Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

Drinki z palemką i tłuste niemry czyli Czarnogóra 2016

Zwiń
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

    #31
    Zamieszczone przez pattryk Zobacz posta
    Widać że Młody i nie-obyty w świecie :-)

    Junak, Ty kiedykolwiek z czegoś zadowolony jesteś? Od urodzenia tak masz, czy Ci przyszło wraz z zarostem? Zbigu jest Mękoła, ale Ty to jak Jego kopia +300%.
    Nie znam osobiście obu Panów, ale znam Czarnogórę. To co opisuje Junak jest dość typowym obrazem wynikającym z tego, że ludzie często oczekują czego innego, a Czarnogóra daje im zupełnie coś odmiennego. Jesteśmy narodem klimatu umiarkowanego. W PL deszcz jak pada to trochę, albo zaraz przejdzie, jak jest ciepło, to tak fajnie ciepło...W MNE umiarkowane dni można policzyć na palcach jednej ręki - jak przyjdzie deszcz w górach to trzeba spier... ile sił do dołu nad morze (jak daliśmy się złapać między dwa fronty burzowe w górach to jedyne co widzieliśmy to jak piorun walą kilkanaście-kilkadziesiąt metrów od nas), jak jest ciepło to jest plus 40 i trzeba co pół godziny stawać na elektrolity i czekoladę, a człowiek jest zjeb..ny jak koń po westernie...Prędkość - tak jak marudził Zbigu - w wielu miejscach na pół jedynki i jazda trialowa klocem (KTMy tego nie lubią) - technika ulubiona na naszych polach i lasach "dwója i gazu w ch..ja" nie działa w MNE....Nawet najfajniejsi ludzie w pewnym momencie mają dość i zaczynają marudzić...

    Komentarz


      #32
      Ale ja ICH znam - obu! I jest tu pewien przekąs.

      Komentarz


        #33
        Zamieszczone przez pattryk Zobacz posta
        Ale ja ICH znam - obu! I jest tu pewien przekąs.
        Nie no przecież nie marudzę non stop a że mam bardzo wąski zakres rzeczy które mnie satysfakcjonują to inna sprawa

        Zamieszczone przez pattryk Zobacz posta
        Zbigu jest Mękoła, ale Ty to jak Jego kopia +300%.
        Wyobrażasz sobie mnie w jego wieku
        Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
        No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
        sigpic

        Komentarz


          #34
          Na campie jak zwykle spokój, rano śniadanie i plan jazdy, aby nie jechać znów tą samą drogą z Podgoricy jedziemy w kierunku granicy przez SH20, cała droga do Ostrici już cała w asfalcie, myślę że do końca roku spokojnie wyrobia się do końća.
          Droga ze zdjęcia już cała w asfalcie



          Wyżej widać jeszcze zwierzęta ale też myślę że niedługo,



          Na granicy z Czarnogórą jak zwykle pisanina w zeszycie ,



          tu akurat miałem niezły ubaw. W oczekiwaniu na wpis wypiłem napój z puszki, swoją drogą bardzo smaczyny LemonSoda, u nas takich nie ma. Chodzę w poszukiwaniu kosza na śmieci, nigdzie nie ma, podchodzę z boku do cenliczej budki i pytam czy może ma gdzieś kosz na śmieci, wziął ode mnie puszkę i wrzucił do swojego kosza, dziękuję. Odwracajac się Zbigu mówi, zobacz gdzie wyląduje twoja puszka. Patrzę a tam za budą sterta śmieci przed krzakami . Jednak mentalność ludzi do utrzymania porządku nie wchodzi w życie tak szybko, myślę że Alnańczycy jeszcze dużo muszą się nauczyć jeśli chodzi o śmieci.

          Zaraz za granicą chcieliśmy zajechać coś zjeść, ale w Gusinje jakoś do nas nie przemówił meczet w środku miasta, stwierdziliśmy że musimy jechać czym prędzej, zajechaliśmy więc w Plav do znanej restauracji nad jeziorem, https://goo.gl/maps/NmdNjr6zkfC2

          standardowo kawa i tonic, ustaliliśmy że jedziemy teraz do Camp Stavna, wiedziałem od Adama że tam jest spoko miejscówka do spania a zbliżała się pora obiadowa więc mogliśmy nawet zatrzymać się tam na nocleg.



          Chciałem nawet skrócić drogę ale jak zobaczyłem zjazd w las tojednak odpuściliśmy, nawet Zbigu powiedział jedźmy dalej, będą jakieś znaki na pewno. No i były, do samego Katun Stavna jest już asfalt. Podjeżdżamy i widzę dwa autokary, trzeci jeszcze schowany na skraju lasu, ku..wa niedobrze, no ale idę do recpecji zapytać i miejsce. Niestety, zero miejsc bo mają jakieś wycieczki i seniorów na weekend więc dupa, możemy mieć miejsce pod namiot ale bez pryszniców za 3E od namiotu, no i się wkur..łem, jak to, to za co płacę, za kawałek trawy ? Wrcam do Zbiga i tłumaczę co i jak, wiedziałem że jest głodny bo i ja zaczynałem marudzić, na szczęście miałem dwa batonki musli . Więc jedziemy dalej. Plan był żeby na konec dnia dojechać njak najblizęj jeziora Rikavacko, myślałem że przez góry ze Stavna da radę ale już było późno, nie mieliśmy paliwa więc jechaliśmy dalej asfaltem.

          Ogólnie polecam Stavna, pewnie jak nie ma tam bachorów i tylu ludzi to jest spokojnie, bo góry dość wysokie na horyzoncie widać z podwórka.

          Przed wioską Verusa jest bar rybny, Rybnjaku, polecam, Zbigu mówił że jedliśmy pstrągi ale dla niego każda ryba ze strumienia to pstrąg, ja tam sięnie znam ale żadnych plan jak te nasze to te ryby nie miały.





          Byliśmy już w Verusa, z tej wioski droga odbija nad jezioro, niby 15 km a hołek podaje godzinę drogi, ku..wa coś jest nie tak z tą drogą,



          miałem przejechane już ponad 200km więc perspektywa pchania się w góry na końcówce paliwa nie za bardzo mi pasowała, Zbigu wyczaił sklep spożywczy, no dobra, staniemy na chwilę i kupimy coś do jedzenia na kolacje chociaż, pytam ludzi w sklepie czy nad jeziorem jest jakiś camp czy coś takiego, śmieją się i dziwnie na mnie patrzą. Nie wiedziałem o co biega. Zbigu mówił że wie od jakiegoś znajomka że tam lajt szuterki nad jeziorko, coś mi nie pasowało bo hołek jeszcze nigdy mnie nie oszukał, no ale spoko. Siedzę przed sklepem a Zbigu buszuje po półkach, papryka, pomidory, cebula, gulasz, wołowina w puszcze, będzie zupa . Czekam i czekam, wychodzi z siatami i mówi, junak pakuj toboły. No ku..wa gdzie ja ci to wezmę, na plecy chyba. Zabrałem prawie wszystko, oczywiście Rakija do tankbaga żeby się nie stłukła . Jedziemy, droga ogólnie spoko, zatrzyamlisy się na przełęczy na zdjęcie, akurat jest tam rozwidlenie dróg i trochę się zamotałem początkowo,





          A to widok w dół z przełęczy, już niedaleko



          Na zdjeździe trzeba uważać na luźne kamienie i często jedynka była za szybka a tak to luz, nie w połowie zjazdu zapaliła mi się rezerwa, jakoś nie byłem zadowolony z tego powodu. Na dole już fajne widoki.



          Zbigu cieszył się jak dziecko, gdyby nie uszy to by śmiał się dookoła głowy



          Ziemniaki na bagażniku



          Pojechałem do najbliższego okrągłego domu żeby zapytać o nocleg, ale powiedzieli że nie ma tu nic do spania, tylko trawa.





          Szybko zaczęło robić się chłodno, słońce już zaszło a od wody ciągnęło chłodem, Zbigu przez swoje pakunki przeżył co nie co na zjeździe i zaczął rozmyślać jak się stąd teraz wydostać





          Nad brzegiem jeziora stał tez zaparkowany Discovery II na polskich blachach ale nikogo nie było w okolicy, więc nie myśląc długo rozłożyliśmy namioty niedaleko. Gospodarze od landka przyszli niedługo po nas, siema siema co tam. Okazało się ze to ludzie na prawdę lubiący góry, ojciec z synem i iche mechanik, znają to miejsce już od dawna i byli na wódce u sołtysa tego katunu. Katun to po ichniemu taka wioska, osada pasterska. Zbigu wyjął palnik i zrobiliśmy herbatę, ale patrzę co to się dzieje, jedzie ktoś do nas jeszcze, dwie, nie 3 ople frotera dwudrzwiowe, z przyczepami, na jednej jakieś materace, na drugiej jakieś rurki, ku..wa co jest, śmieję się do Zbiga, to już pospałeś w ciszy , a miało być tak pięknie na łonie natury, słuchanie żab i sranie po krzakach. No ale nic, nie zapeszam. Nagle biegnie do nas jeden gość z wesołej ekipy, widać że był przed nami już jakieś 4 browary, ale ładnie się przedstawił, gadał po ang bardzo dobrze, powiedział że dziś ze znajomymi mają takie święto pasterskie czy coś takiego, że co rok tu przyjeżdżają i się bawią bo ich rodziny stąd pochodzą. Oczywiście zaprosił nas do siebie i powiedział że będzie dziś głośno tak gdzieś do 4 rano

          He he, no to pospałem. Dobrze że poprzednią noc na campie w Al był spokojnie.

          Wypiliśmy po czaju, zaczęliśmy gadać z rodakami, okazało się że przyciągneli ze sobą jeszcze kolegę z DE, niemiaszek przyjechał wynalazkiem o nazwie Machindra. To plan sytyacyjny obozowiska



          Potem już było tylko weselej,





          Zacząłem się śmiać bo przychodzi Zbigu i mówi, pochowali browary, nie ma już żadnego, a przywieźli z 5 krat piwa ze sobą, i weź tu zaproś ludzi z PL do wspólnego picia



          Syn Grześka, tego od landka miał na imię Kaj, 20 lat, branie miał niesamowite, wszystkie laski z ogniska chciały z nim gadać i non stop mu polewały browary, gość skończył się drugi, pierwszy skończył się niemiaszek bo jeszcze dali mu wino. Zanieśli go do namiotu a ten obrzygał cały w środku .

          Najlepsze słowa Zbiga na odchodne, nie no, ładnie się bawią i ładnie śpiewają, no kultura



          Nie wiem która była ale mówię Zbigu, idziemy już spać, Grzesiek też zobaczył że syn śpi w namiocie więc się zawinął. Nawet nie poczułem że było zimno w nocy ale fakt że termiki miałem na sobie i zapięty w śpiworze po same czoło

          Rankiem ...






          Nie pośpisz, o 7 rano już lampa na maxa





          No to jaki plan na dziś.

          Zbigu gotuje zupę dla wszystkich i pilnuje żeby krowy i owce nie zasrały namiotów, ja jadę po paliwo jak najbliżej się da, ekipa z landka idzie w góry, niemiaszek dogorywa po upojnej nocy i pomaga w gotowaniu

          C.D.N
          Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
          No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
          sigpic

          Komentarz


            #35
            Pytanie na czym śpicie i co to za namioty, czyżby czeski Hanah??
            Dobrze to odczytałem?

            Komentarz


              #36
              Zamieszczone przez dziunek69 Zobacz posta
              Pytanie na czym śpicie i co to za namioty, czyżby czeski Hanah??
              Dobrze to odczytałem?
              Tak, ja mam 3 osobowy a Zbigu 2.
              Ja śpię na thermarest ale modelu nie pamiętam, Zbigu to nie wiem ale tez ma jakąś matę składaną w kostkę z elementów.
              Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
              No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
              sigpic

              Komentarz


                #37
                Noo to teraz ja...
                Z tym wahaczem to tak było
                Junak jak zobaczył ryskę, no to q.... katastrofa. Łezki w oczach,ręce mu się trzesą, psycha mu siadła....
                Eee Zbychu, Adam z Renią przyjadą za dwa dni to zabiorę się z nimi na przyczepce....
                Patrzę na niego z politowaniem, Ty Junak alu się spawa, myślisz że Czarnogóra to CZARNA DZIURA??
                Te mikropęknięcia nie były takie grożnie, nawet gdyby sią ułamało, to była jeszcze druga ścianka tego wahacza. Ale Junak posrał się ze starchu po pachy...
                Na pocieszenie opowiadam jak na podlaskim amor przeleciał przez wahacz, to chłopcy wystrugali z kołka drewnianego podpore i koleś pojechał dalej na sztywnoTrzy dni czasu straciliśmy na tego jego gruchota. Palił mu chyba z 10 litrów, bo Junak mówił tylko o benzynie. Jak się za nim jechało to śmierdziało nie spalonym paliwem.

                Z pakowaniem:
                Jedziemy nad Rikowaćko, ostatni sklep jakieś 15km do mety.
                Drę się do Junaka, chodź ze mną na zakupy... Stanął w cieniu i udaje że grzebie coś przy GPS-ie. Żar 40 stopni, idę sam... Kupiłem trochę więcej -na dwa dni. Idę z tymi siatami ten drze ryja po h... żeś tyle kupił, ja nie mam miejsca do pakowania wieź to sam...
                Odzywka była krótka, -to nie będziesz wpierd....Chyba przemówiło mu to do rozsądku, poprzyczepiał trochę do tych swoich super-hiper sakw i pojechaliśmy....

                Hasło tegorocznego wyjazdy było: JUNAK PAMIĘTAJ, ŻEBYŚ MNIE TYLKO NIE WK.RWIAŁ.

                pozdr.

                ps. Jeszcze mam kilka asów w rękawie...
                Wyciągnę je niebawem

                Komentarz


                  #38
                  Acha zaczęło się, znaczy się relacja zaczyna nabierać odpowiedniego kolorytu.
                  Wnioskuję, że obydwaj to jesteście nieźli artyści i zgrywacie się razem jak dwie stare kobyły.

                  Komentarz


                    #39
                    Chyba udało wam się stworzyć pierwszy motocyklowy kabaret
                    Dawajcie dalej! Wszystkie karty na stół!

                    Komentarz


                      #40
                      Brakowało mi tego słowa... Kabaret !

                      Wysłane z mojego SM-G530FZ przy użyciu Tapatalka

                      Komentarz


                        #41
                        sam nie wiem czy warto dolewać oliwy do ognia z tym wahaczem i spalaniem....
                        Social media: Facebook | @maku_xtz on twiiter
                        Relacje Bośnia 2013 | Bałkany 2012 | Gruzja 2012 | Bałkany 2011

                        Komentarz


                          #42
                          Szkoda że nie zrobiłem zdjęć jak Zbigu płakał i zastanawiał się jak wyjedzie znad jeziora . Chodził tylko i mamrotał pod nosem " ku..wa jak ja stąd wyjadę, musi być inna droga, musi być .
                          Ja wiedziałem że jest bo miałem ślad ale co go będę straszył na zapas.
                          Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
                          No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
                          sigpic

                          Komentarz


                            #43
                            Który wyjazd mu nie leżał? Moje ulubione zygzaki w stronę Verusa

                            Komentarz


                              #44
                              Zamieszczone przez Arkan Zobacz posta
                              Który wyjazd mu nie leżał? Moje ulubione zygzaki w stronę Verusa
                              Dokładnie, bał się bardzo, ale najbardziej tego że będę się z niego śmiał i robił zdjęcia
                              Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
                              No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
                              sigpic

                              Komentarz


                                #45
                                Obydwa wyjazdy/wjazdy były do wzięcia, tylko Junak cwaniaczek miał założone nówki sztuki TKC, ja byłem na szosowych scorpionach zużytych na 50%..., a na dodatek napompowanych po 2,5 atm. na autostradę. Zjeżdżaliśmy od Mokre, na jedynce bez gazu było za szybko, trzeba było trzymać na dwóch heblach non stop, w tym upale obawiałem się żeby się nie zagotowały. Wyjazd południową drogą, bardzo dużo dużych luźnych kamieni, przepakowałem trochę bagażu po bokach, spuściłem trochę powietrza pomogło. Obyło się bez gleby nie tylko tam, ale na całym wyjeździe
                                Ze jest drugi wjazd powiedzieli mi goście od 4x4.
                                Junak nie przyznał się ale chyba leżał jak jechał po paliwo, gdzieś tak w połowie wyjazdu To jezioro jest w takiej "studni" gdzie wszystko słychać. Zgasł mu motor i przez jakieś dwie minuty nie słychać go było wcale, potem z rykiem silnika ruszył. Nie widać bo ta droga jest w lesie

                                pozdr.

                                Komentarz

                                Pracuję...
                                X