Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

Jak dzieci w przedszkolu czyli Grecja 2017 :)

Zwiń
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

    #76
    ... druga wersja byłaby mocno pożądana z racji tego, że u Junaka w jego opowieściach jest sporo do prostowania różnych zawiłych sytuacji, które najzupełniej w świecie się nie wydarzyły

    Komentarz


      #77
      Zamieszczone przez lemur Zobacz posta
      ... druga wersja byłaby mocno pożądana z racji tego, że u Junaka w jego opowieściach jest sporo do prostowania różnych zawiłych sytuacji, które najzupełniej w świecie się nie wydarzyły
      Ale wszystko zawsze kręci się wokół prawdy
      Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
      No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
      sigpic

      Komentarz


        #78
        No to dawaj dalej z tą prawdą,półprawdą czy też .... prawdą ... Nie ma to większego znaczenia bo i tak czyta się relację z duuuużym uśmiechem

        Komentarz


          #79
          ta guma jeszcze się przyda ...

          Jedziemy cały czas w stronę Himare, tam planujemy nocleg. Po drodze wzdłuż wybrzeża mijamy fajne widoki.



          Na miejscu przy samej plaży kupa kamperów, na campach brak miejsc, a nawet jeśli coś jest to na samej patelni, kręcimy się trochę szukając miejsca, podjeżdżam koło baru bo widzę flagę Polski, pytam ile za 3 moto, gość mówi że 20E za wszystkich, no i to miała być tania Albania? Ciekawe . Podjeżdżam koło krzaka, niby trochę cienia jest, wołam chłopaków i zaczynam się rozbierać. Grzesiek podjeżdża i mówi że jeszcze coś poszuka innego bo tu jest lipa i nie ma kibla dobrego. No dobra, to to stoję w samych gaciach i czekam, Zbigu koło mnie też juz zdejmuje ciuchy, wiedziałem że już nie może się doczekać zimnego browara w barze . Znów bawię się w pielęgniarkę bo Zbigu mówi że boli go ręka, no to zmieniamy opatrunek, odwinąlem bandaż ale gaza się przykleiła, mówię że będzie bolało żeby zacisnął zęby, na 3 zrywam opatrunek. Ale nauczony doświadczeniem że i tak będzie bolało raz dwa i poszło. Na to Zbigu - ku..wa miało być na 3 , nie płacz jak baba, zaraz przestanie cię boleć
          Przyjeżdża Grzesiek, mówi że jest inne miejsce i o wiele lepsze, no to pakujemy manele i przeprowadzka. Faktycznie, miejsce może nie urywało ciała ale było lepsze, co do kibla to bym się spierał

          Zaczęliśmy rozbijać obóz, teraz przydała się płachta przeciw deszczowa ale jako parasol od słońca



          Długo nie czekając Zbigu mówi że idzie na zimny browar, no to idziemy wszyscy razem, akurat pora obiadowa. W knajpie niedaleko można dobrze zjeść, piwo jest też dobre i obsługa git, no to browar do obiadu. Najważniejsze że wifi było w barze wiec zajęliśmy się telefonami a jak zwykle Zbigu krzyczał że to nie miejsce na zabawe telefonem i że to nie wypada w towarzystwie grzebać w necie. Wróciliśmy na camp, trzeba było widzieć jak zbigu zastanawiał się czy używać tego ekspandera czy nie



          Po obiedzie postanowiliśmy trochę popływać





          Zbigu nie chciał siedzieć długo w wodzie bo od słonej wody szczypały go rany, obtarte miejsca niby się goiły ładnie ale od soli wiadomo, będzie bolało. Zaczęło się pomału robić szarawo, postanowiliśmy że na kolecje coś trzeba wypić, jak to w polsce bywa 0.7 musi być grane minimum . Żeby nie było za dobrze nie mieliśmy stołu żeby usiąść jak biali ludzie do kolacji. Zbigu wyczaił za słomianym płotem mały stolik ale bał się zagadać z gościem żeby nam pożyczył. Przychodzi i mowi do mnie żebym poszedł i załatwił sprawę, mówię że nie idę, nie chce mi się i mam inne zajęcie, muszę rozłożyć namiot, Grzesiek też zaczął marudzić idź i idź, mówię ni hu..ja nie idę nigdzie, dyskusja trwała jakieś dobre pół godziny aż w końcu Grzesiek poszedł . Stolik spoko, było można postawić graty i szklanki. Ale ta wódka była niedobra, do tego ciepła prawie mi stawała w gardle. Dobrze że chociaż ta cocacola była w miarę chłodna.



          Siedzieliśmy tak z godzinę, flaszka się skończyła wiec poszliśmy spać. Następnego dnia rano pobudka już o 6ej, słońca waliło od samego rana, w nocy postanowiliśmy że zostajemy dziś jeden dzień dłuzej na campie, odpoczniemy i popływamy w morzu. Tzn kto popływa to popływa. Po śniadaniu poszliśmy na plażę, widzieliśmy wielki szyld Blue Bay niedaleko. Okazało się że to bar plażowy niedaleko, prowadzi do niego kładka nad wodą\, fajnie to wyglądało, wszystko zadbane, parasole, muzyczka, dupeczki - mogę tak siedzieć Patrzę na cennik i widzę że Zbigu nie będzie zadowolony, piwo 2E ale nie siadamy do baru, idziemy do wody.





          Posiedzieliśy trochę w wodzie, ale nie ma żadnych atrakcji, ani tu hotelu ani jakiejś pensjuny, tylko bar plażowy dla bananów, z Grześkiem widzimy zabawną sytuację, 4 fajne dupy się opalają a obok ich faceci koło 30tki grają w karty, widać że baby długo jeszcze nie będą miały prawa głosu na Bałkanach .

          Po kąpielach trochę zgłodnieliśmy. Wybiła godzina 13ta więc Zbigniew musi zjeść obiad, patrzę a Zbigu robi zakupy, tzn parę papryk i pomidorów, ma jeszcze konserwę więc obiad ma gotowy. Patrzę na Grześka i mówię że może pójdziemy do knajpy przy wejściuna camp, widziałem że tam gość robi całkiem fajnie wyglądające pizze. Faktycznie, Zbigu został na campie a my poszliśmy na obiad.

          Obiad Zbiga



          Nasz obiad



          Na obiedzie piwko i całkiem dobrze się gadało, czas zleciał szybko, wracamy a tymczasem ...



          Zbigniew pilnował motocykli

          Chwila w obozie i idziemy znów do wody, fajnie się siedziało w tej wodzie, jak w wannie, 25 stopni chyba miała, ważna że było chłodniej niż na powietrzu.



          Zaczęliśmy się zastanawiać gdzie jedziemy następnego dnia, cel jest niby już określony, wracamy w kierunku domu, na razie w stronę Czarnogóry. Zaczęło zmierzchać, poszliśmy z Grześkiem na drugi koniec plaży żeby zobaczyć co się tam dzieje, jest tam wielki parking i cumują większe łódki, było też boisko do siatkówki i widać było że goście na prawdę dobrze grali, mieli już skład więc nie przeszkadzaliśmy. Popatrzyliśmy na skutery wodne ale widać że goście mają tam swoją przystań do spuszczania skuterów na wodę, niestety nie pożyczają na razie sprzętu ludziom bo jak dowiedzieliśy się od jednego kelnera z baru parę dni temu był wypadek i zginęła dziewczyna uderzona w głowę przez skuter. Przykre.

          Wracając zerkneliśmy jeszcze do kilku sklepików, jak to na festynie nad Bałtykiem, wszystko i nic, ale można kupić co się chce.
          Wróciliśmy na camp, już było prawie ciemno, klimat plaży spoko, choć już czuć było że robi się chłodniej, czyli było jakieś 28 stopni.

          Siedzac przy piwku zobaczyliśmy że na camp wjechał jakiś prawdziwy adv na dużym moto i do tego z gitarą na miejscu pasażera, o kurde pomyślałem ja kiś może gitarzysta z zespołu. Po paru godzinach podszedł do nas bo zobaczył motocykle. Okazało się że ten gość to faktycznie prawdziwy podróżnik, teraz przez 3 miesiące jeździ po europie i zwiedza. Wziął gitarę i zaczął grać kilka swoich kawałków. Opowiedział nam aż niesamowita historię jak to jeździł na swoim Road Kingu prawie 800 tys km aż padł mu silnik. Skrzynia była robiona wcześniej 8 razy ale silnik nie. Napisał więc do prezesa HD że nie może dostać części do swojego harego bo już takich nie produkują. Prezes powiedział że spoko, zrobią mu drugi silnik ale ten jego będzie stał w gablocie w muzeum HD w Milwaukee. Dałnam swoją wizytówkę. Bardzo miły i sympatyczny starszy pan, całe życie pracował jako inżynier w fabryce Bosha w USA. Teraz jest na emeryturze i zwiedza świat. Ma w sumie 11cioro wnucząt. Na prawdę niesamowita historia. Gość ma swoją stronę w necie ale kur..wa nie mogę znaleźć tego adresu. Miał na imię Ron, śpiewał piosenkę właśnie o swojej rodzinie i wyjazdach.





          Zbigu postanowił że czas na kolację, więc nie myśląc długo wyjął drugą połowę konserwy i warzywa. Zagotował wode na herbatę no i czego więcej chcieć



          No to nie ma co siedzieć dłużej, poszliśmy spać bo jutro z samego rana bez śniadania startujemy w stronę miasta Utjeha Busat.

          C.D.N.
          Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
          No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
          sigpic

          Komentarz


            #80
            Himare coś mi przypomniało, ten kamp jakoś znajomy.
            DSC_0091.jpg
            Jeśli idzie o toalety to fakt, bardzo spartańskie.

            Komentarz


              #81
              apropo

              kręcimy się trochę szukając miejsca, podjeżdżam koło baru bo widzę flagę Polski, pytam ile za 3 moto, gość mówi że 20E za wszystkich, no i to miała być tania Albania? Ciekawe .
              * http://www.lakeshkodraresort.com/camping.html
              * http://www.kampingpaemer.com/

              miejscówki ultra kozackie, ale ceny (szczególnie w kempingowych jadłodajniach) jak przynajmniej w Chorwacji.

              Same okolice Himare to szczerze odradzam. Full ludzi, drogo, nieszczególnie ładnie, jak na Albanię.
              Social media: Facebook | @maku_xtz on twiiter
              Relacje Bośnia 2013 | Bałkany 2012 | Gruzja 2012 | Bałkany 2011

              Komentarz


                #82
                Zamieszczone przez ofca234 Zobacz posta
                apropo

                * http://www.lakeshkodraresort.com/camping.html
                * http://www.kampingpaemer.com/

                miejscówki ultra kozackie, ale ceny (szczególnie w kempingowych jadłodajniach) jak przynajmniej w Chorwacji.

                Same okolice Himare to szczerze odradzam. Full ludzi, drogo, nieszczególnie ładnie, jak na Albanię.
                Kurde a tak Himare chwaliła pani z Orange, tylko że ona siedziała tam w camperze ponad 3 tygodnie.
                Ale za lo lake shkodra to moim zdaniem najlepszy camp w AL w jakim byłem choć jak wszyscy wiedzą nie lubię campów.
                Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
                No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
                sigpic

                Komentarz


                  #83
                  http://www.pogradec.info/campingerlin.html Tutaj też jest fajny kamp. Toaleta co prawda na narciarza ale sama miejscówka bardzo przyjemna. I przynajmniej na jedzeniu nie oszczędzają Jedyny raz kiedy nie byłem w stanie przejeść tego co mi dali

                  Komentarz


                    #84
                    NO taki był plan żeby do Lin jechać ale przez gumę już było za późno i zostaliśmy w Struga.
                    Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
                    No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
                    sigpic

                    Komentarz


                      #85
                      Chyba porozmawiam poważnie z moim organizatorem tegorocznego wyjazdu.
                      Jak na razie okazuje się że nocowaliśmy w większości w tych samych miejscach.
                      ERLIN jest zajebistym campem, narciarz może i jest ale wykończony w full wypasie z prysznicem.
                      Do tego co wieczorne spoty z krabami, jaja jak berety po prostu.
                      Siedzimy sobie przed namiotami, pijemy grzecznie piwko a tu nagle szu, szu, szu.
                      Pakuje się pomiędzy nas trzódka ze szczypcami.
                      Więc klapkiem takiego delikwenta przez głowę a on od razu te swoje szczypce do góry i przyjmuje pozycję obronną.
                      No twardziele z tych krabów.
                      DSC_0396.jpg
                      DSC_0404.jpg
                      IMG_20170828_105541-01.jpg
                      Ostatnio edytowany przez dziunek69; 3519.

                      Komentarz


                        #86
                        Jakoś strasznie drogo placiliscie w tej Albanii. Na jesieni 2016 wychodziło mi średnio 5EUR za łeb w hotelach.
                        W tym roku w lipcu płaciłem 20eur za apartament dla 4 osób (2 dorosłych, 2 dzieci) nad morzem.

                        Himare mi się nie podobało, a najpiękniejsze plaże są w Dhermi i Jale. W Borsh plaża jest mega długa i można się kąpać/rozbic pod wieczor na dziko i za darmo (tylko trzeba sobie znaleźć wcześniej miejsce).

                        Lukove/Piqeras to znowu wioska w górze i dalej do plaży, ale za to pusto i spokój. Na dziko i za free również miejsc od groma. Ale po co, jak każdy lokales ugości za niewielkie pieniądze. W Lukove polecam Xuxi Apartaments
                        Ostatnio edytowany przez mishieck; 2689.

                        Komentarz


                          #87
                          oczywiście.

                          ale te kempingi to jest mega europejski standard z MEGA widokami. serio, nie wierzyłem, że kemping może być tak ładny, tak przestronny, etc.

                          to są złote klatki dla turystów ze strefy euro.

                          co do plaży w Jale:

                          http://moto.elban.net/2012/10/30/vuno/

                          Rozbić to się można i Puerto Palerme pod zamkiem Ali Pashy i albo w Bunec. Miejscówek w pyte.

                          Niemniej, jak płacić bimbaliony to za ekstrasy, a nie marności w Himare, ot co.
                          Social media: Facebook | @maku_xtz on twiiter
                          Relacje Bośnia 2013 | Bałkany 2012 | Gruzja 2012 | Bałkany 2011

                          Komentarz


                            #88
                            Zamieszczone przez ofca234 Zobacz posta
                            Niemniej, jak płacić bimbaliony to za ekstrasy, a nie marności w Himare, ot co.
                            święte słowa,
                            szkoda że jeszcze w Al wifi nie jest tak powszechne na stacjach benzynowych bo o wiele łatwiej było by coś znaleźć podczas drogi.
                            Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
                            No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
                            sigpic

                            Komentarz


                              #89
                              Czarnogórska plaża

                              Postanowione że wstajemy ciut świt i bez śniadania lecimy do Czarnogóry. Grzesiek mówi że więcej tu nie wróci bo śmierdzi i gorąco w h..uj, ma pomału dość, Zbigu się podśmiewa - no co wy, lato jest, musi być gorąco, a tu to już na pewno jest gorąco i to bardzo. Ruszamy z Himare, droga wzdłuż wybrzeża fajna, parę winkli można jechać swobodnie do przodu, non stop pędzel, dobrze że wyruszyliśmy tak wcześnie, nie ma słońca, jedziemy cały czas w cieniu gór. Chyba pierwszy raz w Albanii nie jechałem w pełnym słońcu na otwartym terenie. Nawet już nie chciało mi się zatrzymywać i robić zdjęć plaż bo chcieliśmy jak najszybciej uciec od słońca. I faktycznie nie było za ciepło, nie wiem w kórym to miejscu było ale przejeżdżaliśy przez jakieś pasmo a potem jechaliśmy po drugiej stronie góry, ciemny las dookoła, asfalt nówka i wtedy pierwszy raz mi było chłodno na całym wyjeździe. Ale nie trwało to długo, zaraz znów śmieciarki i te ich wysypiska wszędzie, śmierdziało miejscami gorzej niż na wysypisku. Kierowalisy się cały czas w stronę Dures, z daleko widać było że to duże miasto, może kiedyś tam wrócę bo miasto to przypominało mi naszą Gdynię. Wtedy po raz pierwszy widzialem komis samochodowy w AL. Tzn wyglądało to jak nasz komis a czy faktycznie tym było to nie wiem. Patrzę w prawo i widze w pytę samochodów, no wiadomo same meśki, rząd taki około 40 sztuk, zaczynały się chyba od najdroższych bo były poustawiane modelami, na samym końcu stała 114tka a za nią jeszcze dwa golfy I generacji, to chyba dla biedaków już auto

                              Za tym komisem zauważyłem dużą stację paliwową, patrzę a tam wielki napis Restauran, no to git, możemy zjeść śniadanie. I faktycznie można było dobrze zjeść. Okazało się że za 3E na głowę zjedliśmy dobre śniadanie na ciepło i popiliśmy gorącą herbatą.

                              Droga do Granicy ciekawa, niby droga szybkiego ruchu ale nagle skończyła się nie wiadomo gdzie, jeszcze trochę muszą się postarać, widać że lepiej im idzie wydawanie kasy na drogi w górach niż na autobany. Aby nie jechać znów przez Shkodra obijamy w lewo w drogę na Ulcinj, ale jak to zwykle bywa Grzesiek poje..ał drogę, patrzę kieruje się w korku samochodów na Shkodre, trąbie bo się zatrzymałem ale oni mnie nie słyszeli więc trudno, jadę za nimi, patrzę a na najbliższym rondzie robią nawrót, no to git, kapnął się że jedzie źle. Nauczeni doświadczeniem tniemy między samochodami w korku aż miło, oczywiście prawie cały czas palec na klaksonie i nie baliśmy się go używać . Most też sprawnie przejechaliśmy, obyło się bez stania w korku.

                              W końcu granica, gorąc już tęgi, droga jakaś taka kiepska, źle się jedzie, wąsko ale w końcu docieramy to miasta Utjeha Busat. Grzesiek już tu kiedyś był na wakacjach więc zna miejsce dobrze, od razu stajemy przy sklepie i pijemy chłodne napoje. Jest koło południa lub lekko po, Zbigu coś jeździ motocyklem bez kasku i nasłuchuje, chyba mu się łańcuch kończy bo rzęzi jak stara sieczkarnia. Okazało się że był kompletnie suchy. Grzesiek zadzwonił do swojego znajomego co ma do wynajęcia pokoje tu niedaleko, ale okazało się że chce 50E za całe mieszkanie, no dla mnie spoko, ale Grześ kręci głową że drogo, no szczyt sezonu więc tak będzie teraz wszędzie.



                              Zjeżdżamy na dół pod samą plażę, jest tam kilka campów, na jednym brak miejsc, na drugim cieżko, ale baka mówi że jak chcemy to możemy rozbić się przed domem w ogródku, 10E od łba. No ku..wa, w słońcu nie będę spał, do tego jeszcze po drugiej stronie ulicy beach bar pełną gębą więc nie usnę na bank. Ze Zbiga już pot leje się wiadrami, mówi że idzie do baru po browar. My z Grześkiem złapaliśmy wifi wiec szukamy czegoś w pobliżu. Nic na szybko nie ma, Grzesiek jedzie motocyklem poszukać czegoś na gębę, na pewno coś będzie, przecież to jest duża turystyczna miejscowość. Zbigu wraca z browarami, daj mi jednego, sam wypija od razu dwa, ale trzeba mu przyznać, wie co dobre, mi też browar zasmakował wtedy i to bardzo.
                              Pomagam mu nasmarować łańcuch, patrzę a on ma zakuty łańcuch, co ty, mówiłeś przecież kilka dni temu że zakuwka to gówno i że zawsze jeździsz tylko na zapince. Nie no, oczywiście teraz zakuwka jest lepsza, zaśmiałem się ale już nie ciągnąłem sprawy dalej

                              Podjechał Grzesiek, mówię zobacz, Zbigu ma zakuwkę a nie zapinkę jak wcześniej się chwalił. Grzesiek tylko się zaśmiał i kiwną ręką, dałem mu pół browara na ochłodę. Zbigu mówi że on już ma dość czekania, zostaje tutaj, przy werandzie domku jest kran więc zwilżyłem sobie głowę i polałem się cały zimną wodą, no coś trzeba postanowić w końcu. Mówię do Grześka dzwoń do tego znajomego, ni tam, wydamy najwyżej 50E. Dzwoni a tu już po ptokach, wynajął mieszkanie na cały tydzień po żądanej cenie. No to lipa. Nic to, szukamy dalej, Grzesiek mówi że niedaleko jest miejsce, 30E za dwa pokoje, dom jest w zacienionym miejscu w starym lesie z oliwkami ale jeszcze nie jest posprzątane po poprzednich gościach. Dobra, niech będzie.

                              Zbigu mówi że on nigdzie nie jedzie, zostaje tutaj, będzie spał na bujanej ławce. No dobra, jedziemy we dwóch, przynajmniej będę spał w łóżku jak biały człowiek.
                              Podjeżdżamy pod pensjon a tam miła dziewczyna pokazuje nam miejsce, można dojechać do tego domu od innej strony, coś tam pokazuje, mówi nawet po angielsku trochę, patrzę na nią, no może miała 16 lat ale wyglądała na więcej . Pokazuje coś w oddali, no to mówię siadaj na moto, podjedziemy razem i pokażesz gdzie to jest, nie nie, ona się boi. No trudno. Jedziemy sami. Droga nie była taka trudna trzeba było objechać dwie posesje.
                              Na miejscu całkiem poprawny domek z niewykończonym piętrem. Na dole dwa pokoje, kuchnia. Za to 30E za dobę, no dobra, jest klima pytam? Nie nie ma ale tu nie potrzeba bo jest chłodno, no jakoś nie wierzyłem w to na początku ale faktycznie tak było, w domu fajne chłodniejsze powietrze, wifi więc zostajemy

                              Ze Zbigiem umówiliśmy się na obiad, nie rozpakowywałem się za bardzo, tylko ręcznik i od razu poszedłem pod prysznic. Grzesiek pojechał po browary i coś do picia. Za chwilę wrócił. Siedliśy przed domem na ławeczce, zimne piwko w cieniu przy motocyklach, no można żyć . Grzesiek mówi że kończą mu się klocki z tyłu ale ma zapasowe więc możemy wymienić, no dobra, ale mu się nie chce. Nie pi..ol, wymieniamy i idziemy na obiad. Chwila moment klocki zmienione, łańcuch nasmarowany, po raz kolejny doceniłem scota

                              Zachodzimy po Zbiga i idziemy na obiad, z okna baru ładnie widać plażę tzn kamyczki na brzegu morza.





                              Zamówiliśmy obiad, wybrałem z karty coś co fajnie wyglądało i było napisane że grilowane, no dobra, zobaczymy co to.
                              Wtedy pierwszy raz jadłem mięso z udka kurczaka z grila, ale powiem krotko - malina.



                              Wzieliśmy też po dużym piwie w kuflu, niestety nie były tak zmrożone jak w Shkodra resort ale też smaczne. Wszyscy zajadali się po uszy. Widziałem że Zbigowi kończy się piwo, patrzy na rachunek a tam 4E za browar, ładna knajpa że takie drogie piwo dają, no to Grzesiek otwiera plecak i mówi do ojca, patrz czy kelner nie idzie i leje piwo z puszki w kufel . Atmosfera konspiracji przednia. Jak dzieci w przedszkolu ablo szkole podstawowej kiedyś kryły się po kontach na wycieczce żeby Pani wychowawczyni nie widziała że piją piwo albo oglądają świerszczyki .

                              Fajne w tej knajpie były wentylatory z zraszaczami, po prostu do osłony śmigła przyczepiona była dysza wodna i podawała małą mgiełkę wodną którą potem wentylator rozpylał dalej. Nie czuć było przynajmniej tego gorąca.

                              Zbigu patrzy znów na rachunek, liczy coś i mówi po ile składka, ja miałem wyliczone pieniądze więc położyłem na stół, Zbigu mówi do Grześka to ja ci dam tyle a ty mi jesteś jeszcze winien tyle to położysz tyle i będzie dobrze. Grzesiek nie chcać wchodzi w dyskusje mówi spoko, masz tu 5E a resztę oddam ci później. Zbigu coś chyba źle usłyszał i zaczął znów liczenie, Grzesiek podniósł głos, coś odpysknał a Zbigu wchodzi z tekstem: Wy nie umiecie się liczyć, nie jest ważne 1E w tą czy w tamtą, ja coś stawiam a potem ktoś inny i jest ok, na takich wyjazdach nie ma co się liczyć do złotówki bo i tak się nie policzy wszystkiego. No dobra, zacząłem uspokajać sytuację bo widziałem że Zbigu się nakręca a Grzesiek już wsadził now w telefon i ma w dupie całą sytuację. Chwila dyskusji ze Zbigiem a on nagle wstaje: wiecie co, wku..wia mnie już to wszystko, idę. I faktycznie poszedł.

                              Patrzę na Grześka a on w telefonie, wywalone ma, no to co ja się będę przejmował bo kwas jakiś wyszedł. No to idziemy i my. Postanowiliśmy że zabierzemy graty, kamery i pójdziemy się wykąpać w morzu. Szukaliśy przez chwilę jakiegoś innego miejsca ale na plaży tłumy, na skałach kilka osób skacze do wody, no to dawaj poskaczemy i my.



                              Słońce zaczęło zachodzić, fajna pogoda się zrobiła, woda cieplutka ale słona. Fajne wakacje







                              C.D.N.
                              Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
                              No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
                              sigpic

                              Komentarz


                                #90
                                Historia jak zwykle przednia. Tylko zbyt duża przerwa między odcinkami. Dałoby się pisać szybciej?
                                Tylko nie mów że jesteś kondomiasty pisarz co szybko ni umi

                                Komentarz

                                Pracuję...
                                X