Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

Rosja 2017

Zwiń
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

    #61
    Zamieszczone przez zz44 Zobacz posta
    ...czy w ogóle jest sens pisać relację...
    Bardzo fajna relacja, ciekawe komentarze i spostrzeżenia. Nie zastanawiaj się więcej
    Dzięki.


    Zamieszczone przez zz44 Zobacz posta
    Z tej główniejszej drogi trzeba jeszcze cisnąć 50 km do jeziora. Droga strasznie zdradziecka - niby gładki asfalt, prosta i ruch znikomy, ale nagle dziura po kolana.
    Jak wjechałem to już szukałem miejsca do zmiany dętki, i modliłem się aby obręcz była cała. No ale tenera to tenera i nawet nie poczuła
    Ale domyśliłem się, że króćce na gaźnikach poczuły.
    Jak ogólnie motocykle zniosły drogę? Rozumiem, że dla ST to betka Żaden GS na lawecie nie wrócił?
    Ostatnio edytowany przez Lis; 4923.

    Komentarz


      #62
      Uwierz mi, mimo calej mojej milosci do yamahy, ze 10 razy bardziej prawdopodobna jest odwrotna sytuacja... GS1200 nawet kapci nie lapie.

      Wysłane z mojego Tapatanka
      Idąc prosto przed siebie nie można zajść daleko…

      Komentarz


        #63
        Z tym łapaniem kapci to przegięcie ale zacne - daję +.

        Komentarz


          #64
          Statystycznie to ja jednak częściej widziałem kapcie w Gs-ach ale wiadomo to może być tylko przypadek.
          "Na dobry początek - jedź na koniec świata"

          Komentarz


            #65
            fajna relacja. gratulacje
            "ja to ja, więc jako ja chcę być znany"
            =>
            Motocyklowy Klub Podróżników STRANGERS.PL

            Komentarz


              #66
              propsy.

              muszę się wreszcie tam wybrać..
              Social media: Facebook | @maku_xtz on twiiter
              Relacje Bośnia 2013 | Bałkany 2012 | Gruzja 2012 | Bałkany 2011

              Komentarz


                #67
                Dzięki za relację, bardzo ciekawie się to czyta.

                Komentarz


                  #68
                  Podsumowanie

                  POGODA

                  Praktycznie przez cały czas wymarzona - bez deszczu. Zdarzyło się kilka razy, że jechałem zaraz po lub przed opadem, ale poza kilkoma kroplami nic mnie nie zmoczyło. Dopiero z Rzeszowa do Piotrkowa miałem deszcz, ale do domu zdążyłem wyschnąć. No ale przeważnie gorąco jak diabli.

                  STRÓJ

                  Dałem plamę, bo w domu został letni lekki strój z wywietrznikami z każdej strony, a ja pojechałem w wyprawowym, z wszytą membraną. Gdzieś w Czeczenii
                  wyciąłem scyzorykiem membranę z rękawów. Za to buty się sprawdziły - wiązane i wygodne, nie takie sztywne jak wysokie buty motocyklowe. Wiedziałem, że oprócz jazdy będzie trochę chodzenia, a wysokie sapagi po kolano nijak się do tego nie nadają.
                  Kask szczękowy z blendą to najlepsze co może być na takie warunki.
                  Poza był cały czas jechał ze mną gumiak, podpinki i rękawice przeciwdeszczowe.

                  WYPOSAŻENIE

                  Takie, aby być w stanie przywrócić trupa do życia. Czyli zapasowe:
                  świece, moduł, regulator, fajki, stopka boczna, dźwignia zmiany biegów, dętki, linka sprzęgła, linki gazu, żarówki, bezpieczniki, nawet nakrętka wałka zdawczego. Poza tym łyżki, łatki, kilka różnych szprych, przewody elektryczne, wężyk, różne nakrętki i śrubki, chiński kompresorek, pasy transportowe, gumy bagażowe, rękawiczki robocze, wiadomo taśmy silvertape i izolacyjne, trytki, klucze wszelkich rozmiarów i kształtów, potrzebne do rozkręcenia moto (śruby mam zunifikowane - przeważnie imbusy). Trzeba mi tylko było wziąć elektryczną mikro-wkrętarkę.
                  Litr oleju (poszedł cały), olej do olejarki.
                  Co do wyposażenia biwakowego to namiot, śpiwór, cienka karimata, kuchenka gazowa.
                  Ciepła odzież czyli polar, kalesony (!), długa bielizna termo.
                  I zimowe futro renifera na kanapie, które naprawdę pomagało wytrwać na dłuższych dystansach.
                  Opony to Scout K60 na tyle (ledwo zauważalne zużycie, ale porobiło się kilka wzdłużnych pęknięć) a na przodzie TKC80. Też ledwie draśnięta. W domu zostawiłem kostkę na tył, potem żałowałem, ale w sumie kto nie ma wprawy temu nawet łańcuchy na kołach nie pomogą.

                  AWARIE

                  Zerwana linka sprzęgła, ukręcenie ślimaka prędkościomierza, nieszczęsne króćce na gaźnikach, skończone klocki na tyle (miękkie, lepiej hamowały, ale już w Derbencie byłem bez tylnego hamulca), zgubione nakrętki deflektora, wymiana świec, jedna złamana szprycha na tyle, pęknięcie na spawaniu aluminiowego kufra.
                  Całe szczęście obyło się bez wymiany dętek. Ładowanie i temperatura cały czas w normie.

                  OLEJARKA

                  Na wiosnę wywaliłem moją zintegrowaną z NASA i kierowaną sztuczną IQ olejarkę, i zamontowałem tę według wzoru Kaytec'a.
                  Czyli zbiorniczek - wężyk - guzikowa pompka z kosy spalinowej - wężyk - dysza na zębatkę.
                  Czasem w czasie szutrowania naciskałem guzik aby poszła porcja oleju, ale nawet gdy nie naciskałem, olej i tak po kropelce spokojnie padał.
                  Może dlatego, że było gorąco, dysza była za szeroka, a w wężyku robiło się ciśnienie. Ale to bardzo dobrze, bo cały czas miałem czyściutki naoliwiony łańcuch, bez rozchalpywania. A to, że po nocy zostawała po mnie kapka oleju na chodniku, nie martwiło mnie zbytnio.
                  Nie chcę się chwalić, ale dzięki temu na łańcuchu po 20 tys. km nie widać śladów zużycia (mam wzmocniony łańcuch 525 i grube zębatki).

                  PIENIĄDZE I BEZPIECZEŃSTWO

                  Ileś tam dolarów pochowane w kasku, w kurtce, w motocyklu.
                  Dwa portfele - jeden na bieżące potrzeby, trochę pieniędzy, karta, prawo jazdy, paszport, a w drugim część grubszej kasy, druga karta, zdjęcia paszportowe i reszta dokumentów. Kilka dolarów w woreczku w kurtce na wypadek pilnej potrzeby użycia argumentów w czasie negocjacji. Kopie wszystkich dokumentów złożone, zalaminowane i wrzucone na dno kufra. Trzy karty płatnicze - jedna główna, druga awaryjna gdyby pierwsza nie chciała się odczytać, a trzecia, debetowa, trzymana jako ostateczność, zalaminowana z kopiami dokumentów.
                  Zapasowy komplet kluczyków.
                  Linka stalowa przymocowana, można powiedzieć, na stałe do ramy, i do tego blokada z alarmem na wstrząsy.
                  Każdy z nas miał tabelkę z danymi kontaktowymi do członków rodziny reszty członków ekipy.

                  GIFTY

                  Bardzo ważny element wyposażenia. I nie chodzi mi tu o flaszki przeznaczone dla policji czy spotkanych bikerów. Wpinka z flagami Polski i Rosji (trzeba uważać tylko, komu się ją daje), monety Orlenu ze starymi polskimi motocyklami czy wydrukowane w formacie pocztówki zdjęcia kierownika i motocykla (czy choćby pocztówki własnego miasta - w odległych rejonach to egzotyka tak jak dla nas Dubaj), na których można napisać coś na pamiątkę spotkania o wiele lepiej integrują i wyrażają wdzięczność. Polskie drobniaki też będą mile widziane. Można oczywiście niczym nikogo nie obdarowywać, ale lepiej budować dobrą markę polskich motocyklistów.
                  Właśnie w tym kontekście myślałem o forumowych naklejkach. Miło gdzieś tam daleko znaleźć ślady swoich, którzy już tam byli, a dwa - to też dobry gift dla motocyklistów czy innych zmotoryzowanych lokalesów.

                  PALIWO

                  Już wiadomo, aby nie tankować w Tlokh. Ani najlepiej w całym Dagestanie. Jeden Rosjanin mówił mi, że w Dagestanie jest najgorsze paliwo w całej Rosji.
                  Najbardziej godne zaufania stacje to ROSNEFT, GAZPROM i LUKOIL (chociaż inny mi mówił, że po przelaniu beznyzny z Lukoila na szmatce został osad).

                  GADŻETY

                  Interkomów nie dało się sparować. Czasami działało łącze między mną a Przemkiem, jednak trzeba było bawić się guzikami, i gdy w końcu była łączność, to już zapominałem co chciałem powiedzieć.
                  Kamerka na kasku, Drift Ghost S z pilotem zazwyczaj sprawdzała się dobrze, ale miała też swoje humory, czasem się zawiesiła, po podłączeniu powerbanka głupiała (chociaż kiedyś podłączałem ją do zasilania z instalacji). Swoją robotę zrobiła, ale jak wspomniałem, gdzieś ta robota się zawieruszyła.
                  Przed sezonem szarpnąłem się i zamontowałem rejestrator motocyklowy Overmax Motocam. Pomijając wykonanie przypominające jednorazowe chińskie podróby, rejestrator tydzień przed wyjazdem buntował się na zbyt duże karty i sformatowane nie w tym systemie plików, jaki mu się podoba, potem zawiesił się, zaświecił na różowo (gdzie kolory funkcyjne to czerwony i niebieski) i nie reagował na nic. Kasa w błoto.
                  GPS - Zamiast kupić Navitela, który ma wbudowane mapy Rosji, pożyczyłem Garmina. Przemek skombinował skądś mapę do niego, ale mapa ta nie działała ani u mnie ani u Piotrka, a u Przemka się wieszała. Nawet można było stare radzieckie sztabówki wrzucić do smartfona i jakoś to połączyć z lokalizacją - byłoby lepsze niż niedziałający GPS.
                  Na alegro gość sprzedaje zeskanowane sztabówki większości byłego ZSRR a i tutaj też jest co nieco


                  Też nasz błąd, że nie kupiliśmy rosyjskiej karty telefonicznej.
                  Mój amatorski patent z rozdzieleniem zasilania z zapalniczki na 2 wyjścia micro USB i 2 mini USB średnio się sprawdził. Pilot od kamery jeszcze się na tym ładował, ale dla samej kamery już było za mało, miałem wrażenie że powerbank też nic się nie ładował.


                  POLICJA

                  Sporo jej wszędzie, ale jeśli nic nie odmalujesz, nie masz się czego obawiać - poza Kałmucją, gdzie jest wręcz odwrotnie, można być pewnym zatrzymania. Ale odniosłem wrażenie, że tamtejsi policjanci w przypadku braku solidnych podstaw do wypisania mandatu szybko dają za wygraną w konfrontacji z obcokrajowcem, szkoda im czasu i nerwów, a zaraz i tak podjedzie jakiś miejscowy i grzecznie zostawi co ma zostawić.
                  Policja w Dagestanie na bojowo, zwłaszcza rosyjscy policjanci na najważniejszych postach. Ale też kultura.
                  Sprawdzenie paszportu i czasem bagażu, bo takie mają procedury. I szerokiej drogi.
                  Tylko trzeba czasem uważać na te strefy przygraniczne.
                  Tu rozpisane strefy całej FR. Szkoda, że nie w formie mapy.


                  RUCH DROGOWY

                  Ogólnie w Rosji - kultura. Wiem, to brzmi dziwnie. Ale pomysł ze zjeżdżaniem na pobocze jest po prostu PRAKTYCZNY.
                  Jadąc w deszczu z Rzeszowa musiałem wlec się za niedzielnymi kierowcami, którzy wystraszyli się opadu i po trasie jechali 60, przy osi jezdni, mając szerokie pobocze po prawej.
                  A Kaukaz to Kaukaz, dzicz na drodze, co nie znaczy, że tam tacy agresorzy jeżdżą. Gość po brawurowym wyminięciu cię i prawie zepchnięciu w rów będzie w stanie na światłach z uśmiechem przez okno wypytywać o podróż, oferować pomoc i życzyć wszystkiego dobrego. Tam chyba spokojna jazda jest oznaką słabości niegodną prawdziwego faceta.
                  Poza tym co piąty samochód na nas trąbił. Aby pozdrowić i pomachać nam. Potem już nie reagowaliśmy i im nie odpowiadaliśmy machaniem bo nie było sensu.
                  W wielu miastach, nawet na głębokiej prowincji, sekundniki przy sygnalizacji świetlnej. Znowu praktycznie.

                  STATYSTYKI

                  Wychodzi mi, że na paliwo nie wydałem więcej niż 1500 zł. Przy średniej cenie 2,40 zł w Rosji to jest możliwe.
                  Maciek liczył na jakiejś aplikacji, wyszło mu 8500 km.
                  Całkowite koszta? Co do złotówki nie wiem, ale o wiele niższe niż zakładałem. Rosja jest generalnie tania, na tyle, że codziennie woleliśmy się wykąpać, wyspać i wypocząć w ludzkich warunkach i zjeść jak ludzie, bo nie były to jakieś wielkie pieniądze. A podczas wielodniowej jazdy motocyklem trzeba się szanować.


                  Ogólne odczucia?
                  Zwiedziłem kawał pięknego kraju, jakim jest Rosja, spotkałem więcej dobrych ludzi niż słucha Radia Maryja, opiłem się pysznego kwasu i zimnego żywego piwa, które tam jest bardzo popularne, najdałem się baraniny pod każdą postacią i innych lokalnych potraw, najeździłem się moim motocyklem do bólu.
                  Więc chyba urlop udany Szkoda tylko, że tej szarańczy nie spotkałem.

                  ZAPOMNIANE ANEGDOTY

                  Na stacji w Czeczenii jakiś lokales pyta dokąd jedziemy.
                  "W Grozny"
                  "Aaa, to tam dla was wszystko będzie"
                  "Dla nas? A dla was nie?"
                  "Niet"
                  "Dlaczego?"
                  "Aaa, boję się mówić"

                  Innym razem, znowu w Czeczenii, zatrzymała nas policja do kontroli. W czystych białych koszulach. Młody koło 23 lat i starszy, taki po 40-ce, ale strasznie zapuszczony chłop. Ogromny brzuch, przygarbiona sylwetka, zapita twarz, srogie spojrzenie.
                  Większych obaw nie miałem, i dobrze. Rzucili tylko okiem na paszporty, a potem obaj z uśmiechami na twarzach pytali ile taki motocykl pojedzie, jaka pojemność, ile kosztuje. Nic nadzwyczajnego, ale pamiętam, że pomyślałem sobie, że rola pomocnego, życzliwego policjanta kompletnie nie pasuje do aparycji starszego i kiedyś pewnie inaczej prowadził rozmowy z kierowcami.

                  Nie było o miodzie, a na Kaukazie produkują go ogromne ilości. Na filmie Edyty widać pasieki po kilkadziesiąt uli przywożone ciężarówkami na naczepach w jakiś górski obszar, gdzie kwitnie mnóstwo roślin.
                  Ciekawie to wygląda, tylko trzeba uważać przejeżdżając obok, aby nie wpaść na jakąś pszczołę.

                  W Kisłowodsku chwilę pogadaliśmy z Polakiem który już długo, bodajże 30 lat, mieszka w Rosji. Ciekawie posłuchać takiej mowy, wplatał rosyjskie słowa nie mając świadomości, że po polsku szło to inaczej, poza tym jego język był pozbawiony wszelkich naleciałości, jakich nie zauważamy w życiu codziennym, a których sami używamy. Podobne skanseny języka polskiego to wioski Zachodniej Ukrainy, gdzie ludzie polskiego uczyli się od dziadków, i te kilka polskich wiosek w Rumunii (Plesza, Kacza itp), gdzie słuchając ich mowy odnosi się wrażenie, jakby się oglądało przedwojenny film.

                  Zaraz po tej rozmowie w Kisłowodsku wsiadając na maszyny i szykując się na Bermamyt widzimy dwa motocykle, zjeżdżające z gór, i jeden holuje drugiego... wydawało mi się że Transalpa 600...

                  W Astrachaniu mnóstwo skośnookich pięknych dziewuszek wyznania...muzułmańskiego. Ubranych "po naszemu", makijaż, szpilki, modne torebki. Można?

                  W Osetii aresztowali tę rodzinę chodzącą po górach z synem, bo doniósł na nich...jakiś miejscowy staruszek. Więc z tym też różnie bywa.


                  Aha, linki do opisu dróg na Bermamyt wraz z filmem
                  Надоело мне ездить на Бермамыт простым маршрутом через Учкекен, решил внести немного разнообразия в свою, так сказать, сексуальную жизнь. Рассмотрел на карте дороги по вершинам хребтов, поехал их разведывать. Отчалил из дома довольно поздно, часа в четыре. Из Кисловодска выехал вдоль ущелья…

                  Плато Бермамыт как туристический объект пользуется популярностью ещё со времён Лермонтова, ну, а в последнее время количество желающих встретить там рассвет только растёт. Причём, большинство не прочь добраться туда именно на своём транспорте. Лично мне за последние пару лет пришлось объяснять, как…


                  Tutaj relacja białoruskiej motocyklistki z wyjazdu nad Morze Kaspijskie


                  I pokrewny wątek z FAT



                  Miło, że się podobało. Może informacje przydadzą się komuś innemu.

                  I dla mnie i dla GSów góry momentami były po prostu za ciężkie.
                  BMW wróciły na kołach, bezawaryjnie. Mimo, że to nie moja bajka, to muszę przyznać, że to solidne wyprawowe maszyny wyposażone w sporo gadżetów naprawdę ułatwiających życie kierownikowi podczas dalekiej podróży. A prawda jest taka, że gdyby GS złapał kapcia, to zestawem do zatykania dziur i kompresorem można
                  to naprawić w 15 minut. U mnie z dętką sprawa wygląda gorzej. Coś za coś.

                  Komentarz


                    #69
                    Fajne podsumowanie, wogóle wyprawa na 102

                    Komentarz


                      #70
                      Gratki Piękna wycieczka i opis znakomity - po konfrontacji z relacją na FAT stwierdzam że piszesz lepiej - bardziej spójnie i rzeczowo- oraz inspirujesz do zwiedzania tych rejonów.

                      Komentarz


                        #71
                        Jak przeczytałem co miałeś ze sobą w zapasie to włosy mi dęba stanęły, to prawie połowa Tenery?!
                        I ta klamka do sprzęgła, chyba coś w tym jest, bo to któraś relacja z kolei wspominająca to zjawisko.
                        Fajnie się czytało, opisałeś to tak że ja osobiście przeżywałem to na równi z Tobą.
                        Prawie jak bym był tam na miejscu.
                        Szacun.

                        Komentarz


                          #72
                          Super relacja, z niecierpliwością czekałem na kolejne odcinki. Na pewno zachęcająca do odwiedzenia tych terenów.

                          Komentarz


                            #73
                            Dołączam swój głos do reszty - świetna relacja i przez ostatnie tygodnie śledziłam Twoją podróż. Tym bardziej, że dwa dni przed Tobą jechałam przez Dagestan (ta para na GSach, o której wspominali mundurowi). Kolega Tank doniósł na forum BMW, że chyba pojawiłam się w historii z XTZ Clubu. Zresztą znam też Przemka i plany były takie, aby się spotkać pod Izerbaszem, ale nie wyszło.
                            Tu link do mojej opowieści : http://forum.bmw-klub-motocykle.pl/v...p?f=41&t=29508
                            jeszcze co prawda nie dokończonej, zbieram siły na opis powrotu do domu
                            Aha, nam udało się wpaść w szarańcze (na powrocie z Elisty)
                            Fajnie było poczytać i nie zastanawiaj się, czy pisać, skoro ludziom się podoba ))
                            P.S. jeśli chodzi o kapcie to Norix złapał gwoździa 3 razy, ja jeden raz, łatanie trwało około 5 minut

                            Komentarz


                              #74
                              Cześć Hilda
                              to o spotkaniu z Wami mówił Przemek.
                              Śledzę Waszą relację! Szarańczy zazdroszczę

                              Dziunek - w tenerze mam składaną dźwignię zmiany biegów, z jakiegoś Suzuki. Robi robotę, przy glebie nic się nie wygina. Ale i tak miałem zapasową. Bardziej niż o dźwignię bałem się o jej mocowanie na imbusa, bo kiedyś podczas jazdy autostradą o mało co jej nie zgubiłem od drgań.
                              A klamki hamulca i sprzęgła też miałem
                              Nie ma się co oszukiwać, w 25-letnim antyku możesz wymienić 30 rzeczy, a popsuje się 31-sza. Ruletka.
                              A, przecież była też gaśnica.

                              Robek - takie poniekąd było jedno z założeń relacji, aby odczarować trochę ten kraj i region.

                              Komentarz


                                #75
                                Fajne zdjęcia, szkoda że nie masz filmu z tego przejazdu samotnego przez góry, bo film z gejsami to taka prosta komercha, a prawdziwą przygodę przeżyłeś w górach sam
                                Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
                                No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
                                sigpic

                                Komentarz

                                Pracuję...
                                X