Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

W koło komina

Zwiń
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

    #61
    Coś czuję, że dopiero się rozkręcasz...

    Komentarz


      #62
      Jakoś mi to umknęło. Jak rozmawiałem z chłopakami na temat trasy którą chcę przejechać, to powiedzieli, że jest spoko i nawet momentami jest dobra . Więcej wiadomości wkrótce

      Dziunek, większość jest pisana na bieżąco lub z kilkudniowym opóźnieniem więc nigdy nie wiem co mnie dalej spotka. Teraz to tylko przepisuję i w zasadzie nic nie zmieniam. Gdybym zmieniał to nie było by tego klimatu który odczuwałem. Co do rozkręcania, hmmmm nie jest lekko ci powiem

      Komentarz


        #63
        Zawsze patrzę z niedowierzaniem na takich szaleńców... Samemu, taka trasa, daj Pan spokój Panie Zibi.

        Komentarz


          #64
          Dziunek, nie trzeba nigdzie daleko jechać żeby coś padło w motocyklu. Którymś razem przed wyjazdem dałem tylni amortyzator do regeneracji. Niby się chwalił, że wieloletnie doświadczenie itp. i niestety nie przetrwał przejazdu przez Ukrainę. Parę dni później jak by tego było mało padł regulator napięcia. I jakoś wróciłem, a raczej przywieźli mnie Zawsze jest jakieś wyjście z danej sytuacji. Nie ma się czego bać.

          Komentarz


            #65
            To wtedy co rozwaliłeś czachę XTZ-y i skręcałeś ją drutami? Pamiętam taką opowieść i jeszcze to jak taszczyłeś sakwy...

            Komentarz


              #66
              Jak rozwaliłem czachę to nie skręcałem ją na druty. Pokleiłem taśmą izolacyjną I wtedy też taszczyłem sakwy. Rok wcześniej Herdek jechał po mnie do Turdy. Niestety nie trafiłem wtedy na dobrego mechanika i ceny brał z kosmosu i termin oczekiwania też był długi bez gwarancji naprawy. Ponieważ czas urlopu miałem ograniczony , a Tomek sam się zgłosił to skorzystałem

              Komentarz


                #67
                Dawaj dalej z relacją, bo rozmydlamy temat.

                Komentarz


                  #68
                  Już zapodaję dalej. Niestety gdzieś zapodziałem kabel do pamięci zewnętrznej i chwilowo będzie bez zdjęć za co bardzo przepraszam. Nadrobię zaległości


                  02.08.2016

                  7:10 dzwoni telefon, coś tam gadają ale zaspany jestem i nie wiem o co chodzi, odkładam słuchawkę. 7:20 znowu dzwoni telefon hotelowy. Pytają się o której się wymeldowuję. Mówię, że o 9-tej, na to gość mi mówi, że muszę się wymeldować o 8-mej bo tak było opłacone. Już mi z rana ciśnienie podnieśli… 7:40 znowu dzwonią i znowu ta sama gadka. Nosz ku……a ile można słuchać tego samego. Chwilę po 8-mej wychodzę z pokoju z częścią bagaży, a przed drzwiami już stoi i czeka boy hotelowy i pomaga mi się zabrać za jednym razem. Żebym tylko nie musiał wracać do pokoju… No co za obsługa, nawet rąk później nie miałem gdzie umyć. Ciekawe, że nikt wcześniej nic nie mówił o opuszczeniu pokoju tak rano. W końcu ruszam. I znowu się przebijam aby wydostać się z miasta. Niestety, droga nie mija tak szybko jak bym się tego spodziewał. Co chwila jakaś wioska i spowalniacze. Od rana jest zachmurzenie i im bliżej gór tym bardziej deszczowo. Jakieś 60 km przed Shimla zatrzymuję się na kawę i obiad. Zamawiam kawę i coś dobrego z polecenia kelnera. Po jakimś czasie dostaję kawę, a na obiad czekam. Mija 30 min. nic. Mija 50 min. upominam się o jedzenie, a gość mówi, że się robi. Pytam się ile jeszcze czasu będę czekał, a on odpowiada, że się robi. Po półtorej godzinie nie wytrzymałem. Poszedłem do właściciela z awanturą, zapłaciłem i wyszedłem. Miałem już dość czekania. Później jeszcze, zanim odjechałem mówił mi żebym przyszedł, że dostanę ten obiad. Popatrzyłem na stół, był pusty więc odjechałem. Shimla, nie tak sobie wyobrażałem to miasto. Szukam noclegu który miałem wcześniej zabukowany. Pytam się policjantów którzy byli naprawdę mili. Pokazują mi drogę i jadę. Docieram prawie na miejsce i… znowu pytam się innych policjantów o hotel. Pokazują mi kierunek powrotny. W międzyczasie droga się rozwidla. To jadę w tę drugą drogę. Znowu pytam się policjanta i znowu pokazuje mi co innego. Ląduję w miejscu gdzie byłem 1.5 godz. wcześniej. Wrrrr… Wchodzę do jakiejś informacji i pytam się o hotel. Mówię im, że zjeździłem już wszystkie główne drogi i takiego hotelu nie znalazłem. Pomagają mi. Dzwonią pod numer na który wcześniej wysyłałem anulację noclegu. Niestety numer był nie aktywny. W takim razie pytam się czy nie pomogli by mi znaleźć jakiegoś taniego hotelu. Coś tam pogadali między sobą i mówią mi czy nie było by to dla mnie problemem żebym jednego z nich zabrał na motocykl, a on wtedy poszuka mi czegoś. Ok, ja nie widzę problemu. Po 10 min. jedziemy na poszukiwania. Pierwszy hotel był za drogi, jedziemy do drugiego. Zatrzymuję się w bardzo wąskiej uliczce. Gość wraca się kawałek. W międzyczasie jestem strąbiony z każdej strony. Po kilku minutach wraca i mówi, że cena jest ok i mam za nim jechać. Hmm tylko jak? Uliczka jest tak stroma, że nie ma możliwości nawrotki w tym miejscu. W dodatku jeszcze ludzie chodzą. Zjeżdżam na dół i tam mam trochę miejsca żeby nawrócić. Docieram do hotelu. Cena jest jeszcze w miarę przystępna. Szybko się przebieram i idę na miasto coś zjeść. Widzę w jednym sklepiku pierożki momo ale jakoś tak mało apetycznie wygłada ten „lokal” . Szukam dalej… Niestety nigdzie nic innego nie ma, a nie chce mi się gdzieś daleko łazić. Wracam i z duszą na ramieniu kupuję 10 sztuk. Stoisko jest tak brudne, że jestem przerażony!!!! W dodatku gość nakłada wszystko paluchami… No cóż, muszę się jakoś przyzwyczaić. Wbrew pozorom, pierogi są przepyszne. Jakoś się nie najadłem i wracam po następną porcję. Najedzony mogę iść spać. Tego dnia nie było w zasadzie żadnych widoków, bo była mgła i to z widocznością na jakieś 30 metrów.

                  Komentarz


                    #69
                    Jeszcze zapytam o jedno, to był wyjazd wakacyjny dla relaksu??
                    Czy może raczej terapia pt. "Jak utrzymać nerwy na wodzy?"

                    Komentarz


                      #70
                      To miał być wyjazd dla relaksu, a było " ja pie....le" ... Nie pytaj się o wrażenia, bo ciężko to jeszcze określić.

                      Komentarz

                      Pracuję...
                      X