Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

W koło komina

Zwiń
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

    W koło komina

    Tytuł może się wydać mało właściwy, ale jeżeli była by to wyprawa, to tak co najmniej pół roku. Na coś takiego to nie posiadam środków finansowych. Jeżeli ktoś mnie wspomoże to z chęcią taką wyprawę odbędę Wycieczka, to dla mnie hmmmm coś powyżej miesiąca? Tak, urlopy są zdecydowanie za krótkie... Obecnie mieszkam w miejscu które raczej nie sprzyja trzymania motocykla, tym bardziej, że w każdej chwili mogę zmienić lokalizację i miałbym kłopot z transportem na nowe miejsce. Zapraszam w takim razie na krótką relację z pierwszych kilku kilometrów w tym roku oraz urlopu na nazwijmy to motocyklem


    Luty 2016
    Zapada decyzja odnosząca się do urlopu. Trwa gorączkowe podliczanie kasy. W teorii, przy obecnym trybie pracy i zarobkach, powinno starczyć. Wieczory spędzam na zgłębianiu informacji dotyczących miejsca, w którym zamierzam spędzić urlop.

    Marzec 2016
    Kask i buty niestety muszę wymienić. W związku z tym jeszcze więcej muszę pracować aby starczyło na urlop który sobie zaplanowałem.

    Kwiecień 2016
    Czas na szczepienia 

    Maj 2016
    Szczepień ciąg dalszy. Mimo wcześniejszych rozmów ceny okazują się być inne niż na początku. Takie małe niedopowiedzenie ze strony przychodni… Ale urlop jest najważniejszy i przełykam gorzką pigułkę. Jednocześnie w pracy dzieje się coś niedobrego. Ale nie poddaje się, może to przejściowe chwilowe..

    Czerwiec 2016
    W pracy jest źle i nie zanosi się na poprawę. Zapada decyzja o wyjeździe z kraju, jednocześnie z bólem serca muszę zrezygnować z urlopu.

    Lipiec 2016
    Wyjeżdżam do Norwegii, do jakiejś normalnej pracy. Szkoda urlopu ale już nie mam siły na zarzynanie się aby coś odłożyć z pensji.

    Wrzesień 2016
    Powoli wracają myśli o urlopie. Niestety będzie przełożony w czasie ale uda się.

    Luty 2017
    Jak by mi się nudziło w międzyczasie to jeszcze na wiosnę organizuję zlot. Trochę pewnie skomplikuje mi to sytuację urlopem, ale coś wymyślę.

    Maj 2017
    Bilety już kupiłem, teraz czas na wizę. Niestety, z tym muszę czekać, bo nie mam możliwości zrobienia skanu dokumentów.
    Pod Konic maja przyjeżdżam do kraju i zabieram się za końcową organizację zlotu i wizę. Oczywiście w domu też trzeba coś zrobić. Po raz kolejny dochodzę do wniosku, że doba jest za krótka.
    Jest dostępna e-wiza i ma być szybciej. To zaczynam zabawę z tym. Jest to moja pierwsza e-wiza i mam pewne problemy z ogarnięciem tego tematu. Po godzinie walki jestem już nieźle zdenerwowany. Wszystko po angielsku i jeszcze coś tam czasami muszę poprawiać. W końcu po 4 godzinach uciążliwej walki udaje mi się złożyć wniosek. Teraz wystarczy czekać na pozytywne rozpatrzenie wniosku.

    Czerwiec 2017
    Zlot. Jak to jest, to wszyscy wiedzą. Czasu jest za mało na wszystko. Ale, że urlop jest planowany motocyklowo, to muszę się jakoś wjeździć w motocykl. To sobie wymyśliłem, że do pracy pojadę motocyklem. No to wracałem ze zlotu do pracy przez tydzień  A tyłek mnie bolał bardzo.

    4 Czerwiec 2017
    Zlot się skończył, to w końcu mogę odpocząć. Biorę się za pakowanie i o 12-tej muszę wyjechać. Do przejechania mam 700km i 3 granice. Łatwo nie będzie ale trzeba próbować. Niestety, po przekroczeniu granicy Litwy, prędkość znacznie spada. W związku z tym, droga zrobiła się nudna. Zmęczenie zaczyna powoli wychodzić i spać się chce, co wymusza częstsze postoje. Niestety, tego dnia nie udaje mi się dotrzeć do Tallina. Zatrzymuję się na Łotwie, gdzieś za Rygą. Motel niby ładny, jednak przy próbie użycia prysznica okazuje się, że zamiast miłej kąpieli mam walkę z wodą, która leci tam gdzie ona chce, a nie ja. Na dodatek w pokoju jest zimno.

    5 Czerwiec 2017
    Budzę się w lepszym nastroju, chociaż z chęcią bym jeszcze pospał. Reszta drogi do Tallina upływa pod znakiem deszczu. Z uwagi na brak czasu nie zwiedzam miasta. Udaję się na prom, który ma mnie przetransportować do Helsinek. Znajduję kasę , kupuję bilet i już mogę wjeżdżać na prom, który za chwilę odpływa.

    Finlandia
    Dobijamy do brzegu. Dalej pada. Moje nadzieje na słońce, spełzły na niczym. Wyjazd z promu i przejazd przez miasto, to droga po kamiennych ulicach. Trzeba bardzo uważać, aby nie przewrócić się. Do tego dochodzą roboty drogowe i objazdy.
    W końcu pierwszy zaplanowany postój w Lahti. Skocznię znalazłem, foty zrobiłem. Zadowolony wysłałem foty i wprowadziłem nowe dane do nawigacji. W tak miłej atmosferze, minęło dobre 30 min. Podchodzę do motocykla, a tam zapłon włączony. Światła się świecą. Jeszcze manetki które wcześniej miałem włączone, też pewnie grzeją. Już wiem, co mnie czeka. Próba odpalenia spełzła na niczym. Teren niby z lekkich pochyleniem ale nie sądzę aby było wystarczające do odpalenia motocykla. Ściągam kufry, aby podtoczyć go w najwyższe miejsce. Próba, odpycham się nogami najmocniej jak tylko mogę, licznik pokazuje całe 8km/h Mało, ale na samym dole puszczam sprzęgło. Stęknął, jęknął i nie odpalił. Cóż, za mała prędkość. Kombinowania miałem trochę. Obejrzałem teren w większej okolicy gdzie by tu stoczyć motocykl aby odpalił. Są fajne górki z których motocykl by bez problemu odpalił, ale wiem, że sam motocykla nie wepchnę na nie. Dosłownie ręce opadają w tym Lahti. Dookoła pusto, nikt nie chodzi. Tylko deszcz jest nieustanny. Mija kilkanaście niezmiernie długich minut. Idzie dwóch gości, ale takich za których nie dał bym 5 groszy. No dosłownie menele. Ale co widzę? Wchodzą do kampera który stoi na parkingu który wygląda nie lepiej od tych jegomości. Myślę sobie: Jak kamper taki zgruzowany, to muszą mieć kable rozruchowe. Idę do nich i zagaduję. Ojj z tą rozmową to było słabo. Coś tam zrozumiał. Proponował pomoc, że gdzieś tam zadzwoni, że przyjadą, ale trzeba będzie płacić. Po 5 min tłumaczenia w końcu załapał i pomógł mi wtoczyć motocykl na górkę. Po złapaniu oddechu (bo górka była krótka ale stroma) następuje próba odpalenia. Siadam na motocykl, gość podpycha mnie do zjazdu z górki… Zjazd, na samym dole póki prędkość i masa motocykla mogą coś zdziałać, puszczam sprzęgło. Uff, odpalił. Cały czas siąpi deszcz. Nie jest duży, ale jeżeli jest długotrwały, to staje się to uciążliwe. Adres hotelu już mam wklepany w nawigację. Zapinam kufry i ruszam. Do przejechania mam całe 1400m. Zastanawiam się czy rano odpali mi motocykl. Podjechałem pod hotel i muszę wyłączyć moto. Idę dowiedzieć się o pokój. Hmmm drzwi zamknięte, żadnego dzwonka też nie ma. Wychodzi jakiś gość ze środka to pytam się go o recepcję. Recepcji jako takiej to nie ma i , że trzeba dzwonić. Odpuszczam sobie tę przyjemność i wyszukuję drugi hotel. Wbijam w nawigację adres, nawigacja przetwarza dane i wyświetla mi: Do przejechania 800m. Motocykl na szczęście odpala bez problemu. Podjeżdżam do drugiego hotelu i widzę tę samą sytuację. Nawet nie gaszę motocykla i odjeżdżam. W międzyczasie zastanawiam się, co robić dalej. Zatrzymuję się parę ulic dalej aby wpisać namiary na następną skocznię. Po drodze będę szukał jakiegoś campingu. Zanim nawigacja przetworzy wprowadzone dane, rozglądam się po ulicy. Hmmm, gdzie ja się zatrzymałem? Jeden sklep, sex shop. Drugi, to samo. Trzeci to chyba coś więcej Nie odwiedzając sklepów, bo już były zamknięte (przynajmniej dwa pierwsze) ruszam. Wyjeżdżam na autostradę, cały czas pada. Jest mi już wszystko jedno co znajdę do spania i w jakiej cenie. Muszę się wysuszyć. Po kilkudziesięciu kilometrach, jest drogowskaz na camping. Zjeżdżam z autostrady. Co kawałek, są znaki informacyjne. Wjeżdżam w miasto. Drogowskaz jest, ale tylko do hotelu, a do campingu nie ma. Jadę dalej prosto w poszukiwaniu. Po kilkunastu kilometrach wracam i jadę do hotelu. Niestety, cena zwala z nóg. Na taki luksus to mnie nie stać. Pytam się o camping, dostaję informację jak mam jechać i jadę. W końcu docieram na miejsce. Oddaję rękawiczki do suszenia i biorę taki mały domek z dwoma łóżkami, lodówką i czajnikiem. Łazienka znajduje się w innym budynku, ale nie przeszkadza mi to. W cenie jest nawet sauna. Niestety nie zdążę z niej skorzystać, bo czynna jest od 10-tej rano.

    #2
    Zapowiada się ciekawie.

    Komentarz


      #3
      I co dalej?

      Komentarz


        #4
        Zibi - jak zwykle samotny basior na szlaku.
        Jak sprawuje się nowa Super Tenera?
        No i ten tytuł, w około komina a poleciał na Skandynawię.
        Twoje rozgraniczenie co jest wyprawą, co wycieczką a co lataniem w około komina burzy moje postrzeganie życia.
        Lecisz dalej z relacją, doklejaj jakieś foty - zacznie nam wyobraźnia działać.

        Komentarz


          #5
          Na razie leje, to aparat pewnie schowany poczekajmy na zmianę pogody. Ja tez do tej pory miałem inne wyobrażenie pojęcia - Woku komina

          Komentarz


            #6
            Zara, chwila. Chciałem napisać, że nie jeździłem Tenerą, a zapomniałem co piszę Tenera 1200 jest super, jak sama nazwa wskazuje Później jeździłem czymś innym, ale to musimy się trzymać chronologii Zdjęcia były robione, nawet w deszczu. Jedyny ogranicznik robienia zdjęć to zmęczenie. Jak się samemu organizuje zlot i zaraz po nim wyjeżdża, to nie ma się siły ani chęci na robienie fot. Poza tym , nastąpiła zmiana komputera i mam więcej zabawy z wklejaniem zdjęć. Ale niedługo nadrobię zaległości Tym czasem jest cd...


            6 czerwiec
            Rano jest piękne słońce. Od razu poprawia mi się humor. Szybkie śniadanie i wyruszam. Przejeżdżam przez Mikkeli. Miałem to miasto zaznaczone jako miejsce godne odwiedzenia. I faktycznie, z tego co widzę, to jest to ładne miasto. Z pewnością, gdy będę następnym razem w Finlandii, to odwiedzę miejsce, które wywarło na mnie tak pozytywne wrażenie. Następny przystanek to Kuopio i znowu skocznie. Tu już miałem wjazd na samą górę. Sklep z pamiątkami to jak wszędzie, cepelia. Za to widoki z góry skoczni są wręcz niesamowite. Pokręciłem się trochę i zdjęcia popstrykałem. Kieruję się dalej na północ, w kierunku drogi nr 843, którą także miałem zaznaczoną, jako ciekawą. Po kilku godzinach docieram. Okazuje się, że to „Via Karelia” Droga jest asfaltowa i pusta. Widoki które mijam po drodze, też są zachwycające. To tu, napotykam pierwsze renifery i pierwsze zmrożone jeziora. Docieram do Kusamo, gdzie planuję nocleg. Napotkany hotel ma ceny takie, że prawie uklękłem jak usłyszałem, o ile bym był lżejszy gdybym zdecydował się przespać w tak luksusowych warunkach. Mój urok osobisty sprawił, że dostałem namiary na tani camping. Dodatkowo , od miłej pani recepcjonistki dostałem mapę okolicy. Na wskazany camping nie docieram, bo zatrzymałem się na wcześniejszym gdzie był uroczy widok na jezioro. Dzisiaj nocleg będzie pod namiotem. Właściciel campingu to człowiek z którym można szybko dojść do porozumienia. Dodam, że jak zajechałem to już był wstawiony �� . Jako, że człowiek przyzwyczaił się już do płatności kartą, to i gotówki nie mam. Tutaj niestety trzeba było zapłacić gotówką. Byłem zmęczony i już nie chciało mi się wracać do bankomatu po pieniądze to zacząłem negocjacje, że zapłacę rano. Na moje szczęście właściciel wyraził zgodę. Tym bardziej się cieszyłem, bo sklepy do których chciałem jechać, były już zamknięte. Zresztą miałem jeszcze odnaleźć w mieście skocznię. Dodatkowym plusem tego miejsca był prysznic, gdzie było naprawdę gorąco i to w całym dużym pomieszczeniu gdzie było miejsce na rozebranie się i wzięcia gorącego prysznica.

            Komentarz


              #7
              "Chciałem napisać, że nie jeździłem Tenerą..." , że co ja tu czytam?!!
              To jakaś ZDRADA!!! Zibi chyba przestanę czytać dalej.
              Zlot o którym mówisz to ten na, który nie pojechałem (wstyd mi bardzo)?

              Komentarz


                #8
                Zamieszczone przez dziunek69 Zobacz posta
                No i ten tytuł, w około komina a poleciał na Skandynawię.
                Wysoki komin

                Komentarz


                  #9
                  Kurde jak pomyślę ospaniu w namiocie przy temperaturze na zewnątrz 5 stopni to aż mnie ciarki biorą.
                  Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
                  No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
                  sigpic

                  Komentarz


                    #10
                    To w góry raczej nie chadzasz... - dobry śpiwór i po bólu.
                    Kiedyś położyłem się na nienapompowanej macie przy -15°C i na rano wytopiłem w śniegu niezłe legowisko Najgorsze jest tylko wychodzenie ze śpiwora

                    Komentarz


                      #11
                      ja to jednak jestem pensjun adv
                      Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
                      No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
                      sigpic

                      Komentarz


                        #12
                        Dobry śpiwór zajmuje chyba sporo miejsca, jestem zmarzluchem i wolał bym w swoim takich temperatur nie testować.

                        Komentarz


                          #13
                          Dobry śpiwór jest dobry, nie tylko dlatego, że jest ciepły. Ale dlatego, że jest mały i lekki, żeby wtargać go na szczyt na własnych plecach. Jedyna wada to cena... jakieś 1000-1200+ za puch

                          Komentarz


                            #14
                            Taka kwota za śpiwór mnie przerasta, chyba bym odpuścił.

                            Komentarz


                              #15
                              Nie popadajmy w paranoję ze śpiworami Nie wszyscy tutaj mają po 25 lat i zajawkę na ganianie i spanie w górach. Na wszelkie wyjazdy zabieram ten sam śpiwór. Czasem tylko trzeba się ubrać, a tak generalnie to mi wystarcza. Zakresu temperatur nie pamiętam i nawet nie wiem czy jest coś takiego umieszczone na metce. W tej chwili tego nie sprawdzę bo trochę daleko mam do niego Teraz zastanawiam się nad matą samopompującą. Ale z drugiej strony, jak na chwilę obecną, to nie planuję żadnego wyjazdu na północ lub w jakieś zimniejsze rejony.

                              Komentarz

                              Pracuję...
                              X