Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

Słowenia

Zwiń
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

    #16
    Kolejnego dnia dajemy odpocząć naszym tyłkom od motocykla i motocyklowi od nas.
    Po śniadaniu idziemy na przystanek i pakujemy sie do autobusu komunikacji międzymiastowej :-). Tak się złożyło że przystanek jest pod brama Hostelu. Kierunek Piran. Na początek planujemy jednak wygrzać kości na plaży wysiadamy więc 5 km przed piranem w Portoroż (Portorosa). Zgodnie z tym co mówili tubylcy i google jest i plaża. Wokół widać przepych, eleganckie hotele, kasyna i kolorowe dyskoteki. Można by powiedzieć że to taki nasz Sopot. Ale jest przed 10 rano więc cisza i spokój.
    Kierujemy sie w stronę plaży. Wynajęcie zestawu 2 leżaków i parsola kosztuje 17 Euro więc taniości nie ma. Jak chcesz plażować za free to albo beton albo molo.
    Siedzimy tu parę godzin, niewątplwym plusem tego że przyjechaliśmy PKS-em jest to że możemy nawadniać organizmy piwerkiem a nie lemoniadą. W pełni więc korzystamy z tego przywileju :-).

    20180727_112048.jpg

    20180727_112103.jpg

    Koło 16 wsiadamy znowu w autobus i jedziemy do Piranu.Obok jeziora Bled jest to miejscowowść widniejąca we wszytskich przewodnikach jako "must see" . Myślę że możemy ją porównać do Dubrovnika.
    I rzeczywiście jest pięknie. Zaczynamy od pozostałości po starych murach obronnych miasta. Z których rozpościera się imponująca panorama. Teraz już wiem skąd robi się zdjęcie na pocztówki i pierwsze strony przewodników po Słowenii.

    20180727_162910.jpg

    20180727_163649.jpg

    20180727_165637.jpg

    20180727_165654(0).jpg

    - - - Zaktualizowano - - -

    Ciekawym jest to jak powstał rynek. Otóż prze długi czas w miejscu obecnego rynku był port, do którego prowadziło wąskie wejście od strony morza. W tamtych czasach nikt się nie przejmował odpadkami wiec cały syf z miasta leciał własnie do portowej zatoki. Z biegiem lat okazało się iż ekosystem nie wyrabia i lada chwila może dojść do wybuchu epidemii. Postanowiono więc zasypać zatokę a do tego celu użyto min. gruzu powstałego z rozbiórki murów obronnych miasta. Dlatego dziś pozostał tylko kawałek murów i 2 lub 3 wieże dostępne dla turystów. Na środku tynku postawiono pomnik i gotowe. Dziś możemy sobie usiąść i pić piweczko :-). Do późnego wieczora snujemy się po ciasnych uliczkach, robimy zdjęcia i stołujemy w knajpkach.

    20180727_171555(0).jpg20180727_171450.jpg20180727_171951.jpg20180727_180442.jpg20180727_180932.jpg

    Właściciele restauracji nie mają problemów z odpadkami bio, po opuszczeniu stolika resztki znikają momentalnie :-).

    20180727_184400.jpg

    20180727_190328.jpg

    20180727_203014.jpg20180727_184252.jpg

    Wracamy też PKS-em. Kierowca postanawia skrócić sobie trasę i omija nasz przystanek. Wysiadamy "na ostatnim". Idę do gościa i tłumaczę o co chodzi. On nas przeprasza i oferuję że może nas podwieźć pod Hostel swoim autem bo własnie kończy robotę. Miło.

    Komentarz


      #17
      Finalnie okazało się że kierowca wysadził nas na starówce bo drogi były pozamykane z okazji jakiejś imprezy masowej. Idziemy wiec przez miasto w stronę Hostelu i nagle Karolina mówi " o patrz ile komarków" .
      Okazało sie że jest to muzeum i zarazem prywatna kolekcja motorowerów Tomos. Taki jugosłowiański Romet. Muzeum prowadzi małzeństwo słoweńców - pozytywnie zakręceni ludzie. podjechali na GS-ie ale mówili że w przeszłości mieli też tenerkę dużą i małą.
      Zbierają eksponaty po terenach byłej Jugosławii. Jako kryterium obrali sobie wysoki stopień oryginalności. Tylko dwa pierdopędy mają przebieg większy niz 2000 km i dwa były ponownie lakierowane, reszta to oryginały i wszystkie na chodzie. Chwile z nimi rozmawiamy i przedstawiają nam historię marki. Fabryka Tomosa mieści się własnie w Koprze, kiedyś pracowało tam kilkaset osób. Wyprodukowano około miliona rożnych modeli, teraz pracuje tam tylko garstka ludzi, cały czas produkują ale już nie na taka skalę.
      20180727_220648.jpg20180727_220238.jpg20180727_220611.jpg20180727_220245.jpg20180727_220621.jpg



      Następnego dnia wracamy już do domu wyjeżdżamy koło 6 rano aby uniknąć opałów, koło 9 jesteśmy już w Austrii. Po drodze mijamy muzeum motocyklowe, był plan żeby tu przystanąć ale pozostawimy to na następny raz. Z tego słyszałem to naprawdę warto:
      http://www.muzej-motociklov.com/

      Jeszcze na autostradzie w Słowenii przyszedł pomysł aby wrócić na raz bo dobrze się jechało, ale w Austrii już się nam odechciało. Tego dnia robimy prawie 600 km. Starczy na dziś. Śpimy w miejscowości Dolni Dunajovice w Czechach. Nazajutrz też wyjeźdźmy z rana, pięknie się jedzie bo jest niedziela i ruch znikomy. Już o 13 jesteśmy w domu.

      Podsyumowując:
      W 7 dni przejechaliśmy około 2500 km. W tym czasie spaliśmy w rożnych miejscach od winnic, przez górskie schroniska po nadmorskie kurorty więc nie było monotonni. Nie zobaczyliśmy wszystkiego ale moim zdaniem i tak sporo jak na te kilka dni. Naszym zdaniem Słowenia to interesujący kraj, szczególnie dla turystyki motocyklowej. Mamy tu super drogi w pięknych górach gdzie naprawdę można pojeździć, a jak się nam znudzi to za 3 godziny możemy już się kąpać w Adriatyku. Temperatury w środku sezonu urlopowego nie są tu tak wysokie jak w Chorwacji czy Czarnogórze więc gotowanie się w ciuchach motocyklowych nie odbiera nam przyjemności z jazdy. Ceny są następujące.:

      Noclegi: płaciliśmy w granicach 20 - 32 euro za osobę. Wiadomo że im dalej od głownych atrakcji turystycznych tym taniej ale nie koniecznie mniej urokliwie. Wszystko przez booking.
      Benzyna: 1.3 Euro
      Jedzenie: obiad dla dwóch osób średnio 15-20 Euro. Piwo lub kawa w knajpie 2-4 Euro, ceny w sklepach typu Lidl podobne jak u nas.
      Język: W wiekszości przypadków dogadywalismy sie po angielsku, z ludzmi starszej daty bardziej po niemiecku lub my po polsku oni po słoweńsku + machanie rekami i szło sie porozumieć :-).
      Ludzie: przyjażni i usmiechnięci, nie było żadnych nieprzyjemnosci.
      Słowenię większość z nas traktuje jako tranzyt w drodze do Włoch czy na byłą Jugosławię. Moim zdaniem warto obrać ten kraj jako główny cel wakacji szczególnie jeżeli nie dysponujemy 2 tygodniami urlopu. Z południa Polski na upartego można by tu zajechać w jeden dzień. Znajdziemy tu wszystko co motocykliście potrzebne do szczęścia tylko w trochę mniejszej skali :-).
      Pozdrawiamy i do zobaczenia na trasie.

      20180725_154416_001.jpg

      Komentarz


        #18
        dobre. śledzę.

        jedna uwaga, może się komuś przyda kiedyś:

        Paliwo w Austri 1,65 Euro
        jak stacja na autostradzie to tyle będzie. a poza:



        na autostradzie ceny potrafią być 30%-40% droższe. żaden austryjak tam nie tankuje, chyba, że płaci za to pracodawca
        Social media: Facebook | @maku_xtz on twiiter
        Relacje Bośnia 2013 | Bałkany 2012 | Gruzja 2012 | Bałkany 2011

        Komentarz


          #19
          Ano racja,
          podana cena była ze stacji na autostradzie i to jeszcze przed samym Wiedniem.

          Komentarz

          Pracuję...
          X