Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

8 Dni jeba...nia po kamieniach TET CZARNA i BOŚNIA

Zwiń
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

    #31
    ...wypada się pospieszyć żeby zdążyć na zachód słońca w Zatoce Kotorskiej choć i tak przeczuwam że nie zdążymy bo zazwyczaj już jak gdziekolwiek dojeżdżamy to jest późna godzina, szkoda że tak wcześnie się już ściemnia bo około 19 stej już było dość słabo. Co innego jakby to było o 21 no to była by bajka. Tak więc pomału kończymy przygodę z szutrami i zaczyna się asfalt który prowadzi nas do Kotoru - oczywiście lecimy koło Cetinij- czy jak to się tam pisze. ale jakoś mi tak to przemknęło choćmówili że to takie piękne ma być - no nie wiem może było a nie zauważyłem.

    - - - Zaktualizowano - - -

    ....ach kur....wa wszak zapomniałem o moim koledze co ciągle dodmuchiwał powietrza i upuszczał w swojej niemieckiej rakiecie - ja cię kręce - już wracam, cholera znowu trzeba wrócić do przeszłości i włączyć udar na kamieniach. A więc tak lecimy sobie po tej sytuacji z tymi wężowymi kamieniami na której każda guma świata się ślizga potem ten co stworzył TET kieruje nas na olbrzymie połacie gdzie są wypasane owce i tam po tych terenach biegną piękne proste lub kręte drogi w zależności kto jak sobie je skraca a po lewej są piękne wysokie góry. Więc tak sobie napieramy a tu nagle kolega z niemieckiego czołgu daje sygnał że chyba wpier...olił się na minę przeciw piechotną i mu schodzi powietrze. Biore ten fakt za nie prawdę bo gdzie mi się tam uśmiecha stawać i zmieniać szlaufa w oponie. Wiec razem udajemy że to nie prawda. Jednak po czasie jakimś wychodzi na jaw że to jednak prawda

    - - - Zaktualizowano - - -

    ... jedyny plus w tej całej historii taki że łapiemy gume w tak pięknym miejscu że mógłbym się tam wybudować. A więc ściągam gumowce i leże sobie patrząc na górę przede mną. Kolega z czołgu mówi że mu się nie przydam więc dalej wietrze sobie skarpety i podziwiam co się dzieje w terenie. Przejeżdża jakaś terenówka ale nie zwracają na nas uwagi. Kolega Helmut potwierdza że gąsienica rozerwana od najechania na kamień i że będzie trzeba wymieniać. No to okej- całkowicie bez stresów przyglądam się i fotgenizuje z nudów co się da.

    - - - Zaktualizowano - - -

    Zamieszczone przez zz44 Zobacz posta
    Lemurze, świetnie się Ciebie czyta!
    Zdjęcia fenomenalne, zwlaszcza te z kolorowymi górami.
    Wrzucaj mie tu mapę, bo chcę prześledzić trasę!
    A film na zimę to świetny pomysł, nie skracaj go!
    ...dziękuje dziękuje - mapę musi dorzucić Piotrek ale jest to TET czarnogórski z lekkimi modyfikacjami - dołącze na pewno

    - - - Zaktualizowano - - -

    P9150081.jpgP9150080.jpgP9150079.jpgP9150077.jpg

    - - - Zaktualizowano - - -



    ...przy okazji zmiany szlaufa - Piotrek organizuje paraolimpiade na wózku inwalidzkim - co załączam na zdjęciu


    P9150074.jpgP9150075.jpg

    - - - Zaktualizowano - - -

    ...zmiana koła zajmuje nam trochę czasu albo nawet dość dużo ponieważ opona nie chce wskoczyć na rant i trochę się bawimy w upuszczanie i pompowanie itd itd. no ale po wielkich trudach lecimy dalej, potem wszystko wydaje się być już z górki. Dojeżdżamy do Kotoru i szukamy noclegu, jestem trochę padnięty więc oponuje za opcją pod dachem i normalnym prysznicem. Piotrek ciśnie na kamp i na namiot, cholera no dobra ale wiem że to będzie strata czasu bo gdzie tu kamp w takiej okolicy. Z chęcią bym się zatrzymał i popatrzył na całą zatokę ale nie mamy czasu zbyt wiele. Pytamy i szukamy kampu choć nikt nie wie gdzie takie są , trafiamy na jeden ale to totalna fikcja choć prysznic był. Lecimy dalej szukamy i nic nie ma. Gdzieś tam pojawia się tabliczka z kampem trąbi i pokazuje że zawracamy, totalnie na pałe zawracam na podwójnej i w dodatku przejeżdżam przez wysoką wysepkę z krawężnikiem na środku drogi - nagle patrze a tu Policja stoi busem i patrzy na mnie -ale myśle sobie no już ch...uj co miałem zrobić to zrobiłem i sie z tego nie wycofam, policjant popatrzył na mnie nawet nie wrogo choć nasze spojrzenia się spotkały i widział co zrobiłem ale nawet nie zareagował. Może miał w głowie że nie wolno im za bardzo karać turystów a może zobaczył że faktycznie mieszamy się jak świnie w rzeźni w tym ich miasteczku i czegoś gorączkowo szukamy więc nam wybaczył. Tak czy tak miło z jego strony bo różnie to bywa a mandat to byłaby ostatnia rzecz pod wieczór którą chciałem dostać.
    Ostatnio edytowany przez lemur; 2828.

    Komentarz


      #32
      Dobre, dobre - wózek na wypasie z heblami tarczowymi, musi sporo zaiwaniać.

      Komentarz


        #33
        ... Podjeżdżamy do miejsca w którym miał być kamp ale oczywiście był ale może przed wojną. No to znowu powrót na trase i szukamy, kur...wa myśle tracimy czas na kamp a tu wódka stygnie i mięso zamówione przez telefon w knajpie zaraz pokryje się muchami. No ale nic zachodu już nie będzie, szukamy dalej nagle jest upragniony Kamp - bijemy na prawo i jest slams taki jak na Siofoku , nad balatonem, wybieramy miejsce przy słupie oczywiście trawa kiedyś tu rosła wiec zostaje pył i kurz na którym mamy rozbić namioty, Kamp zaniedbany. W ogóle sie zastanawiam że to jeszcze działa i że ludzie na to się piszą i przyjeżdżają samochodami z przyczepami i tam stacjonują bo ani tam widoków, fakt że do plaży blisko ale stawiam że cena taka za noc jakby była w pokoju gdzieś w hotelu. No ale co ja się dziwie jak ktoś tak samo mógłby sie siebie zapytać - po co te chu... je z Polski przyjechały tu do nas na tą Czarnogóre i jeb...ią po kamieniach osiem dni, śpią w namiotach jak uchodźcy z Bangladeszu i kąpią się w rzekach - no fakt w sumie po co - a więc odwołuje pytanie jak można przyjechać na taki zasyfiały kamp do Kotoru.

        - - - Zaktualizowano - - -

        ...nasze powiedzenie chu..je z Polski wzięło się stąd że w każdym mieście zdarzyło nam się zrobić jakąś wioche i to tak sobie mówiliśmy co Ci ludzie o nas mogą sobie pomyśleć. Oczywiście to co w Vegas zostaje w Vegas więc nie będę przytaczał jaka to wiocha była zrobiona w każdym mieście przez które przejeżdżaliśmy

        - - - Zaktualizowano - - -

        ... dorzucę jeszcze parę zdjęć zanim dojechaliśmy do Kotoru. W ogóle dojazd do niego był z jakiejś w cholere wielkiej góry z której zjeżdżaliśmy serpentynami i co jakiś czas był korek bo droga na jeden autobus a chłopaki nie potrafili się wyminąć i non stop jakieśkłótnie - mówie ku...rwa po co się tak kłócą i problemy robią zamiast jeden drugiego puścić. Na jednym z takich korków pomagam Ukraińcowi który chciał z dziewczyną przejechać na Trampku obok autobusu żeby nie czekać w tym korku ale nie mógł bo autobus był za blisko ściany skalnej aon się miedzy ścianą a autobsem zaklinował - pytam czemu nie jedziesz a on że jest za szeroki i pokazuje mi na kufry - ja na niego on na mnie mówie chłopie daj mi kluczyki on mi daje ja mu odopinam kufer jeden i drugi i mówie jedź. On na mnie popatrzył, laska wzięła kufry w ręce, on przejechał koło ściany i poszli dalej widać że to jego jedna z pierwszych podróży.
        Ostatnio edytowany przez lemur; 2828.

        Komentarz


          #34
          Czyta się, super

          Komentarz


            #35
            miód na moje uszy

            Komentarz


              #36
              Zdjęcia z dojazdu chyba wcięło bo nie widzę. Albo to moje oczy są już przemęczone.
              Lemur, przygoda na maxa.
              Fajnie że piszesz tą fotorelację.

              Komentarz


                #37
                Zamieszczone przez gregoszki Zobacz posta
                miód na moje uszy
                ...w ogóle Gregoszki to chciałem Ci powiedzieć że trafiliśmy na twojego lub twoich kompanów z tej twojej pustyni Gobi - co opisywaliście ją w Świecie Moto - byliśmy wtedy w Bośni i akurat spali w motelu więc dołączyliśmy do ekipy na dwa piwka. - ale to chyba już czytałeś deko wcześniej

                - - - Zaktualizowano - - -

                P9150070.jpgP9150066.jpgP9150065.jpgP9150064.jpg

                - - - Zaktualizowano - - -

                P9150063.jpgP9150062.jpgP9150061.jpgP9150057.jpg

                - - - Zaktualizowano - - -

                P9170119.jpg

                - - - Zaktualizowano - - -

                P9170118.jpg

                - - - Zaktualizowano - - -

                ... szybki szałer rozkładamy namioty i lecimy na restaurant żeby coś zjeść, wpadamy do bardzo klimatycznej knajpki, zamawiamy talerz tłustego mięcha - tradycja spalone bobki mięsne i jakieś połacie mięsa których nie przejemy bo albo nie wszystko dobre albo za dużo, do tego piwerko a potem lecimy na plażę poleżeć w gratisie na leżakach po całym dniu "jeba...nia po kamieniach". choć to przesada bo było sporo asfaltu ale zmęczenie jest. Buteleczka z colą i świat staje się jeszcze piękniejszy, żal że nie ma już słońca bo tylko czarna przestrzeń przed nami. No ale nic gadamy o całym dniu i o tym jak się jeździło. Rozmawiamy o planach może dalekich bo na przyszły rok - myślimy o TET Rumuńskim, powstaje pytanie ale po co tam jechać i co tam będzie -Piotrek odpowiada że jak to co będziemy robić ??? będziemy " jeb...ać po kamieniach całe 9 godzin dziennie" odpowiadam że jeśli tak to okey

                - - - Zaktualizowano - - -

                ... plany planami ale weryfikacja jest bezwzględna. Przeczuwamy że jesteśmy w połowie tego co było zaplanowane, TeT Czarnogórski prawie zrobiony. Teraz będziemy lecieli w kierunku granicy z Bośnią w okolice Jeziora Bilećko a potem w kierunku Kalinownika i Lukomiru, który w 17r zrobił na mnie wrażenie.

                - - - Zaktualizowano - - -

                ...Następnego dnia po spakowaniu się wylatujemy pomału z Kotoru w kierunku granicy. Z racji że nie było śniadania to po jakimś czasie postanawiamy zatrzymać się w przybrzeżnej restąrą i coś zjeść. Zamawiamy chłodne piwko i planujemy porozkoszować się widokiem, nie wiem jak to się stało ale nie zrobiłem zdjęcia - będę liczył na kolegę że dorzuci kilka fot. Zamawiamy znowu jakieś mięcho i sobie siedzimy, z racji że jest to czas poza sezonem to ludzi nie ma zbyt wiele jednak wzbudzamy sensacje ponieważ ludzie chodzą tam w japonkach z byle flanelą na sobie a my znowu ubrani w kalesony i spodnie i kurtki i bluzy bo jakoś na moto nie było za specjalnie ciepło. tak więc porozbieraliśmy się trochę przy aplauzie ludzi. Zdejmujemy gumowce i jemy - ogólnie widoki piękne - jesteśmy nad samym brzegiem a woda jest od nas około 15 metrów a więc na ala tarasie walimy piwerko. Piotrek wpada na pomysł żeby popływać , ku...wa jak tu pływać jak najpierw trzeba sie porozbierać z tych walonek i reszty wodoodpornych gaci. No ale za namową ładuje się do wody oczywiście cała ta nasza rozbieranka z 20 par ciuchów i zbroi pewnie była gdzieś transmitowana na telebimach w całym Kotorze. Ludzie tam tylko w kapeluszach i spodenkach byli to doznali szoku na pewno. Popływaliśmy ze 20 minut i znowu k...wa przedstawienie, jak to skomentował Piotrek co mogła myśleć pewna laska która się opalała na leżaku - : " ja pier....ole co oni robią - jest 25 stopni a ten zakłada kalesony i skarpety i bielizne termoaktywną i jakieś spodnie na Syberie i koszulke jedną i drugą i jakieś plastiki i jeszcze kurtka rany i jeszcze mało i jeszcze kominiarka i chusta i kask o boże o boże a teraz drugi to samo , wcale nie mądrzejszy.

                - - - Zaktualizowano - - -

                ... a więc już sie ubraliśmy , na mokre gacie zakładamy to wszystko bo nie mieliśmy kąpielówek i lecimy dalej. Droga prowadząca z Kotoru w kierunku Bośni jest rewelacyjna mimo że są to asfalty to po prostu różnorodność form skalnych na prawdę miesza w głowie.

                - - - Zaktualizowano - - -

                ....pomału zaczynamy się liczyć z tym że nie zdążymy zrobić TET u Bośniackiego w całości. Postanawiamy zrobić Lukomir mimo że nie jest on na trasie TET u. Tereny położone w okolicy Lukomiru są równie niesamowite na kilkanaście kaemów przed rozciągają się niesamowite przestrzenie do wypasu owiec w połączeniu ze wzniesieniami

                Komentarz


                  #38
                  ....przed wjazdem do Lukomiru zatrzymujemy się na chwile popodziwiać widoki, obok nas jest duże poidło dla krów z bierzącym strumieniem z ziemi- tak sobie myślimy że spokojnie by sie tu można osadzić namiotem bo woda jest miny już pewnie dawno wybuchły łącznie z owcami które na nie nadepnęły tak więc teren idealny do polatania - tereny niezamieszkałe na około 4 km - może w przysżłości na dzień lub dwa. Mijamy jakąś armie zawodowych żołnierzy - pozdrawiają nas - ubrani tak że jak się rozpylą na trawie to za cholere ich nie znajdziesz - z pistoletami - pewnie jakieś ćwiczenia mieli - nie robie zdjęć bo jeszcze mi klisze z cyfrowego aparatu wyciągną i po co mi to. Tak więc kiwamy głowami i lecimy dalej - Gdzieś w oddali widzę kobiece zjawisko piękna kobieta o czarnych długich włosach idzie po tych pustych polach w moim kierunku - ubrana w długą czarną ichniejszą modę ale jakby nowiutką i gładką - może to była fatamorgana albo kręcili jakiś teledysk - cholera nie mogłem sie zatrzymać bo Piotrek zapieprzał jak dziki dzik bo dorwał kawał prostego szutru.

                  - - - Zaktualizowano - - -

                  .. tak więc lecimy w str tej dzikiej i wymierającej wioski w Lukomirze - mijają nas dwa doorooodne jeeeeepy na kołach tak szerokich jak do walca drogowego.Pozdrawiamy się bo niby oni tacy offfowi jak my choć wiem że my jesteśmy w ch...uj mać lepsiejści od nich. Lecimy do wioseczki - ale widzę już zmiany - przez dwa lata zdążyła już tu zagościć komercja i masa śmieci wysypujących się z kontenera których kiedyś jak i samego kontenera nie było. a więc postęp na minus jest. Zatrzymujemy się na chwile po czym odwrót i lecimy dalej. Droga wiodąca od Lukomira gdzieś tam gdzie zmierzamy jest debeściarska leci się wybornie- można się rozpędzić i pogonić tłoka - non toper z górki ale dość bezpiecznie. Tak więc zapieprzamy sobie około może z 10 kaemów i powiem Wam że jest sielanka , odpoczynek bez włączonego udaru ale adrenalina uitrzymuje się na odpowiednim poziomie że może jakiś kamień nie spasuje i zaryjesz mordą o posadzkę.

                  - - - Zaktualizowano - - -

                  ... Bośnia to wg mnie lajt w stosunku do Czarnogóry - choć jak już przyznałem dużo na świecie nie widziałem. Teren bardziej płaski ale za to z możliwością pozapieprzania po cholernie długich odcinkach. Nadal nicccccc - żadnych motocykli żadnych ludzi - gdzie CI wszyscy maniacy podróży - gdzie ci enduracy - nawet nie ma z kim się zatrzymać i pogadać. Przeżywamy trochę nudę duchową, bo brak z jednej strony większej ekipy żeby się pośmiać, ochlać i popieprzyć głupoty, z rugiej strony wiemy że ciężko złapać ekipę taką w której dobierzesz się prędkością charakterem i tym co chcesz zobaczyć na takim wypadzie.

                  - - - Zaktualizowano - - -

                  ...zazdroszczę tym co mają ekipę 4 do 6 osób bo w podróży wtedy jest weselej. Wrzucę trochę zdjęć może bo już by wypadało - Film postaram się zrobić w przeciągu miecha dwóch - wiecie że ciężko to się robi ale zrobię - właśnie jestem w fazie przeglądania kawałków które nagrałem - ciężko będzie coś zrobić bo materiału nagrałem dość sporo. Choć wydać się może jest monotony bo non stop szutry. Mało jest odcinków ciężkich które mi się udało nagrać choć wiecie że żadna kamera nie odda tego co widzimy na trasie.

                  - - - Zaktualizowano - - -

                  PH000618.jpgPH000769.jpgTL000468.jpgPH000783.jpgPH000647.jpg

                  - - - Zaktualizowano - - -

                  PH000742.jpg

                  - - - Zaktualizowano - - -

                  ... robimy tak więc zrobiliśmy okolice Lukomira potem Kalinovnik - czy na odwrót - to w sumie zależy jak się patrzy na mapę - od której strony. Lecimy na Ulog bo z polecenia podobno jest tam dobrze - no ale jakoś nie wyczułem tego dobra. Czujemy natomiast presję czasu - pogoda jest okey bo w miare chłodno i nie za zimno - trafiamy na jakiś dziwny odcinek trasy gdzie było najpier ciepło a nagle wpadamy na tereny gdzie są wysokie góry i jakby przedpokój - korytarz pomiędzy tymi górami - więc - tam napie....ala wiatrem tak niemiłosiernie że DR -a ledwo idzie pod ten wiatr - jakby się wspinała po żwirze no ale suka jakoś idzie. Zresztą nie ma wyjścia -ogólnie powiem że posłuszna z niej suka do orania w kamieniu.

                  - - - Zaktualizowano - - -

                  ...zapomniałem napisać o Kalinowniku - i tu błąd nie mam zdjęć z niego - byłem tam z Ofcą więc poczułem się tam dość swojsko- małe miasteczko ale jak zawsze można liczyć na przyjazne spojrzenia mieszkańców- Znowu poczuliśmy się jak kosmici - wpadliśmy do małej knajpki bo już byliśmy głodni szukamy tzw Pekary czyli chyba piekarni gdzie można zamówić jakże mi bliskiego kiszkom Burka z mięsem - to jest coś wspaniałego i polecam - jest to na cieście francuskim z mięsem wewnątrz ale nie jest to zwyczajne mięso a mięso z najlepszego kota lub psa w okolicy wspaniale przyprawione tak więc polecam a tak serio to bdb mięso. tak mi się jakoś nawiązało do tych psów i kotów bo musieliśmy czasami nakarmić jakiegoś przy naszym posiłku widząc że chodzi już bokiem z głodu. Tak więc wpadamy do tego Kalinownika wpadamy do knajpki lekko schowanej po prawej strony i próbujemy zagadać z barmanem że chcemy mięso lub coś do jedzenia. Na pytanie czy możemy dostać frytki to zrobił minę jakbym chciał zamówić szklankę pyłu z księżyca. Mówie dobra kur....a daj co tam masz na tej swojej zastygniętej patelni. Nie wzięliśmy po piwku bo tak jakby chciał powiedzieć że może być kontrola dmuchatorem. O dziwo po długim czekaniu barmanisko przynosi nam spore kawały świni dobrze wypieczone z cebulą. Najedliśmy się na prawdę dość mocno i przy okazji odżywiliśmy kota ulicznego.

                  - - - Zaktualizowano - - -

                  .. już widzieliśmy nagłówki gazet po tym jak zdjęliśmy kurtki i byliśmy w samych zbrojach, " w naszym spokojnym Kalinowniku wylądowali kosmici na dziwnych pojazdach". Na prawdę wzbudzaliśmy zainteresowanie a raczej śmiech przechodzących ludzi i uczniów podstawówki czy liceum, dziwnie patrzyli na nasze maszyny. Choć wątpie że to jest jakaś tam rzadkość. Najedzeni i odpoczęci lecimy na spokojnie dalej i dalej.

                  Komentarz


                    #39
                    Świetnie się to czyta, prawie jak bym był z wami.

                    Komentarz


                      #40
                      Panie Lemur. Czytamy. Pisz Pan dalej

                      Komentarz


                        #41
                        ... przepraszam za obsówke czasową ale troche miałem spraw i jeszcze kupowaliśmy znajomej XT 660R - więc dbałem o to by wprowadzić nową członkinię do clubu XTZ - myślę że w takim wypadku opóźnienia w opowieści są do wybaczenia

                        - - - Zaktualizowano - - -

                        ... postaram się nadrobić dzisiaj choć trochę zaległości...

                        Komentarz


                          #42
                          ....cholera tak dawno nie pisałem, że już nie wiem praktycznie co było dalej a więc znowu improwizacja. W tą niedziele widziałem się z Piotrkiem - ale ni cholery nie da się go doprosić o mapę. Polataliśmy szlakiem Baba Jagi - tym dość długim około 200 km więc stąd też moje opóźnienie w pisaniu relacji. Powiem tylko że trasa BJ jest bdb ale po przejściach z kamieniami w Czarnogórze jawi się dość niewinnie. Choć Piotrkowi udało się zakopać w rzece o głębokości 15 cm - przyznam że pod piachem zaczynał się kopny piach z mułem a jak za małą miał prędkość to się zakopał i stworzył do ponad kolan tak więc ubaw był jak cholera i do tego tłumik pluł wodą jak pralka po wirowaniu kabaret. Dobra wracamy do wylotu z Kalinownika. Siadamy na habety i lecimy sobie bardziej już terenem równinnym, zdarza się co raz więcej asfaltu co nie do końca nam pasuje. Znowu pojawiają się małe jeziorka przy drogach, bardziej to wszystko jest jjuż jakoś cywilizowane niż wcześniej.


                          PH000406.jpgPH000623.jpgPH000628.jpgPH000640.jpg

                          - - - Zaktualizowano - - -

                          .... przelatując przez kolejne tereny mamy wrażenie że nadal jest tutaj żywy duch wojny. wskazują na to grafiti na ścianach budynków i na bilbordach. CI lubieli tego a tamci nie lubieli, ci uważali go za zbrodniarza a tamci za bohatera, mijamy budkę wartowniczą z czerwoną gwiazdą, musiał tu być jakiś punkt graniczny - czegoś z czymś lub coś ala poligon, budka mocno ostrzelana - mimo że była z betonu zbrojonego to solidnie oberwała. Niestety nie mam zdjęć akurat Piotrek się zatrzymywał przy niej - może pod koniec relacji wyciągnę od niego większość zdjęć i po prostu wrzucę luzem jako finał opowieści.

                          - - - Zaktualizowano - - -

                          ...Tankujemy się na stacji takiej że bym się na niej nie zatankował no ale mus to mus, płacimy w Euro co mnie zdziwiło że w Bośni da się płacić Euro, przelicza nam tak że nawet nie wiem po jakiemu on to liczy , niby wydaje się okey ale nie do końca w to wierze, oczywiście wydaje nam te swoje bośniackie szelingi. Jak byłem z Ofcą to miałem wrażenie że nie dąło się w Bośni płacić w Euro ,a może po prostu nie pytaliśmy o to, tak czy inaczej lecimy dalej zatankowani, jesteśmy pewniejsi że nic nam nie zagraża, no oprócz pogody która zrobiła się w BOśni nagle bardziej chłodniejsza i mglista, znikło słońce i dzień był bardziej szary i ponury. Mijamy mase wiosek i terenów rolniczych gdzie nie spotykamy żadnego lokalsa, po prostu pustkowie. Stawiam że wojna plus emigracja zarobkowa zrobiła swoje na tym terenie na długie długie lata fatalną robotę. Co jakiś czas wychodzi słońce, choć w pewnym momencie przemykamy przez dość wysokie wzniesienia w kompletnej mgle, tak gęstej że Piotrek znika mi w odległości 20 stu paru metrów, tak więc jedziemy bardzo wolno.

                          - - - Zaktualizowano - - -

                          PH000887.jpgPH000783.jpgPH000638.jpgPH000646.jpg

                          - - - Zaktualizowano - - -

                          ... Odpuszczamy jakąś część TET - u przebiegającą przez Mostar- Piotrek pytał czy lecimy przez to miasto ale jakoś nie wyczułem jeszcze na to potrzeby mimo że tam nie byłem , tak więc omijamy temat i lecimy oczywiście gdzieś - no bo mimo że obiecałem sobie na wyprawie pisać poszczególne miejscowości w moim skoroszycie to oczywiście nie było na to czasu. A więc lecimy sobie gdzieś bo lece za Piotrkiem. Zdjęć będzie coraz mniej z uwagi na to że pogodowo robiło się tak zawiesiście i nastąpiła też podczas kolejnej gleby awaria aparatu. Gleb łącznie było kilka - oczywiście jechałem w zbroi tak więc większych szkód na ciele i umyśle nie było. Jednakże kilka razy ocknąłem się poza motocyklem w jakiś jerzynach czy innych roślinach i wtedy powstawało pytanie zaraz zaraz jak to ja??? tutaj a moto gdzie ?? no ale szybka refleksja i już wiedziałem że nie jest tak źle. Plus taki że nie wjechałem ani nie wpadłem na minę . To że tereny są oznakowane tam gdzie są oznakowane to nie znaczy że gdzieś są miny gdzie nie ma na nie znaku. A przecież zwierzęta leśne nie rozminują sobą wszystkiego

                          - - - Zaktualizowano - - -

                          ... upływ czasu robi swoje w głowie więc muszę opisać pewien nocleg nad bardzo pięknym jeziorem Bilećko Jezero - choć mam wrażenie że już to opisywałem - to nie znalazłem tego w tekście. Tak więc szukając noclegu w pobliskim mieście znaleźliśmy hotel ale za drogo gość sobie liczył bo 17, 5 eu od łba a miasteczko to pewnie była Bileća. Hotel w stylu z booking, gdzie chcą się wznieść na standardy europejskie ale szyby w oknach nie są umyte od kilku lat a łózka montowane są z 3 różnych zestawów outletowych - no ale kapusta jak w Europie jest żądana. No to mówimy kolesiowi że coś jeszcze musimy załatwić i wracamy, tradycyjnie nie wracamy lecimy przez miasto znajdujemy jeszcze jakieś zimmery ale nie podjeżdżamy, Piotrek uradowany że było drogo bo wie że może zanocujemy nad jeziorem - mnie osobiście ten pomysł też się podoba jednak trochę boje się o swoją głowę żeby ktoś mi jej w nocy nie urwał bo nocować gdzieś w dupie nad co prawda pięknym jeziorem ale w ogóle nie znanym a w dodatku po drugiej str tego jeziora jak jechaliśmy widać było że ktoś wysypisko sobie robi na samym brzegu to nie do końca mi się to składa w piękną układankę.

                          - - - Zaktualizowano - - -

                          ... no ale okey z perspektywy czasu mogę polecić tą miejscówkę jako noclegownie. Jezioro piękne długie i czyste, wygląda że kiedyś była tam jakaś kopalnia i pozostało wyrobisko choć to że jest ono dość płytkie z brzegu nie pasuje mi do wyrobiska, brak poziomów wybierania na brzegu i ogólnie brak pozostawionego sprzętu lub śladu dróg dojazdowych zastanawia. objeżdżamy jezioro z jednej strony i po strym zakręcie pokazuje nam się hotel , niestety musiał paść i jest do sprzedaży, dość dziwne bo miejsce piękne jak do odpoczynku ale niestety turystyka uwielbia czystość przyrody a wysypisko tworzone obok może odstraszać. Zastanawiamy się chwile co robić bo jednak miejsce wygląda dość dziwnie - szczególnie wieczorem, jedna kręta droga z dość wielkimi kamieniami , nawet na w razie jakiejś próby ucieczki samym moto , może być ciężko szybko się z niej wydostać. Widać ślady ognisk i bytowania ludzi mocno dających w palnik - a więc jest to miejsce imprez, tymbardziej mi to miejsce nie pasuje. Jednak zostajemy tutaj na noc. Podłoże jest tak kamieniste że boje się o dmuchaną karime która może się przebić na kamieniach - jednak ryzykujemy. Ale zanim namioty do otwieramy dwie litorwe gaśnice z piwem zakupione w pobliskim sklepie.

                          Komentarz


                            #43
                            W Bosni da sie placic w euro, bo maja staly kurs do euro od 20 lat. Czasem marudza i nie chca brac monet, ale papierki (prawie) zawsze biora. Oczywiscie nie maja takiego obowiazku, wiec jak ktos nie chce to nie ma co się denerwować.

                            uwaga za to na kantory, bo potrafia miec bardzo wysokie prowizje.

                            ps. droga ulog -> kalinovnik nawet lepsza od tej co robilismy rok temu (widokowo, bo jest znacznie latwiejsza). http://moto.elban.net/2013/09/19/stecak/ vs http://moto.elban.net/2017/06/10/sar...o-jezoro-foca/.
                            Social media: Facebook | @maku_xtz on twiiter
                            Relacje Bośnia 2013 | Bałkany 2012 | Gruzja 2012 | Bałkany 2011

                            Komentarz


                              #44
                              ....chyba tutaj się trochę powtórzę ze zdjęciami...\


                              P9170123.jpgP9180129.jpgP9180128.jpgP9180124.jpg

                              - - - Zaktualizowano - - -

                              P9170120.jpgP9170121.jpg

                              - - - Zaktualizowano - - -

                              ....Ofca dziękuję - za wstawkę - może w przyszłym roku - skorzystam z tej traski jeśli będę w pobliżu..

                              - - - Zaktualizowano - - -

                              ...już nie pamiętam czy spało mi się dobrze czy kijowo - ale raczej skłaniam się że kijowo - bo kamieni było od cholery, przeklinam gówniany śpiwór który zabrałem ze sobą, bo okazał się za zimny jak na ten czas w który pojechaliśmy. Ciągłe okrywanie się kurtką w nocy było bez sensu bo spadała co chwile a spanie w niej z kolei było nie możliwe bo była za duża. Tak więc każda noc w namiocie była powolnym zamarzaniem i nie wygodą na sku....wiałych kamieniach. Rano zbieramy się leniwie i czas na kąpiel - woda czysta niesamowicie choć mam w głowie że około kilometra od naszego brzegu jest coś ala wysypisko ale - trudno ryzykujemy, kamienie są mocno zarzucone delikatnym osadem a więc postanawiamy wchodzić w japonkach i o jaki fart że tak zrobiliśmy bo znalazłem kilka potłuczonych butelek na dnie, rozcięcie nogi takim tulipanem groziło by chyba zesraniem się z bólu nie mówie już o próbie jazdy moto na takiej nodze, a do kraju mieliśmy jeszcze spoooooro kaemów. Kończymy kąpiel i jakieś chyba było szybkie śniadanie, pakujemy się i lecimy dalej. Jak już mówiłem jezioro mogę polecić - spaliśmy w okolicy północnej części tego jeziora, drzewa na ognisko jest sporo w tej okolicy choć staraliśmy się nie używać latarek i świtała żeby nikt nas z drogi nie dojrzał.

                              - - - Zaktualizowano - - -

                              ...Relacja będzie zbliżała się ku końcowi - potem będę chciał powrzucać luźne historie które gdzieś tam są w głowie a na obecną chwilę schowały się i udają głupa a ja ich akurat szukam. Pozostają nam dwa noclegi a może trzy - bo mam wrażenie że o jednym już pisałem a nawet o dwóch - tak jak wspominałem w tej relacji będzie chaos - z racje tego że ja za szybko zapominam i wole napisać to co było na końcu niż nie napisać wcale . Zdjęcia też mi się powoli kończą więc muszę się oszczędzać. Muszę jeszcze wspomnieć że byliśmy w mieście Konjic - nawet jakoś chciałem dłużej się pokręcić po tym miasteczku - w sumie nie takim miasteczku ale tradycyjnie czasu było mało bo non stop maneta i jazda do zmierzchu - z jednej str dobre z drugiej nie dobre. Bo dużo się widzi ale tak na prawdę mało się widzi - bo to wszystko znika za szybko. Lecąc od Konjic - przejeżdżamy wzdłuż nie wiem jak to nawać jeziora kanionu czy rzeki - dość potężnej Jablanićko Jezero - czyli jeziora - nie wiem czy naturalne czy sztuczne - czy powiększane -ale robi wrażenie może nie tak duże ale warte popatrzenia przez chwile. Lecimy i lecimy i dolatujemy do sporego jeziora obok Kovaćevo Polje - na mapie nie moge znaleźć nazwy tego ale no powiem robi w głowie wrażenie jakbyśmy byli w jakiejś bajkowej krainie- zdjęcia tego nie oddają i kamera w pochmurny dzień również nie.

                              - - - Zaktualizowano - - -

                              ... przez sam dojazd do tego miejsca wkrada się mega nuda - choć to co pokonujemy graniczy z jakąś afrykańską roślinnością , brakuje mi tylko lian wiszących poza tym same serpentyny które prowadzą do tego miejsca wyglądają jakbyśmy byli w jakiejś dżungli. Co najśmieszniejsze droga zdaje się nie kończyć i nie obniżać swojego poziomu by w goóel zejść w dół. Teren zbocza góry który pokonujemy jest tak olbrzymi że mam wrażenie że kręcę się w kółko i w ogóle nie zjeżdżamy w dół, dopiero po nastu km nagle jest obniżenie wysokości drogi po której jedziemy i dojeżdżamy do kolejnej serpentyny idącej już dość szybko w dół doliny.

                              - - - Zaktualizowano - - -

                              ... To właśnie w tej miejscówce spotykamy Polaków o których pisałem na samym początku.

                              Komentarz


                                #45
                                ... następna miejscówka gdzie spaliśmy to była miejscowość Glamoć - małe miasteczko, znowu trochę żal że nie zrobiłem zdjęcia ale jakoś tak nie mam odwagi robić zdjęć tak sponiewieranych wojną miejsc. Widać było że zostało dotknięte i że ludzie mają głęboko to co dzieje się u nich. Uważam że byłby to niesamowity kurort narciarski gdyby nie wojna, być może nawet kiedyś były jego zalążki. Sąsiednie góry w okolicy 4 do km byłyby idealnymi stokami narciarskimi od długości kilku kilometrów, niestety wg mnie Łuniaaaa miała plan podkręcić wojenke na Bałkanach tak żeby osłabić każdą gałąź przemysłu lub np właśnie turystyki która mogła się rozwinąć a byłaby dla nich konkurencją. A tak mają kawał kontynentu od morza do morza pogrążonego dość mocno gospodarczo bez praktycznie żadnego przemysłu.

                                - - - Zaktualizowano - - -

                                ....ale zanim Glamoć i nocleg w małym miasteczku to jeszcze wyjazd z Bajkowego miasteczka na cypelku w samym jeziorze gdzie widzieliśmy się z Polakami i trasa na dość wysoką górę która stawiam że miała około 2 tyś mnpm a może deko więcej. Jeden z polskich kolegów mocno wątpił czy damy radę wjechać na szczyty z takimi oponami a drugi powiedział że jeśli przejechaliśmy takie odcinki na Czarnogórze to byłoby błędem odpuszczać takie widoki jakie rozpościerają się na górze.

                                - - - Zaktualizowano - - -

                                ....Załączam mapy

                                Etap 1.jpgEtap 2.jpgEtap 3.jpgEtap 4.jpgEtap 5.jpgEtap 6.jpgEtap 7.jpgEtap 8.jpg

                                - - - Zaktualizowano - - -

                                ... jest sporo odcinków które pominęliśmy z racji tego że po prostu no ku...wa w ogóle nam nie pasiły na trasie i kilka pod sam koniec np tak jak z miejscowości Glamoć gdzie już kierowaliśmy się na Polskę bo raz że czas a dwa że po prostu taka nuda że aż się zacząłem wywracać na serpentynach z monotonii. 50 km w Lesie non stop w prawo i w lewo i wlewo i w prawo. Koszmar - niby serpentyny ale do porzygu.

                                - - - Zaktualizowano - - -

                                ...żółte linie to granice, jechaliśmy czerwoną linią, niebieskie przekreślone to kawałki odrzucone przez nas - tak więc trochę tego TET zostało do zrobienia jednak uważam że sporo zostało przeorane.
                                Ostatnio edytowany przez lemur; 2828.

                                Komentarz

                                Pracuję...
                                X