Mam 11 dni wolnego (w sensie, 5 dni robocznych i dwa weekendy), ktore zamierzam przeznacznych na eksploracje Bosni.
Chyba sam nie wierze w to co pisze, slonce mi przygrzalo w garnek, ale szukam jednej, MAKSYMALNIE dwoch osob na taka wycieczke. Trasa:
* pierwszy dzien - pocisk ile sie da na poludnie z Warszawy. Po Kazachstanie 800-900 km nie robi na mnie wiekszego wrazenia, wiec mam nadzieje dojechac dojechac do Bosni lub przynajmniej bardzo blisko. Gdyby cos sie zesralo to plan minium nazywa sie Esztegrom - dawna stolica Wegier. Chce sprawdzic to miasteczko od dluzszego czasu a nigdy mi sie nie udaje.
Trasa w Bosni planowana dynamicznie. Na pewno chce zobaczyc Lukomir
5367497025_041132400b.jpg
piramidy pod Sarajevem
piramide-of-the-sun.jpg
plus obowiazkowy melanz w Sarajevie
a takze oddac czesc ofiarom Srebrenicy.
Reszta trasy bardzo dynamicznie, na podstawie
http://www.bhtourism.ba/eng/, doswiadczen, tego co podpowiedza miejscowi pod wiejskim sklepem.
Bylem juz kilka razy w Bosni wiec raczej celuje w odludne (czytaj: mniej atrakcyjne dla normalnego turysty) miejsca, jestem w stanie sie poswiecic i wpasc np. do Mostaru na kawke i burka, ale wolalbym ograniczyc sie do wiosek i wioseczek a 'atrakcje turystyczne' traktowac jako pitstopy na kawe.
Drogi takie na jakie pozwola moje liche umiejetnosci i opony Haidenau K60. Chetnie szutrowe, boczne, etc. Spanie w namiotach lub, gdy sie nie da, najtanszych mozliwych miejcowkach (~ 10 euro za dobe)
* ostatni dzien - taki sam jak pierwszy
Jest kilka rzeczy, ktorych nie przeskocze, wiec moze o nich napisze:
* licze na to, ze towarzysze podrozy sa zainteresowani lokalna kultura i historia lub przynajmniej beda chcieli ja poznac.
* uwielbiam miejscowa kuchnie wiec model wyjazdu maszynka gazowa + zupki chinskie zdecydowanie odpada. zarcie w miejscowych tanich barach to obowiazkowy punkt wycieczki i nie podlega to zadnym negocjacjom
* bedzie spozycie alkoholu w hurtowych ilosciach z miejscowa ludnoscia
Ogolnie, jak ktos jest samcem alfa lub mysli, ze jest najmadrzejszy na swiecie, musi sie pogodzic z tym, ze najmadrzejszy na swiecie to jestem ja.
Cala reszte pewnie uda sie dogadac, choc chcialbym uniknac planowania a pozostawic wszystko spontanicznie podejmowanym rano / wieczorem decyzjom.
Z plusow to jak mi sie popsuje motocykl (doswiadzenia empiryczne pokazuja, ze zazwyczaj cos malego mi sie psuje) to mozna mnie zostawic, bo na pewno sobie poradze sam i wcale sie o to nie obraze.
so, anyone?
Chyba sam nie wierze w to co pisze, slonce mi przygrzalo w garnek, ale szukam jednej, MAKSYMALNIE dwoch osob na taka wycieczke. Trasa:
* pierwszy dzien - pocisk ile sie da na poludnie z Warszawy. Po Kazachstanie 800-900 km nie robi na mnie wiekszego wrazenia, wiec mam nadzieje dojechac dojechac do Bosni lub przynajmniej bardzo blisko. Gdyby cos sie zesralo to plan minium nazywa sie Esztegrom - dawna stolica Wegier. Chce sprawdzic to miasteczko od dluzszego czasu a nigdy mi sie nie udaje.
Trasa w Bosni planowana dynamicznie. Na pewno chce zobaczyc Lukomir
5367497025_041132400b.jpg
piramidy pod Sarajevem
piramide-of-the-sun.jpg
plus obowiazkowy melanz w Sarajevie
a takze oddac czesc ofiarom Srebrenicy.
Reszta trasy bardzo dynamicznie, na podstawie
http://www.bhtourism.ba/eng/, doswiadczen, tego co podpowiedza miejscowi pod wiejskim sklepem.
Bylem juz kilka razy w Bosni wiec raczej celuje w odludne (czytaj: mniej atrakcyjne dla normalnego turysty) miejsca, jestem w stanie sie poswiecic i wpasc np. do Mostaru na kawke i burka, ale wolalbym ograniczyc sie do wiosek i wioseczek a 'atrakcje turystyczne' traktowac jako pitstopy na kawe.
Drogi takie na jakie pozwola moje liche umiejetnosci i opony Haidenau K60. Chetnie szutrowe, boczne, etc. Spanie w namiotach lub, gdy sie nie da, najtanszych mozliwych miejcowkach (~ 10 euro za dobe)
* ostatni dzien - taki sam jak pierwszy
Jest kilka rzeczy, ktorych nie przeskocze, wiec moze o nich napisze:
* licze na to, ze towarzysze podrozy sa zainteresowani lokalna kultura i historia lub przynajmniej beda chcieli ja poznac.
* uwielbiam miejscowa kuchnie wiec model wyjazdu maszynka gazowa + zupki chinskie zdecydowanie odpada. zarcie w miejscowych tanich barach to obowiazkowy punkt wycieczki i nie podlega to zadnym negocjacjom

* bedzie spozycie alkoholu w hurtowych ilosciach z miejscowa ludnoscia
Ogolnie, jak ktos jest samcem alfa lub mysli, ze jest najmadrzejszy na swiecie, musi sie pogodzic z tym, ze najmadrzejszy na swiecie to jestem ja.

Z plusow to jak mi sie popsuje motocykl (doswiadzenia empiryczne pokazuja, ze zazwyczaj cos malego mi sie psuje) to mozna mnie zostawic, bo na pewno sobie poradze sam i wcale sie o to nie obraze.
so, anyone?
Komentarz