Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

Wkoło komina - przygody i nie tylko

Zwiń
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

    Wkoło komina - przygody i nie tylko

    Tak sobie pomyślałem, że warto może założyć jeden zbiorczy temat, gdzie można by wpisywać kilka słów na temat zwykłych, codziennych przejażdżek i przygód, które podczas takowych nas spotykają

    No to zaczynam.

    Dzisiaj pogoda do jazdy nie zachęcała, ale po południu się rozpogodziło i około piątej postanowiłem się wybrać na małą przejażdżkę. Odpaliłem Teresę i heja!
    Wyruszyłem z domu w Józefosławiu, pokręciłem się po szuterkach wokół Lasu Kabackiego i przez pola i lasy Chyliczek kierowałem się w stronę Konstancina.
    W pewnym momencie przecinka, którą jechałem wzdłuż zagajnika zaczęła się robić coraz bardziej rozmokła.
    Nic to, pała i wiadomo co
    Niestety zabrakło mi do suchego jakiegoś metra.
    Motór zakopał się tylnym kołem w zasysającym bagnie na amen.

    Standardowe próby wytachania sprzęta nic nie dały. Na szczęście niedaleko jacyś wandale wyrzucili śmieci w postaci m.in. gruzu. Nigdy nie myślałem, że będę odczuwał wdzięczność do takich ludzi. Normalnie dupę mi uratowali
    Motór położyłem na boku - to znaczy po ciężkiej szarpaninie mi się to udało - podsypałem gruzu pod koła (tylne po ośki w bagnie, przód na 1/3) i w końcu po jakiś 40-tu minutach walki wyjechałem na bardziej suche.
    W międzyczasie spadł mi łańcuch, spociłem się jak zwierzę, qrwami rzucałem co nie miara i prawie że dzwoniłem po pomoc.
    Ale dałem radę

    Bilan wycieczki:
    dystans - 15km
    czas - 2 godziny (z myciem sprzętu na myjni pod Kauflandem i pożyczeniem od znajomych suszarki do butów narciarskich)
    myjnia - 14 PLN
    zalana pralką łazienka - kompletnie upieprzone i przemoczone spodnie oraz rękawiczki prane na programie ręcznego prania przy zbyt dużej ilości żelu do prania

    Foty nie oddają grozy sytuacji

    Zapraszam do dalszych relacji!
    Załączone pliki

    #2
    Mnie też dziś nosiło, bo dopiero co dospawałem owiewkę ADV do moto i chciałem przetestować (w sumie zamian było więcej - nowe ssanie w gaźniku, doszła pompa paliwa).
    Polatałem po wawie, sprawy pozałatwiałem, przy okazji sprawdziłęm, że z owiewką vmax trochę wzrósł i obecnie wynosi 163km/h (@GPS), a jak znajdę dłuższą prostą, to będę testował dalej
    Testowałem też skuteczność przedniego hebla i podnoszenie przodu z gazu (ze sprzęgła jakoś nie chce iść) - wszystko działa jak należy, tylko driver jeszcze do przeszkolenia Efektem ubocznym tych prób był oto, że pomarańcza zapluła się olejem przez odmę do airboxu i pociekło po ramie- cokolwiek zirytowany tym faktem wróciłem do domu i zmajstrowałem zbiorniczek zlewczy z airboxu - który zgubiłem kilkanaście kilometrów później.
    Potem przejechałem się bez sprecyzowanego celu po okolicy i jak zwykle w takich przypadkach wróciłem z mokrymi butami - trafiłem taką kałużę, że po wjechaniu w nią woda sięgała powyżej podnóżków. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że pod sam koniec zagrzebałem się w mule (i tak nieźle - myślałem, że wcześniej będę musiał zsiadać, bo na szosowych oponach jechałem). Dalej skoczyłem jeszcze na poligony przetestować warunki przed jutrzejszą pojeżdżawką. Objeżdżając totalnie rozmiękły fragment drogi manewrując między drzewkami trafiłem tylnym kołem na większą gałąź i niestety zbrakło już nogi. Postawiłem szybko moto do pionu, siadam i chcę jechać dalej - ale się ni da... Ki czort ? Jedynka wbita, sprzęgło puszczone a un nie wykazuje chęci współpracy. Szybki rzut oka w tylne rejony wszystko wyjaśnia: łańcuch zamiast grzecznie siedzieć na zębatkę wesoło tęperował mi zabierak. Nawet się nie wqrzyłem o dziwo, mimo, że nie miałem klucza do ośki - zrobiłem szybko glebę techniczną, łańcuch nasadziłem, zakręciłem koło, moto do pionu i można jechać dalej. Pognałem dalej... akurat musiała być tam niedawno wycinka, bo teren był nieźle rozjeżdżony przez duże ciągniki - na szczęście było już sucho, więc gaz w opór i skakałem na wybojach na tzw. drodze czołgowej. Po jednym skoku myślałem, że się pożegnam z maszyną, bo wylądowałem na poprzecznej, błotnistej muldzie i zdrowo zaczęło rzucać, na szczęście PPH wyratowało sytuację
    Sumarycznie po dołożeniu owiewki i dużego baku prowadzenia w terenie nie pogorszyło się tak jak się tego obawiałem, niemniej nad kondycją muszę popracować...
    Wróciłem do domu i naszykowałem maszynę na jutro: pełne kostki na obu kołach. 3 razy jeździłem do kompresora, bo myślałem, że powietrza w nich nie mam - prowadzenie na asfalcie masakryczne, aż zweryfikowałem plany jutrzejszej trasy dojazdowej i będę leciał offem, bo to nie na moje nerwy Jakby ktoś reflektował to start z Józefowa jakieś 40 minut przez zbiórką (http://xtzclub.pl/threads/2491-SPOT-WARSZAWA-poligon).

    pozdrawiam, Adam

    P.S. Jak ktoś nie ma zacięcia do dłubania to możne się popłakać przy LC4 - ciągle coś...
    P.S.2 Z atrakcji dodatkowych: po wszystkich moich kombinacjach mam za krótką stopkę boczną, więc teraz możliwość oddalenia się od moto zależy od dostępności w okolicy jakiegoś stabilnego, pionowego elementu krajobrazu :/
    sigpic

    Komentarz


      #3
      Kuźwa, żeby nie te mokre ciuchy, tobym się jutro z wami wybrał!

      Ale widzę, że nie tylko mnie pod domem potopiło

      Komentarz


        #4
        To widzę że czy to warszawskie błota czy kieleckie przygody podobne.
        Dzisiejsza pogoda nie zachęcała do latania po drogach (na kawałku trasy szybkiego ruchu Suchedniów-Kielce o mało nie zwiedziłem barierek jak wyprzedziłem tira przy 150 i załapałem boczny podmuch) więc postanowiłem popyrtać po lesie.



        Uploaded with ImageShack.us

        Po godzinie walki - znalezieniu kawałka sznurka który przywiązany do nagiętej jodełki pomagał wyciągać - bo nogi zapadały się do kolan - sukces
        i już powolutku się wysuszyć
        Ostatnio edytowany przez czeczen; 402. Powód: próbowałem obrócić... nic z tego

        Komentarz


          #5
          Dziś o 17:00 wsiadłem na bzyka na przejażdżkę. Miało być krótko a zrobiło się 230km

          Niniejszym oświadczam, że autostrada A2 jest już przejezdna Co prawda potrzeba enduro, ale da się przejechać. Wbiłem się na autostradę w budowie na wysokości Konotpy i dojechałem do Łyszkowic (kilka kilometrów od Strykowa). W większości jest już asfalt, ale tak na poważnie to na moje laickie oko to choćby skały srały na Euro będzie dupa a nie przejezdna autostrada.

          Komentarz


            #6
            W piatek jechalem Konotope, ale w poprzek: z Piastowa do Bronisz juz wiaduktem



            a to fajne


            "Trasa autostrady A–2 została wyznaczona przed ok. 35 laty, w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych
            XX wieku. Pas terenu przewidziany na budowę autostrady A–2 został uwzględniony w regionalnych i lokalnych
            dokumentach planistycznych (strategie rozwoju, plan zagospodarowania województwa, miejscowe plany
            zagospodarowania przestrzennego, programy lokalne).
            Również w połowie lat ‘70 wytyczono trasę w terenie i przystąpiono do realizacji inwestycji. Na
            odcinku o długości ok. 9 km w rejonie obecnej granicy pomiędzy województwami łódzkim i mazowieckim
            wybudowano korpus drogi (od km 411+330 – w woj. łódzkim do km 420+600 w woj. mazowieckim) oraz
            niektóre obiekty (przepusty i mosty na ciekach wodnych, wiadukty w ciągu dróg lokalnych przecinanych przez Raport o oddziaływaniu na środowisko przedsięwzięcia polegającego na budowie
            autostrady A-2 Stryków - Konotopa na odcinku od km 411+465,8 do km 431+500
            – etap projektu budowlanego
            14
            autostradę). Obecnie nasyp drogowy porośnięty jest roślinnością synantropijną, a niedokooczone obiekty
            drogowe są zniszczone upływem czasu "


            daj znać jak tam pilnują, czy tak po prostu jechałeś i już? udawałeś geodetę ?
            Ostatnio edytowany przez kamilltee; 308.
            ST legenda Dakaru http://passion4travel.pl/index.php/c...dow/motocykle/
            FB: http://www.facebook.com/kamilltee

            Komentarz


              #7
              niestety czasu nie wystarczyło by powtórzyć wyczyn Qbalona z A2... w normalny dzień roboczy mogłobybyć to trudne...

              ale z Laguną "oddaliśmy do użytku" dla enduraków kawałem S8
              co ciekawe znaków zakazu nie było - to nie są już tereny leśne więc wszystko na legalu właściwie
              IMG00499-20120502-1155.jpg

              IMG00500-20120502-1159.jpg

              przy okazji w Dłutowie odwiedziliśmy makietę Łosia
              IMG00504-20120502-1409.jpg
              ST legenda Dakaru http://passion4travel.pl/index.php/c...dow/motocykle/
              FB: http://www.facebook.com/kamilltee

              Komentarz


                #8
                Zamieszczone przez qbalon Zobacz posta
                Dziś o 17:00 wsiadłem na bzyka na przejażdżkę. Miało być krótko a zrobiło się 230km

                Niniejszym oświadczam, że autostrada A2 jest już przejezdna Co prawda potrzeba enduro, ale da się przejechać. Wbiłem się na autostradę w budowie na wysokości Konotpy i dojechałem do Łyszkowic (kilka kilometrów od Strykowa). W większości jest już asfalt, ale tak na poważnie to na moje laickie oko to choćby skały srały na Euro będzie dupa a nie przejezdna autostrada.
                a juwentusy nie ścigali Ciebie na odcinku A tzn. Łyszkowice? jeżdżą barany z lizakiem i zatrzymują za brak koguta lub przepustki, w pracy zawsze ich olewamy
                Hvězdy chtějí patřit Tobě...

                Komentarz


                  #9
                  Nikt mnie nie ścigał. Minąłem w sumie kilkadziesiąt osób. Zazwyczaj tylko patrzyli się na mnie. Z "brejkania rulsów" to tylko notorycznie lekceważyłem znaki B-1 (zakaz ruchu).
                  A raz to nawet Mili Dozorujący Panowie po moim zapytaniu powiedzieli mi, że do Łyszkowic mam jeszcze jakieś 10km.

                  W samych Łyszkowicach, tylko dozorca machał, żebym stanął ale pewnie dlatego, że wjechałem centralnie na teren ich bazy

                  Troszkę go zlekceważyłem i pojechałem dalej

                  Kilka fotek:

                  Teresa_A2_07.jpgTeresa_A2_01.jpgTeresa_A2_03.jpgTeresa_A2_04.jpg
                  Ostatnio edytowany przez qbalon; 113.

                  Komentarz


                    #10
                    Zupełnie teoretycznie się zastanawiałem - nie są to drogi publiczne, co może zrobić Juwentus? zatrzymać siłą i wezwać policję ? chyba nie.

                    Choć po zmianie przepisów znaki na terenach prywatnych sa chyba tak samo "ważne" jak na drogach publicznych (ostatnie zmiany dotyczące np parkingów przed hipermarketami).
                    ST legenda Dakaru http://passion4travel.pl/index.php/c...dow/motocykle/
                    FB: http://www.facebook.com/kamilltee

                    Komentarz


                      #11
                      Ale teren budowy autostrady to raczej nie jest teren prywatny.
                      Juwentusy mogą skoczyć. Chyba

                      Komentarz


                        #12
                        Mylisz się, to nie jest jeszcze droga publiczna tylko teren budowy. Drogą się stanie po odbiorze, a juwentusy są wynajęte do pilnowania żeby postronne osoby nie wjeżdżały. Qbalon powinien się wybrać kilka miesięcy wcześniej to od Konotopy do Strykowa można było przejechać drogą serwisową-takim szerokim szutrem. Naprawdę było gdzie pojeździć ale po odejściu chińczyków jak prace zamarły. Teraz trochę strach żeby zza zakrętu nie wyjechało wozidło przegubowe, bo wtedy kaplica Poza tym serwisówki ubywa na rzecz asfaltu

                        ps. szybszy byłeś
                        ps2. Teren jest we władaniu wykonawcy drogi.
                        ps3. A w rzeczywistości mogą cmoknąć w d...
                        Hvězdy chtějí patřit Tobě...

                        Komentarz


                          #13
                          Nie całą trasę zrobiłem asfaltem. Całkiem długie odcinki jechałem właśnie serwisówką (szutrówka wzdłuż właściwej autostrady).
                          Na niektórych odcinkach prace trwały i mijałem się z wielkimi Volvo. Na szczęście było je widać z daleka (koguty plus kurz). Ostrych zakrętów niewiele - nic zza nich nie wyskakiwało.
                          Zresztą mam taką zasadę, że po nieznanej drodze nie dziduję - nigdy nie wiadomo na co się natkniesz.

                          Z ciekawostek to przy samiutkiej drodze (40m od autostrady) natknąłem się na zagajnik leśny będący niewielkim, oznaczonym cmentarzem wojskowym z czasów I wojny. Z płaskimi tabliczkami nagrobnymi typu "amerykańskiego", tzn. leżącymi bezpośrednio na ziemi. Zdjęć niestety nie robiłem bo zmierzchało, a i lokalizacji nie podam - nie wiedziałem gdzie tak naprawdę jestem

                          Komentarz


                            #14
                            Trzeba było pojechać za Łyszkowice, na obiekt PZD 246B tam są ( albo były ) fajne zakręty.
                            Hvězdy chtějí patřit Tobě...

                            Komentarz


                              #15
                              My na S8 pod EPA (dopiero w fazie korytowania) spotykaliśmy tylko ... archeologów
                              ST legenda Dakaru http://passion4travel.pl/index.php/c...dow/motocykle/
                              FB: http://www.facebook.com/kamilltee

                              Komentarz

                              Pracuję...
                              X