Postanowiłem podzielić się fajnymi fotkami z mojego wypadu. Niestety fundusze nie pozwoliły na przetransportowanie motocykla ale i tak było przepięknie. Zobaczyliśmy z moją połówką zaledwie 30 % tego co oferuje wyspa w ciągu 2 tygodni. Zdecydowanie było warto mimo że jest tam piekielnie drogo i budżet będę łatał jeszcze przez parę miesięcy
. Nocowanko odbywało się pod namiocikiem a podróż linią turytyczną, która obejmowała prawie całą wyspę. Mieliśmy wykupiony karnecik. Kierowcy byli bardzo mili i czasami komiczni. Generalnie wszyskie stresujące sytuacje były przez nich kwitowane: '"always take it easy..."
Wylądowaliśmy nieopodal stolicy Rejkiavik. Całkiem spore miasto jak na Islandię, gdzie miastem określa się już 100 osobowe zabudowania przy drodze głównej. Bardzo dużo jest tam nowoczesnej architektury co mi się akurat bardzo podobało.
Trafiały się również tego typu rowiązania, czyli połączenie reklamy i szaletu miejskiego. Nie skorzystaliśmy.
Pierwszą wycieczkę zaliczyliśmy na quadach. Było całkiem przyjemnie i troszeczkę dreszczyku podczas jazdy na szutrowych podjazdach.
a wieczór spędziliśmy jedząc wieloryba. Z założenia był to jeden z 2 posiłków nie składających się z diety typu instant
i najlepszy browar jaki miałem okazję pić od czasu koźlaka - white ale z kolendrą na super, mega, hiper czystej wodzie lodowcowej
Kolejny etap to był tzw. "Golden Circle" czyli pętla wokół trzech głównych atrakcji na wyspie. Wszystko zwiedzaliśmy autobusami offrołdowymi które mogły nas zawieźć prawie wszędzie, ale o tym później.
1. Geysir - czyli największy gejzer na Wyspie
2. Gulfoss - piękny wodospad z 3 półkami. Próbowano tam wybudować elektrownię ale właściciel, a właściwie jego córka, pod groźbą samobójstwa w tymże wodospadzie nie zgodziła się i do dzisiaj stoi tam jej pomnik.
3. Granica płyt tektonicznych. Amerykańskiej i europejskiej. Nie wiem czy tak się nazywają ale załóżmy że tak jest. Ciekawe widoki. Mieliśmy okazję być w US and A bez wizy
Na mapach widać, że ta granica przebiega przez wyspę.
cdn.....

Wylądowaliśmy nieopodal stolicy Rejkiavik. Całkiem spore miasto jak na Islandię, gdzie miastem określa się już 100 osobowe zabudowania przy drodze głównej. Bardzo dużo jest tam nowoczesnej architektury co mi się akurat bardzo podobało.
Trafiały się również tego typu rowiązania, czyli połączenie reklamy i szaletu miejskiego. Nie skorzystaliśmy.
Pierwszą wycieczkę zaliczyliśmy na quadach. Było całkiem przyjemnie i troszeczkę dreszczyku podczas jazdy na szutrowych podjazdach.
a wieczór spędziliśmy jedząc wieloryba. Z założenia był to jeden z 2 posiłków nie składających się z diety typu instant

i najlepszy browar jaki miałem okazję pić od czasu koźlaka - white ale z kolendrą na super, mega, hiper czystej wodzie lodowcowej

Kolejny etap to był tzw. "Golden Circle" czyli pętla wokół trzech głównych atrakcji na wyspie. Wszystko zwiedzaliśmy autobusami offrołdowymi które mogły nas zawieźć prawie wszędzie, ale o tym później.
1. Geysir - czyli największy gejzer na Wyspie
2. Gulfoss - piękny wodospad z 3 półkami. Próbowano tam wybudować elektrownię ale właściciel, a właściwie jego córka, pod groźbą samobójstwa w tymże wodospadzie nie zgodziła się i do dzisiaj stoi tam jej pomnik.
3. Granica płyt tektonicznych. Amerykańskiej i europejskiej. Nie wiem czy tak się nazywają ale załóżmy że tak jest. Ciekawe widoki. Mieliśmy okazję być w US and A bez wizy

cdn.....