Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

Gdansk - Odessa 2012

Zwiń
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

    Gdansk - Odessa 2012

    Tak jak obiecalem na zlocie w Biebrzy zakladam relacje z wyprawy

    Dzisiaj dojechalismy do Odessy, spimy u poznanego motocyklisty. Za nami 6 dni drogi i przygod. Po powrocie wrzuce jakas konkretna relacje i wiecej fotek,











    PS. Jesli to zly watek, niech admin przerzuci do odpowiedniego / przepraszam za brak polskich znakow, na ukrainie ich niet

    ps2. Jak znacie jakies fajne miescowki do zobaczenia przesylajcie mi namiar gps i krotkie info na +48600489405
    Ostatnio edytowany przez stediuk; 2752.

    #2
    Stediuk - to nie relacja - to zajawka
    Wróciłeś? - no to nie ociągaj się ....

    Komentarz


      #3
      no temat faktycznie się zakurzył. mam nadzieję że dojechaliście o powrocie nie wspomnę

      Komentarz


        #4
        Stediuk melduje, że wrócili cali i zdrowi, motocykl również. Jak się odgrzebie z zaległościami w firmie, to zda relację.

        Komentarz


          #5
          czekamy, czekamy.................................

          Komentarz


            #6
            Ważne, że wrócili cali. Relację można pisać zimą w ciepłych kapciach przy grzejniczku.

            Komentarz


              #7
              Przepraszam za wielkie opóźnienie, sporo spraw musiałem nadrobić w swojej małej firmie i w sumie brakowało mi weny. Dzisiaj zasiadłem z browarkiem w ręku opisałem pierwsze 3 dni wyprawy. Martwiłem się, że sporo mi z głowy wyleciało, ale jak zacząłem pisać, sporo się przypomina. Miłej lektury

              - - - Zaktualizowano - - -

              mapa.jpg

              Od morza do morza, czyli Gdańsk - Odessa 2012 na motocyklu

              Plan wyjazdu został przygotowany bardzo spontanicznie, można powiedzieć że poza ustaleniem kierunku na morze Czarne nie ustaliliśmy nic konkretnego.

              Przygotowanie motocykla rozpocząłem na miesiąc przed planowanym na połowę sierpnia wyjazdem do Sankt Petersburga. Na wymianę wszystkich płynów eksploatacyjnych, napędu i dopieszczenie starej Tenery, która na domiar złego postanowiła zastrajkować i pękła w pół ze starości, nie miałem zbyt dużo czasu. W ostatni weekend lipca miałem już być na pikniku Country w Mrągowie i parę dni później na Woodstocku. Miała to być trasa na sprawdzenie maszyny, podczas której zrobiłem 2000 km. Wyszło kilka spraw do poprawienia, trzeba wzmocnić stelaże kufrów, pękła mi linka sprzęgła i stare membrany gaźnika dawały o sobie coraz bardziej znać. Nowe zamówione pod koniec lipca miały dojść dopiero w drugiej połowie sierpnia, co skutecznie utrudniało wyjazd do Petersburga. Niestety wyjazd nie wypalił z powodu rezygnacji towarzysza z którym mieliśmy jechać. Wtedy podjęliśmy decyzję o wyjeździe do Odessy, czyli śladami Polski z połowy XV wieku.

              Drugą połowę sierpnia spędziliśmy z Korą w Niemczech u jej matki, po powrocie zamówienie opon, montaż nowych membran gaźnikowych i wzmocnienie stelaży do kufrów. Wyjazd zaplanowałem na 7 września, tak aby wpaść na zlot XTZCLUB (ludzie jeżdżący na motocyklach takich jak mój). Nie wiem jak udało mi się wyrobić ze wszystkimi sprawami, dwa dni przed wyjazdem pisałem jeszcze poprawkowy egzamin na politechnice gdańskiej, który jak się później okazało na szczęście zaliczyłem. Po nim załatwiłem zieloną kartę i ubezpieczenie na podróż. W dzień planowanego wyjazdu walczyłem ze skrzywioną tarczą hamulcową, opony przyszły dopiero o 15, a dopiero wieczorem skończyłem składać motocykl. Nie zdążyłem ruszyć 7 i wyjazd przesunąłem na sobotę 8 września. Szybko się spakowałem, sprawdziłem czy wszystko mam i o 4 nad ranem położyłem się spać na parę godzin.

              Około południa w sobotę 8 września wyruszyłem.
              Motocykl zapakowałem, pożegnałem się z rodziną, wyzerowałem licznik i z 6 stówami w kieszeni wystartowałem. Tankowanie do pełna na pierwszej stacji, paczka fajek do kieszeni i jadę na wymarzoną podróż. Po kilku godzinach byłem już w Mrągowie, skąd zabierałem Kornelię. Wspólnie dopakowaliśmy jej rzeczy, zjadłem pierwszą w tym dniu kanapkę i skierowaliśmy się już razem na Biebrzę. Na miejsce dojechaliśmy już w nocy, pokierowani przez bardzo życzliwych lokalesów. Największą niespodzianką tego dnia, a w zasadzie już nocy było stado krów na drodze, leniwie chodzące wokół rozbitego mercedesa. Na szczęście w porę wypatrzyłem całe to zamieszanie. Na miejscu zlotu szybko zajął się nami kolega Czeczen z forum. Po paru godzinach spożyliśmy wszystkie nasze piwka, trochę wody ognistej i otrzymałem miano opowiadacza najdłuższego dowcipu na świecie. Grzecznie położyliśmy się spać w kuchni, przykryci skórą z dzika i tak minęła nam pierwsza noc. Licznik pierwszego dnia zamknął się na 430 km.

              001.jpg 002.jpg 003.jpg 005.jpg 004.jpg

              Rano nie udało się nam wstać przed przyjazdem właścicieli, co niestety odbiło się na kieszeni i trzeba było zapłacić za pobyt. W dodatku ktoś podwędził mi fajki ze stołu, ale i to nie zmąciło fajnego samopoczucia. Powolne pakowanie, oglądanie innych maszyn i żegnanie się ze wszystkimi zleciało do 12. Wyjechaliśmy w stronę Białegostoku, po dojeździe na miejsce przyszedł czas na zmianę opon na terenowe które wiozłem ze sobą. Nie było to łatwe zadanie w niedzielne popołudnie, jednak dla chcącego nic trudnego. Po pół godzinie szukania, udało się znaleźć wulkanizację dla tirów gdzie chłopaki zgodzili się zmienić opony, jeśli przyniosę im same koła. Poszło szybko, sprawnie i tanio. Na wyjeździe ze stacji miałbym dzwona, ponieważ po zamontowaniu kół nie przepompowałem hamulców. Skończyło się na szybkim skręcie na pobocze i chwili strachu. Pierwsze kilometry to przyzwyczajanie się do nowych opon i zupełnie inaczej prowadzącego się czterystu kilogramowego motocykla. Dalej już bez przeszkód, rozkoszując się widokami pięknych podlaskich wiosek z dyniami wystawionymi przy drodze, dojechaliśmy do Lublina. Po drodze oprócz wiatru, zaczęło mi dokuczać lewe ramię, które dość mocno da mi się we znaki w kolejnych dniach. W lublinie wyskoczyliśmy na chwilę na starówkę, zamówiliśmy kebab i zdecydowaliśmy się jechać dalej poza miasto szukać miejsca na rozbicie namiotu. Po godzinie 20 było już całkowicie ciemno, dwadzieścia kilometrów za lublinem zjechałem na pole, na którym schowani za belami słomy rozbiliśmy namiot. Szybko zorientowaliśmy się, że latarki należy trzymać zawsze na wierzchu bagażu. Przed snem po małym piwku i sprawdzamy jak śpi się we wrześniu w namiocie. W nocy było trochę zimno, może dlatego Korze śniły się kąsające łosie...
              Bilans dnia drugiego zamknÄ…Å‚ siÄ™ na 340 km.


              006.jpg 007.jpg 008.jpg 009.jpg 010.jpg 011.jpg 012.jpg

              Dzień trzeci:
              Kiedy się obudziłem i leniwie spaliłem śniadaniowego papierosa, zrobiłem test nowych opon na miękkim lessowym ściernisku, całkiem pozytywnie. Spakowaliśmy się i ruszyliśmy w stronę Zamościa. Na miejscu obejrzeliśmy trochę fortyfikacji i zjedliśmy śniadanko, składające się z jakiś bułek, sałatki i oranżady. Kierując się na Hrebenne zaskoczyło mnie fajne rozwiązanie na drodze, gdzie zamiast szerokiego pobocza i jednego pasa w każdą stronę, zrobiono trzy pasy, a środkowy służył raz jadącym z jednej a raz drugiej strony (oczywiście nie jednocześnie). Można było spokojnie wyprzedzać tiry i nie było bezsensownych wysepek co chwilę jak na Pomorzu. O godzinie 13 dojechaliśmy do granicy z Ukrainą, przejechaliśmy na początek kolejki oczekujących na powrót do domu Ukraińców. Po kilku chwilach zaprosił nas gestem Pan pogranicznik do podjazdu. Szybkie sprawdzenie paszportów i wyjeżdżamy z Polski. Szczerze mówiąc była to pierwsza granica w życiu, którą przekraczałem z państwem spoza strefy Schengen. Oczekiwałem jakiejś karty wwozowej motocykla i miliona komplikacji. A tu bez problemów załatwiłem prawie wszystko również po Ukraińskiej stronie granicy, prawie bo nie wiedziałem że karteczka otrzymana na wjeździe musi mieć również pieczątki
              Wyjeżdżając ze strefy granicznej, żołnierz zawrócił nas po wspomniane wyżej pieczątki, które bez kolejki wklepali nam pogranicznicy. Pierwsze wrażenie po wyjeździe z Polski, o kur... jaka kolejka oczekujących na wjazd do Polski. Chyba na 4-5 godzin stania w upalne popołudnie. Nie wiem dlaczego jest taka nierówność w traktowaniu wzajemnym. My wjeżdżamy bez problemu, natomiast Ukraińcy potrzebują wiz, aby dostać się do wymarzonej Polski (zapewne zalaliby nasz kraj, ale czy my nie robimy tak z krajami Europy zachodniej?).

              013.jpg 014.jpg 015.jpg 016.jpg 017.jpg 018.jpg 019.jpg

              Pierwsza próba tankowania na Ukraińskiej stacji, postawny ochroniarz staje w drzwiach i nie wpuszcza mnie do środka... Okazuje się, że właśnie kasę wywożą. Po 15 minutach wchodzę i proszę 20 litrów "diewiac wtaroj" (benzyna 92). Płacę, próbuję zacząć nalewać i cholera nie działa... Kilka prób i nic, krzyczę do babki, "eta nie rabotajet", trochę zdenerwowana podchodzi, wkłada pistolet do baku i odchodzi... Za chwilę samo zaczyna się lać paliwko.
              Bogatszy o nowe doświadczenie wsiadam na motocykl i ruszamy dalej, na Lwów. Ukraina przywitała nas dymem palonych łęt ziemniaków i trawy, który towarzyszył nam jeszcze przez prawie całą podróż. Zaskoczyła świetnymi równymi drogami, lepszymi niż po Polskiej stronie granicy. Jednak po zjechaniu do miejscowości Zhovkva, zobaczyliśmy nagle kółko narysowane kredą na asfalcie, a w środku dziura. Okazało się, że dziura ma dobry metr głębokości! Chwila przerwy na starówce i ruszamy dalej, zjechałem z głównej i powiem szczerze, że takich dziur jeszcze w życiu nie widziałem. Fale dunaju na drodze która chyba kiedyś była betonem, opony porozrzucane na środku drogi, informujące że pod nimi są dziury zbyt niebezpieczne aby w nie wjeżdżać. Jednym słowem szok, ale właśnie tego szukałem, prawdziwej Ukrainy. Jadąc dalej starałem się przypomnieć sobie cyrylicę czytając znaki drogowe, nie szło mi to jednak zbyt dobrze. Uczyłem się 2 lata języka rosyjskiego w szkole podstawowej, mimo że od tamtego czasu minęło 14 lat, bardzo pomogło mi to w okresie całej wyprawy.

              Do Lwowa dojechaliśmy po godzinie 16. Szukanie informacji turystycznej motocyklem spełzło na niczym. Postanowiliśmy, że Kora pójdzie jej poszukać na pieszo, natomiast ja czekałem przy pomniku Mickiewicza pilnując motocykla i naszego dobytku. W międzyczasie zaobserwowałem sporo ciekawych rzeczy, mianowicie policjanci chodzą tam praktycznie tylko na pieszo po mieście i pomagają ludziom np. przejść przez pasy gdy samochody nie zatrzymują się oraz coś podobnego do straży miejskiej, która podjeżdża lawetą z podnośnikiem i jeśli samochód został zaparkowany na zakazie to po prostu podnoszą go i ładują na tę lawetę, a na miejsce gdzie stał naklejają jakąś nalepkę informującą o zabraniu pojazdu i mandacie. Widziałem też sporo namiotów i ludzi urządzających jakieś spotkania, jakby przedwyborcze. Później okazało się, że faktycznie chodzi o wybory, które odbyły się ponad 6 tygodni po naszej wizycie. Informacje turystyczne były zamknięte, więc pokręciliśmy się trochę po mieście podziwiając i szukając śladów obecności naszych przodków w tym fajnym mieście. Na starówce poszliśmy na obiad, całkiem dobre jedzonko + 2x małe piwko i napiwek kosztowało nas około 50 zł. Posiedzieliśmy jeszcze trochę i ponaglani zbliżającym się zmierzchem próbowaliśmy znaleźć drogę wyjazdową na Ivano-Frankovsk, za pomocą mapy i kompasu. Prawie dwie godziny kluczenia po mieście i zrobiło się ciemno. W końcu jednak udało się, po ciemku zrobiliśmy jeszcze jakieś 50 km po podrzędnej (czyt. bardzo dziurawej) drodze i za Bibrką rozbiliśmy się na wzgórzu z dala od ludzi. Dzień trzeci zakończył się marnym wynikiem 250 km.

              020.jpg 021.jpg 022.jpg 023.jpg 024.jpg

              cdn.
              Ostatnio edytowany przez stediuk; 2752.

              Komentarz


                #8
                Bardzo fajnie piszesz
                dawaj więcej!

                Komentarz


                  #9
                  Fajnie i nawet wzmianka o mojej miejscowości + 2 zdjęcia
                  http://drip.cba.pl

                  Komentarz

                  PracujÄ™...
                  X