Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

Balkany 2012 czyli pierwsza wycieczka babci Tereski

Zwiń
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

    Balkany 2012 czyli pierwsza wycieczka babci Tereski

    Tym razem bedzie to bardziej fotorelacja. Szczerze mowiac, poza kilkoma miejscami, nie chce mi sie za bardzo rozwodzic.

    W czasie dojazdu tradycyjnie nic ciekawego się nie działo. Co prawda dojazd zamiast zająć dzień, zajął dwa, ale za to udało się skręcić mocniej amortyzator u pana Honzy na Słowacji, wypić Primatora, załapać się na urodziny na działce nad samym Dunajem u bratanków, z którymi nie potrafiliśmy się porozumieć w żaden sposób oraz zapewnić sobie chwilę emocji podczas diagnozowania nagłej śmierci motocykla. Spowodowanej wysuwaniem się bezpieczników z nowiutkiej puszki zamontowanej dzień przed wyjazdem.



    Pierwszy nocleg na dziko, tu ryczą w nocy jelenie – gdzieś nad Pilicą

    Pierwsi napotkani miłośnicy motoryzacji – Słowacja

    Pierwsze otrzymane dobra – Węgry

    Pierwsze imprezy z lokalną ludnością – tu urodziny jednego z naszych węgierskich gospodarzy

    Pierwszy udany nocleg i statek na Dunaju

    - - - Zaktualizowano - - -

    Pierwszy ciekawy przystanek to Vukovar. Pierwsza dobra kawa. Pierwszy burek.

    Miasteczko, które nie może się podnieść przez brzemię, które dźwiga. Nie może odzyskać dawnej urody po ciągle widocznych zniszczeniach wojennych. Pewnie nikogo nie obchodzi, że to największy port rzeczny w Chorwacji, mało kto zastanawia się jak wyglądała starówka ani nie wznosi zachwytów nad drugim najdłuższym kościele w Chorwacji. Największe atrakcje turystyczne to aleja czołgów, muzeum poświęcone masakrze w szpitalu oraz zniszczona wieża ciśnień – pozostawiona w tym stanie na pamiątkę. W jej cieniu, po dziś dzień, serbskie i chorwackie dzieci uczą się w oddzielnych szkołach.






    Ostatnio edytowany przez ofca234; 2529.
    Social media: Facebook | @maku_xtz on twiiter
    Relacje Bośnia 2013 | Bałkany 2012 | Gruzja 2012 | Bałkany 2011

    #2
    ciekawie sie zapowiada, opowiadaj dalej o babci Teresie
    Fajnie jest miec XT1200 ale jeszcze fajniej jest posiadac XTZ750 i XT1200

    Komentarz


      #3
      Za co kocham Sarajevo?

      Za to, że wbrew wszelkim pogłoskom o islamizacji tego miasta, nadal czuć w nim kosmopolityczny duch. Europejsko ubrane kobiety spacerują po tych samych uliczkach starówki co okryte burkami muzułmanki, mijają się przy wejściach do imprezowni, w których alkohol leje się strumieniami a głośna muzyka zachęca do tańca. Wszystko to wydaje się być w harmonii, tak jakby każdy miał miejsce, w którym się idealnie odnajduje i akceptował istnienie zupełnie odmiennych.

      Za ciche, spokojne dzielnice, położone na wzgórzach. Są tak spokojne, bo nie ma tam nawet sklepów, zakładów rzemieślniczych, warsztatów. Życie toczy się tam w zupełnie innym tempie.








      Za najlepszego na całych Bałkanach burka, cevap oraz mistrzowską kawę.





      Za życie nocne, za knajpy, w których czas zatrzymał się trzydzieści lat temu, za wiśniową rakiję i Sarajevsko.






      Za starówkę, widok ze wzgórz i wszechobecne zakłady rzemieślnicze









      Za najbliższe okolice.












      Za ludzi i motocykle







      Zostawiłem sobie coś na powrót

      Droga do Lukomiru

      Duże zdjęcia tutaj: http://moto.elban.net/2012/09/22/za-co-kocham-sarajevo/

      - - - Zaktualizowano - - -

      "80 kilometrów"

      Czerwone kotary, słabe światło, osiem, może dziesięć stolików przykrytych zniszczonym obrusem. Papierosowy dym trochę przesłania obraz z telewizora, którego głośnik męczy nas najgorszym turbofolkiem jaki słyszałem w życiu. Oprócz nas w motelowej knajpie gdzieś pod Foca znajduję się kilku mężczyzn, mieszkańców okolicy, którzy wpadli wypić wieczorne piwo. Nie jest niczym zaskakującym, że dziś, dla nich, główną atrakcją wieczoru jest moja towarzyszka podróży, kwestią czasu jest próba ataku przez pierwszego amanta. Najpierw dostajemy papierosy, mimo, że o nie nie prosiliśmy. Potem dosiada się do nas brunet z przenikliwym spojrzeniem. Skąd jesteśmy, gdzie byliśmy, czym przyjechaliśmy, gdzie jedziemy, typowe pytania, które padają w każdym zakątku świata. Jednakże tym razem jesteśmy świadkami przedstawienia innego typu. Po upewnieniu się, że my traktujemy wszystkie nacje świata (“ludzie to ludzie”) zaczyna się show naszego lowelasa.

      - Karadzić – odpowiadając w ten sposób na pytanie o swoją narodowość skierował reflektory na swoją wyprężoną pierś. Po kilku następnych łykach piwa opowiedział nam dowcip o homoseksualiście wchodzącym do meczetu (tak, ten o szwedzkim stole). Chwilę później głupkowaty rechot zagłuszył refren piosenki.

      Ten sam dowcip słyszałem w Sarajevie z ust wyznawców islamu. Miał zupełnie inny wydźwięk, mimo, że oba miejsca dzieli tylko osiemdziesiąt kilometrów.

      Republika Serbska to piękna część Bośni. Aby dojechać do Focy z Sarajeva jedzie się wzdłuż kanionu rzeki krętą drogą. Później wzdłuż Driny do granicy czarnogórsko-bośniackiej, która przekracza się po drewnianym moście, który wisi nad Tarą. Ciężko powiedzieć, która z tych rzek jest na tym odcinku piękniejsza.













      - - - Zaktualizowano - - -

      "Durmitor"

      Dwa dowcipy:

      Reprezentant Bośni miał się ścigać z reprezentantem Czarnogóry w biegu na 100 metrach. Po dwudziestu Czarnogórzec położył się a Bośniak się zgubił.
      oraz

      Czarnogórzec i Bośniak spali w jednym pokoju w ośrodku wypoczynkowym. Któregoś wieczoru przepaliła się żarówka. Czarnogórzec wchodzi na stołek wyciąga rękę w kierunku żarówki i zastyga

      - Co się stało – pyta Bośniak

      - Jak to co, kręć stołkiem – odpowiada Czarnogórzec
      Stereotypy o leniwych Czarnogórcach na pewno nie dotyczą mieszkańców Durmitoru. To prawdziwi górale, żyjący w małych wioskach, w których często mieszka jedna, dwie rodziny. Jedzą to co sami wyprodukują, pracują jak wszyscy rolnicy – od świtu do zmierzchu. Są zdani tylko na siebie, ponieważ odległości pomiędzy samymi wioskami to kilka kilometrów a najbliższy sklep jest kilkadziesiąt kilometrów dalej, w Żabljaku. Największym zmartwieniem młodych mieszkańców jest brak młodych kobiet – większość z nich ucieka do miasta i nie wraca już w rodzinne strony. Daniel, właściciel knajpy w Trsie, opowiadał nam nawet o swoim koledze, który chciałby pojechać po żonę do Albanii. To odważna decyzja w okolicy, która do dziś pamięta Albańczykom brutalny najazd setki lat temu na Durmitor i wycinanie w pień całych rodzin, niemniej z jego opowieści wynika, że nie ma żadnego wyboru.

      Aby dojechać do Trsy od strony Bośni najpierw należy radować się widokami regionu Zupa Pivna. Jechać nad rzeką o tej nazwie, zobaczyć zalew Pivski, pokonać kilka wykutych w skale tuneli.




      A później prawdziwa uczta dla oczu, Narodowy Park Durmitor. Jedno z najpiękniejszych miejsc, które widziałem w życiu.











      Więcej zdjęć tutaj: http://moto.elban.net/2012/09/26/durmitor/ - na pewno warto
      Ostatnio edytowany przez ofca234; 2529.
      Social media: Facebook | @maku_xtz on twiiter
      Relacje Bośnia 2013 | Bałkany 2012 | Gruzja 2012 | Bałkany 2011

      Komentarz


        #4
        Boka Kotorska

        Nic-nie-robienie, dobre jedzenie, dobre wino, dobre widoki.







        więcej: http://moto.elban.net/2012/09/28/boka-kotorska/

        - - - Zaktualizowano - - -

        "Lovcen, Rijeka Crnojevica, Jezioro Szkoderskie"

        Super motocyklowy dzień. Najpierw przejazd wzdłuż zatoki kotorskiej i wspinaczka do parku narodowego “Lovcen”.





        Potem sam park, chwilka w Cetinje






        Następnie Rijeka Crnojevica




        A potem jezioro i do Albanii








        więcej fotek http://moto.elban.net/2012/09/29/lov...o-szkoderskie/
        Social media: Facebook | @maku_xtz on twiiter
        Relacje Bośnia 2013 | Bałkany 2012 | Gruzja 2012 | Bałkany 2011

        Komentarz


          #5
          Ehh.. super wycieczka - dla mnie przywołuje też to masę wspomnień, bo kojarzę ok 2/3 miejsc gdzie w których te zdjęcia było robione




          I taka ciekawostka:

          2012:
          Zamieszczone przez ofca234 Zobacz posta
          2011:


          2010:


          Widzę, że dryfuje jakieś 10m/rok
          sigpic

          Komentarz


            #6
            kuźwa ktoś korek od baczku zaj....

            Komentarz


              #7
              Świetne! Widać że smakujesz wyjazdy .... nie tylko w przenośni ale i dosłownie - świetne komentarze wywołujące odczucie "współuczestniczenia" w wycieczce...

              Komentarz


                #8
                Ofca uwielbiam czytać twoje relacje i zazdroszczę Zdradz jakiego sprzętu fotograficznego używasz ?

                Komentarz


                  #9
                  Dziękuje. Teraz będzie chwila przerwy, bo o Albanii chcę się trochę rozpisać i muszę złapać wenę.

                  Uzywam Fuji X10. Wygral jasnością obiektywu z Canon G12, choć uważam, że oba są dobre. Masa tych zdjęć z tych zdjęć była robiona z ręki, podczas jazdy, w jakimś trybie automatycznym przez pasażerkę, która nie ogarnia co to jest przesłona / czas naświetlania, etc, ale nie przeszkadzało jej to dobrać dobrego trybu automatycznego do sytuacji stąd sporo sukcesów. Aparacik mieści się do większej kieszeni, wygląda jak stare jakieś lomo i w ogóle nie przykuwa uwagi (chyba, że oldskulowym dizajnem). Chociaż od mojego zakupu minął rok, więc możliwe, że pojawiło się coś lepszego. Zalety X10/G12 to niezłe szkło, małe wymiary, możliwość kontroli wszystkiego co się da, fizycznie duża matryca oraz regulacje POKRĘTŁAMI a nie klikaniem w jakimś durnym menu. Koniec offtopicu

                  fx - czyli jechaliśmy tą samą drogą Trsa - Żabljak. Miejscowi mówili, że jest lepsza, ale, że w dwie osoby na obładowanym motocyklu w życiu nie dam rady nad jeziorkiem. Widziałem kawałek kanionu (jest na zdjęciach) - uuuuu - przepięknie..
                  Social media: Facebook | @maku_xtz on twiiter
                  Relacje Bośnia 2013 | Bałkany 2012 | Gruzja 2012 | Bałkany 2011

                  Komentarz


                    #10
                    No to nie mam pytań... fajny sprzęt o małych gabarytach, mercedes w kompaktach, rezultaty widać gołym okiem... a ja głupi uparłem sie na lustro Szacun całej wsi

                    Komentarz


                      #11
                      Zamieszczone przez ofca234 Zobacz posta
                      Dziękuje. Teraz będzie chwila przerwy, bo o Albanii chcę się trochę rozpisać i muszę złapać wenę.
                      Złap i tym razem trzymaj dobrze Ciekaw jestem Twojego spojrzenia na ten kraj,
                      bo z ostatnich wieści wiem tylko, że udało Ci się gościnnej pani wręczyć album o Polsce.
                      Jak przebiegło spotkanie? Jak się dogadaliście? Którędy prowadziły Was drogi?
                      Sowizdrzał
                      KTM 750 6T
                      Nie wierz, nie bój się, nie proś!

                      Komentarz


                        #12
                        Dobrze jest zobaczyć swój były motocykl, którego ktoś używa jak trzeba. Swoją drogą, to nie pierwsza taka wyprawa babci Tereski

                        Czekam na więcej opisu
                        sigpic
                        "Cieszył się wędrówką do nieznanych miejsc, oglądaniem nieznanych rzek, a trudy wynagradzała mu pasja poznania"

                        "Dystans do świata jest właściwy, gdy do jednego wora nawalimy ziarno wyrozumiałości, optymizmu łyżkę, tolerancji z umiarem, wiedzy mędrców szklaneczkę i wina antołek by jak będą dokuczać pierdolnąć głośnym NIE."

                        Komentarz


                          #13
                          Bartas - babcia miala zaniki pamieci, bo mowila, ze to jej pierwsze wczasy za granica.

                          Sowizdrzal - wycieczka po Albanii zostala skrocona do minimum, bo drugiego dnia pobytu dostalem udaru slonecznego, wiec kolejny dzien przelezalem w cieniu zdychajac a nastepnie, bojac sie o swoj stan, zarzadzilem odwrot na polnoc. Krotko mowiac, nie wiedzialem do konca jak sie czuje i chcialem miec 7 dni (czyli naprawde duzy zapas) na dojazd do Warszawy. Pozniej okazalo sie, ze czulem sie wysmienicie i jeden dzien recovery mi wystarczyl, ale wtedy nie chcialem ryzykowac. Tak wiec dojechalismy tylko do Vuno. Bylo mega milo, pani sie ucieszyla, jej syn zabral nas na bilard do miasteczka obok i generalnie bylo extra. Ale nie zwiedzilem ani poludniowej Albanii ani Grecji.
                          Social media: Facebook | @maku_xtz on twiiter
                          Relacje Bośnia 2013 | Bałkany 2012 | Gruzja 2012 | Bałkany 2011

                          Komentarz


                            #14
                            Kawa w Kafe Vuno kosztuje 100 leków. Szklanka rakiji też 100. Lokalne piwo 150. Za omlet, który zjedliśmy na śniadanie zapłaciliśmy 200. Do kawy wypaliliśmy marlboro wyprodukowane w Krakowie z albańską akcyzą na paczce – połowę tańsze niż w kraju, w którym zostały wyprodukowane. Brat naszego albańskiego kolegi jest właścicielem myjni samochodowej, prawdopodobnie najbardziej popularnego biznesu w tym kraju. Myjnie można spotkać co kilka kilometrów – może to być super nowoczesna myjnia bezdotykowa, ale równie dobrze całą myjnią może być wiadro z pianą wraz z operatorem gąbki. Umycie samochodu, przynajmniej u brata naszego kumpla, to 300 leków. Za 1000 można umyć, z zewnątrz, cały autokar. W samym Vuno są dwie kawiarnie, pomnik partyzantów z czasu drugiej wojny światowej, kilka zamkniętych kościołów oraz szkoła, która jest zamknięta w ciągu roku szkolnego i otwarta w lato kiedy to jest zamieniana na hostel, który jest (za wikitravel) magnesem przyciągającym przejeżdżających backpackerów. Mimo pięknego położenia, ciągnących się oliwnych gajów, bliskości najlepszych plaż na wybrzeżu wioska powoli zamiera – w ciągu zimy mieszka w niej ledwo pięćdziesiąt osób.








                            Aby dojechać do Vuno trzeba pokonać połowę pięknej drogi Vlore – Sarande. Nowy asfalt, piękne widoki, masa zakrętów. Gdzieś przeczytałem, że to jedna z dziesięciu najlepszych tras motocyklowych w Europie. Godna polecenia.





                            Jednak od Vlore do granicy albańsko-macedońskiej jest ponad 250 kilometrów drogi szybkiego ruchu. To się dzieje na tej drodze i to co można zobaczyć przy drodze powoduje, że chociaż raz należy ją przejechać. Autostrada z rondami co kilkadziesiąt kilometrów, rower na lewym pasie drogi szybkiego ruchu szykujący się do skrętu w lewo, furmanki na prawym pasie, całkowicie luźne podejście do przepisów ruchu drogowego oraz prywatne inicjatywy poszerzające możliwości, na przykład, zawracania na autostradzie poprzez zasypywanie rowu zastępującego pas zieleni rozdzielający kierunki jazdy. Niedokończone budynki, pięć różnych zatkniętych flag na budynku, wrak samochodu na dachu jako reklama warsztatu, kawiarnia, której całe wyposażenie to kilka krzeseł pod estakadą, ale również całe kwartały nowych dzielnic, kawałki nowiuteńkich dróg w europejskim stylu czy nowoczesne stacje benzynowe







                            A to wszystko w kraju, który ma przepiękne wybrzeże, przepiękne plaże, wysokie góry, przyjaznych ludzi super nastawionych do turystów i całkiem niezłą (choć niezbyt oryginalną) kuchnie.






                            Na koniec fotostory pt: korek po albańsku.






                            * 100 leków = 1,5 pln

                            znacznie więcej zdjęć http://moto.elban.net/2012/09/30/vuno/
                            Social media: Facebook | @maku_xtz on twiiter
                            Relacje Bośnia 2013 | Bałkany 2012 | Gruzja 2012 | Bałkany 2011

                            Komentarz


                              #15
                              I znów zatęskniłem za Albanią... dawaj dalej!!!

                              P.S. Tylko te leki ciut za tanie. 1 Euro to ok. 140 leków, więc 100 leków to ok. 3 pln.
                              Sowizdrzał
                              KTM 750 6T
                              Nie wierz, nie bój się, nie proś!

                              Komentarz

                              Pracuję...
                              X