Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

Majówka w Kotlinie Kłodzkiej

Zwiń
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

    Majówka w Kotlinie Kłodzkiej

    Majówka, majówka i po majówce. Było zajefajnie
    Z forum obecni byli: Bartas, Infi Bartasowa, Bladyxtz, Piotr13 i ja, do tego przyjechali w ilości sztuk czterech (trzy motocykle) sympatyczni znajomi Bartasa i Infi ze Śląska.
    Relacja i fotki pojawią się w niedługim czasie jak tylko uda nam się wrócić do rzeczywistości.
    Korzystając z okazji, chciałbym bardzo podziękować Bartasowi i Infi za zorganizowanie świetnej majówki
    "Demokracja jest wtedy, kiedy dwa wilki i owca głosują, co zjedzą na obiad. Wolność jest wtedy, kiedy dobrze uzbrojona owca podważa wynik głosowania." Benjamin Franklin

    #2
    To nieźle zw udała sie majówka nam troszkę mnie nie dojechaliśmy do was mieliśmy mała przygodę z asfaltem niestety skutki tego były akie ze łokieć pęknięty u mojej dziewczyny i poobijani jak na 80km/h to i tak dobrze.Co do Teresy to skrzywiona kierownica starty plaski i kuferek nie wiem jak reszta bo nie rozbierałem plastików. Mieliśmy dużo szczęścia bo jakieś 200m dalej gościa na KTM zabrała kareta i laweta.

    NIECH ŻYJĄ NASZE POLSKIE DROGI ;/

    Komentarz


      #3
      Dobra, temat wisi.
      Relację "mojego typu" napiszę jutro, wtedy też dodam linki do zdjęć.
      Z mojej strony mogę powiedzieć tylko tyle, że wypad zakwalifikowany do udanych.
      Mam nadzieję, że uczestnicy są zadowoleni, lista atrakcji turystycznych była ciekawa, baza wypadowa no i atmosfera również odpowiednia.
      Razem z Anią dołożyliśmy wszelkich statań, aby całą imprezę doprowadzić do skutku.
      Miło było poznać głównych spamerów SB (brakowało Xiecia do kompletu ), szkoda tylko, że zarówno Trusek z panną oraz Wujek nie dojechali w sobotę na miejsce. Teresę poskładasz, dziewucha Ci się zrośnie i może nastepnym razem?
      sigpic
      "Cieszył się wędrówką do nieznanych miejsc, oglądaniem nieznanych rzek, a trudy wynagradzała mu pasja poznania"

      "Dystans do świata jest właściwy, gdy do jednego wora nawalimy ziarno wyrozumiałości, optymizmu łyżkę, tolerancji z umiarem, wiedzy mędrców szklaneczkę i wina antołek by jak będą dokuczać pierdolnąć głośnym NIE."

      Komentarz


        #4
        w wypiekami czekamy na relacje i foty-)

        Komentarz


          #5
          Jak najbardziej jestem chętny ale moja dziewczyna zakonikowala mi ze na moto juz nie wsiądzie;/

          Komentarz


            #6
            No cóżâ€¦ dzień wyjazdu zbliżał się nieubłaganie. Do samej chwili startu ciągle było pod górkę. Jak nie w pracy, to coś do załatwienia w domu itp. Gdy pozornie udało się wszystko opanować, ustaliliśmy godzinę wyjazdu- 8 lub 9 rano, piątek. W czwartek zmieniałem napęd prędkościomierza w XJ Ani. Przy okazji wyszło, że zębatka porusza się w piaście. Uznałem, że pewnie amortyzator napędu się wyrobił po Rajdzie Pałuk. Plan szybkiej naprawy polegał na podłożeniu dętki w odpowiednie miejsca, by zminimalizować luz. Przy zdejmowaniu koła okazało się, że do wymiany mam łożysko w piaście zębatki… Tym samym wyjazd musiał zostać przesunięty. W piątek rano pojechaliśmy do hurtowni łożysk i kupiliśmy co trzeba, razem z uszczelniaczem. Zamontowałem, zapakowaliśmy się na motocykle. Była godzina 11, 2 godziny w plecy, ale nie jest źle- Tenera sprawna. Ruszamy, ale po przejechaniu 1km zauważyłem, że w XJcie lata lewy naciągacz łańcucha. Po oględzinach okazało się, że jest pęknięty, przy okazji wgiął się wahacz w jednym rogu. Musiałem wrócić się po narzędzia- czytaj młotek i klucz 12- i poprawiłem co się da. Chwilę później zatankowaliśmy pod korek motocykle i ruszyliśmy w drogę ok. godz 12. Jechaliśmy przez Konin, Kalisz do Ostrowa, gdzie czekał na nas Rootolf, Piotr13 oraz Bladyxtz. Wtedy też padło mi zasilanie w nawigacji, całe szczęście, że miałem mapę. Po chwili odpoczynku ruszyliśmy w trasę. Po drodze oczywiście były przystanki. Na miejscu byliśmy ok. 20:30. No cóż, trochę zeszło na jazdę. W Tłumaczowie czekał na nas już Krzysztof ze swoimi znajomymi oraz gospodarz, Andrzej Śmigacz. Od nazwiska chatkę nazwał Śmigaczówką. Rozpakowaliśmy się i zabraliśmy do kolacji oraz ogniska. Po drodze okazało się, że Trusek z panną i Wujkiem dojadą do nas w sobotę. Sobota rano, budzimy się. Za oknem przeciwieństwo piątkowej pogody, czyli pochmurnie i deszczowo. Gdy ruszaliśmy z Tłumaczowa przez Radków (Droga 100 zakrętów) do Kudowy Zdrój przestało padać. W lasach i górach wisiała jednak mgła. Tak też dojechaliśmy do Błędnych Skał, gdzie wjechaliśmy a górny parking. Obadaliśmy, porobiliśmy zdjęcia i połaziliśmy po górach. Dalej były lody w Kudowie, wtedy też, gdy zjechaliśmy z gór wyszło słońce i było już ciepło. Wtedy tez dowiedzieliśmy się, że Trusek z panną mieli szlifa i nie dojadą już do nas. Następnie skoczyliśmy zobaczyć Kaplicę Czaszek w Czermnej. Po obadaniu jako następny cel obraliśmy sobie bunkry po czeskiej stronie- Dobrudzka czy jakoś tak. No coż, zasada- „są bunkry, jest zajebiście” również u nas obowiązywała. Dotarliśmy na miejsce, gdzie wykupiliśmy bilety do zwiedzania kompleksu. Wtedy też Wujek dał znać, że wraca z Truskiem do Wawy i również nie dojedzie na majówkę. Po chwili pod bunkier zjechały zabytkowe samochody, min. Tatra z 1936r. Sam bunkier robił wrażenie gabarytami- 40m pod ziemią, długie korytarze i pomieszczenia. Szkoda tylko, że sam w sobie był słabo wyposażony. No i schody…. 265 aby wyjść na powierzchnię… Gdy tylko się wydostaliśmy, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia. Następnie kurs przez Czechy do bazy na ognisko, zaczepiając o sklepik przygraniczny. Na miejscu skoczyliśmy jeszcze Tenerkami do pobliskiego kamieniołomu (gleba Piotra13 nr 1), polataliśmy po łące i wybadaliśmy górską rzeczkę.
            Niedzielny poranek przywitał nas deszczem. Wstaliśmy o 6 rano, o 7 wyruszyliśmy do Kletna. Dlaczego tak wcześnie? W sobotę próbowałem zarezerwować bilety do jaskini niedźwiedzia, ale jak się okazało nie ma już rezerwacji, a pula biletów jest ograniczona i ok. 9 już ich po prostu nie ma… No więc jazda z samego rana. Ok. 8:15 byliśmy na miejscu. Grupa Krzycha po ostrej sobotniej balandze wybrała Skalne Miasto, więc nie jechali z nami. Motocykle zaparkowaliśmy, no i z buta 1,5km pod górę w ciuchach motocyklowych. Nadal mżyło i była mgła, w butach mieliśmy pełno wody. No ale co tam Odczekaliśmy swoje i o 9 byliśmy już w jaskini. Gnaty niedźwiedzi, formy naciekowe i ogólnie jaskinia robi duże wrażenie. Ok. 10 wydostaliśmy się już na zewnątrz i zeszliśmy do Biker Choice na jakieś żarcie. Swoją drogą trochę nas wykasowali. Opcja kolejna dla Kletna- nieczynna kopalnia uranu. Do zwiedzania udostępniono tylko 1 sztolnię, a to tylko niewielka część kopalnianych korytarzy. Ruscy przekopali prawie całą górę w poszukiwaniu rudy uranu, która tam była w niewielkiej ilości. Normalnie nie warto było tego ruszać, ale w czasach socjalizmu PL dokładała do interesów, więc się opłacało. Polecam zdecydowanie, warto było posłuchać przewodnika. Wracaliśmy już w słońcu do Kłodzka, obadać Twierdzę Kłodzko, największą w Europie ziemną twierdzę. Duża to ona była, ale ekspozycji mogłoby być więcej… Po Twierdzy obraliśmy kurs na bazę, po drodze zaczepiając jeszcze o punkt widokowy na Górze Wszystkich Świętych, niedaleko Nowej Rudy. Po powrocie skoczyliśmy jeszcze powygłupiać się nad rzekę, potem ognisko i tak już dzień dobiegał końca. W poniedziałek rano Rootolf pakował się do domu, a my ruszyliśmy zobaczyć zamek Książ. Wszystko fajnie, ale na miejscu okazało się, że jest tam festiwal kwiatów… totalna porażka, ludu od ch… i jeszcze trochę, nie szło przejść, wszystkie zabytki pozakrywane. Kicz nad kicze… żal nam było tej kasy za bilety… W sumie nie tylko nam, bo inni również nie byli zadowoleni z odwiedzin tego zamku. W tym miejscu rozstaliśmy się z grupą Krzycha i udaliśmy się na zamek Bolków. No i to było to- zamek ze swoim charakterem, przyjemne ruinki z widokiem z wieży na okolicę. Tutaj też na podjeździe Piotr13 zaliczył glebę, jednak plastiki odziwo się nie połamały. No i cożâ€¦ wracaliśmy przez Czechy do bazy. We wtorek ruszyliśmy do domów ok 8:30 jadąc nieco inną drogą niż powinniśmy. Na 1 skrzyżowaniu skręciliśmy nie tam gdzie trzeba i jechaliśmy przez Osówkę, Walim (rejon kompleksu Riese) przez góry. Przy okazji zaatakowała nas mgła, ograniczająca znacznie widoczność, osadzająca się na motocyklach i ciuchach (temp ok. 2- 3 st). Gdy zjechaliśmy niżej temp wynosiła ok. 8 stopni, ale wychłodzenie było zbyt duże, aby czuć komfort cieplny. Nasze drogi w trasie się rozeszły. W Ostrowie spotkaliśmy się jeszcze z Rootolfem, a do domów dotarliśmy ok. 18:30. Jak z opisu wynika, wyjazd naciskał na zwiedzanie. No i to tyle Dziękuję wszystkim za udział.

            Foty:



            Ostatnio edytowany przez Bartas; 5.
            sigpic
            "Cieszył się wędrówką do nieznanych miejsc, oglądaniem nieznanych rzek, a trudy wynagradzała mu pasja poznania"

            "Dystans do świata jest właściwy, gdy do jednego wora nawalimy ziarno wyrozumiałości, optymizmu łyżkę, tolerancji z umiarem, wiedzy mędrców szklaneczkę i wina antołek by jak będą dokuczać pierdolnąć głośnym NIE."

            Komentarz


              #7
              fajnie zazdroszczę udanego wypadu, pozdrawiam.
              Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
              No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
              sigpic

              Komentarz


                #8
                sigpic
                "Cieszył się wędrówką do nieznanych miejsc, oglądaniem nieznanych rzek, a trudy wynagradzała mu pasja poznania"

                "Dystans do świata jest właściwy, gdy do jednego wora nawalimy ziarno wyrozumiałości, optymizmu łyżkę, tolerancji z umiarem, wiedzy mędrców szklaneczkę i wina antołek by jak będą dokuczać pierdolnąć głośnym NIE."

                Komentarz


                  #9
                  Ja ze swojej strony dziękuję wszystkim za cierpliwość do babskiej jazdy, zwłaszcza do ślimaczego toczenia się na zjazdach z górek po serpentynkach. Obiecuję poprawę.

                  Dzięki wszystkim za obecność i super wypad.
                  No heaven... no hell... only motór i Bartas

                  Komentarz


                    #10
                    Oj Infi, Ty znowu o tej babskiej jeździe. Tłumaczyliśmy Ci już, że niejeden facet mógłby się od Ciebie uczyć jazdy.
                    A zjazdy z górek, cóż, każdy musi mieć swoje słabe strony, żeby nie było idealnie
                    "Demokracja jest wtedy, kiedy dwa wilki i owca głosują, co zjedzą na obiad. Wolność jest wtedy, kiedy dobrze uzbrojona owca podważa wynik głosowania." Benjamin Franklin

                    Komentarz


                      #11


                      Następnym razem przyjadę Perełką z prostą felgą i wtedy mniej się będę bała ostrych zakrętów.
                      No heaven... no hell... only motór i Bartas

                      Komentarz


                        #12
                        Usunięte na żądanie użytkownika

                        Komentarz


                          #13
                          Szkoda tylko że majówka jest raz w roku a to te same miejsca i ci sami ludzie widziane z mojego aparatu http://picasaweb.google.com/11245195...66121/Majowka# o ile link zadziała

                          Komentarz

                          Pracuję...
                          X