Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

Majówka 2016 czyli Junak, Renia i Adam w Bornym Sulinowie i nie tylko ...

Zwiń
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

    Majówka 2016 czyli Junak, Renia i Adam w Bornym Sulinowie i nie tylko ...

    Jak zwykle zaczęło się od planu, to najważniejsze.
    Potem już tylko jazda po lesie



    po szutrach




    gościnności w uzdrowiskach



    zwiedzanie miast, tych zamieszkałych i opuszczonych





    Był też plażing



    no i oczywiście zachód słońca nad morzem




    nie zabrakło też porównań



    integracja na terenach wiejskich to podstawa




    C.D.N
    Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
    No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
    sigpic

    #2
    Heheh poznaje Ciechocinek gościłem tam po wojnie 2 tygodnie w 2013 zacna, zacna miejscówka, łuna w nocy bije po oczach
    polecam szczególnie amatorom 50+

    Enduro nie klęka
    R 1100 GS '99 - limonka
    Pajero 3.2 DiD '03

    Komentarz


      #3
      Jeśli chodzi o to "porównanie" to chyba podobni jesteście
      W Ciechocinku kiedyś byłem, ale dawno temu, był festiwal Romów....
      pozdr.

      Komentarz


        #4
        No dobra,
        Wyruszyliśmy z wawy, tradycyjnie w piątek rano, trasa na północ w stronę Bydgoszczy, żeby było ciekawiej wzdłuż Wisły, jak tam można zapier..ać
        Mało ludzi a tym samym rowerów czy taktorów na polach, w końcu majówka ma się zacząć, słońce niby wysoko ale kurtkę miałem pozamykaną, bez membrany dało się jechać choć na asfalcie po łapach wiało, dlatego każdy motocykl adv powinien mieć grzane łapy
        Pierwszy dłuższy przystanek po Ciechocinku i tężniach to Toruń, panorama przy Wiśle.





        a potem mały spacer żeby odwiedzić Kopernika





        Jednak nie ujęło mnie to jakoś, ludzi od groma i wszędzie wieloryby.

        Zaczęliśmy coś wspominać o jedzeniu, gdzieś na wylocie mieliśmy zjeść coś ciepłego. Ale jakoś trasa tak prowadziła że na wylocie z Bydgoszczy załapaliśmy się na chinola, całkiem przez przypadek zajechaliśmy do bardzo polecanej knajpy, faktycznie jedzenie bardzo dobre jeśli ktoś oczywiście lubi takie żółte jedzenie. Dla mnie o godzinie 15 po dwóch batonach musli było ok, nawpier..lem się jak głupi dlatego potem ...

        Po obiedzie dalej w drogę. Trochę asfaltem trochę bokami, trasa prowadziła w stronę Więcborka, zbliżała się 17ta, trzeba było szukać pomału jakiegoś noclegu. Z założenia nie brałem żadnych namiotów ani śpiwora, aż taki adv to nie jestem żeby przy 2 st spać w namiocie.

        Nie szukaliśmy zbyt długo, sezon jeszcze się nie zaczął więc wszystkie ośrodki w okolicy świeciły pustkami, przez przypadek trafiliśmy do fajnego nowego ośrodka http://www.krajna.nad-jeziorem.pl/ polecam, wszystkie domki nowe, z łazienkami, doba za domek 130zł. Nie robiłem zdjęć bo od razu poszliśmy po picie i jedzenie, szkoda jedynie że na miejscu nie ma żadnego sklepiku czy stołówki, trzeba było iść do sklepu prawie 1 km.
        Dostaliśmy od właściciela grzejnik olejowy z nadmuchem żeby było cieplej choć i tak spałem w polarku . Godzina 21 już łapałem pierwszą orbitę.

        Rano pobudka o 6ej, jakoś dobrze mi się spało, poszedłem do sklepu po jedzenie, świeże bułki i pomidory, nawet pół kilo cukru mi pani odsypała w sklepie taki byłem miły niestety kostki masła już nie chciała przekroić.

        Po śniadaniu pakowanie, rogal zapięty na moto i jedziemy dalej, cel na dziś to Borne Sulinowo.

        Trasa od Więcborka na już praktycznie bez asfaltu, non stop szutry



        Miejscami dziwiłem się jak ludzie jeszcze mogą żyć na takich odludziach, jakoś nie dziwiło mnie to w Rumunii ale w PL już tak, najbardziej się zdziwiłem jak wjechałem w małe miasteczko jakieś popegieerowe, jeden wielki długi dom przez pół ulicy a na końcu betonowy plac jak ba węgiel czy buraki. Dopiero później usłyszałem słowo FAMILOKI

        Przejeżdżaliśmy przez jakieś stare lotnisko, tzn pas startowy, nie wiedziałem gdzie to było, jechałem cały czas bez przystanków, jakoś nie było czasu na zdjęcia, wolałem jechać bo nic ciekawego nie było do fotografowania.
        W pewnym miejscu trasa zaczęła robić się wąska, jak by dawno tędy nikt nie jechał, na navi trasa była, więc pomyślałem przejazd musi być. Okazało się że na styku dwóch jezior faktycznie jest przepust ale woda po kolana. Jakoś mam uraz do wody i topienia moto. Sprawdziłem kijem dno, twardo, no to git, da radę spokojnie przejechać. Wiedziałem że na tak wąskim miejscu na pewno Renia i Adam będą w pobliżu wiec postanowiłem poczekać ale nie na łące tylko niedaleko bo to punkt poboru wody pożarowej. Wjechałem na wzniesienie, patrzę a tu ameryka, stoliki krzesła, jakiś przystanek tych zielonych ludków. NO i git, baton musli i picie.



        Jak przeczytałem co jest na tabliczce to nawet szedłem 50 metrów do kosza żeby wyrzućić papierek



        Siedziałem i siedzialem, z godzinę, a ich dalej nie ma. Zatrzymali się jacyś rowerzyści, tacy po 50 tce, mówią że jadą już od kilku dni bo tu są zajebiste trasy na rower. No wiem wiem czyna rower, ale na moto to na pewno są zajebiste odpowiedziałem . Batony mi się skończyły, ale miałem jeszcze jedno opakowanie chrupek bekonowych, no i jakoś tak po pewnym czasie zjadłem całe .

        No nic, coś jest nie tak, Reni i Adama nie ma, nie słychać ich wcale żeby gdzieś przejechali obok, zacząłam dzwonić, ale Adam nie odbiera, jeszcze jadą, niemożliwe. Nagle odbiera, mówi że już są w Bornem, no ciekawe, minęli mnie gdzieś bokiem więc jadę do nich.

        Nie wiem dlaczego to miasto ruina wzbudza takie zainteresowanie, może fajnie jest pojeździć czółgiem albo innym woezem pancernym jak jest zlot ale tak to oprócz jakiś zlotów militarnych czy nawiedzonych ludzi szukających i myszkujących po starych magazynach wojskowych tam nie ma.



        Kilka fotek ze sprzętem i panoramą





        Zbliżała się godzina 14ta, ja po zjedzeniu paczki chrupek nie byłem głodny ale Renia i Adam tak, więc podjechaliśmy do jakiegoś klubu oficera na obiad. Restauracja na prawdę fajna, nie wiem jak się nazywała ale zjadłem 3 talerze zupy grzybowej

        Koło godziny 13ej stwierdziliśmy że nie ma sensu jechać w stronę domu, przecież wtedy wrócimy w niedzielę a czas mamy do wtorku. Więc krótka decyzja, jedziemy nad morze, to jest przecież jakieś 100km. Godzina 16 ta a my na plaży w Unieściu ...





        Słoneczko grzało nawet fajnie, nie było upału bo wiał wiatr i to dość zimny ale już czuć było lato



        Parę gulguli później zaczęło się robić chłodniej, nie wiem dlaczego ale zgłodniałem i ja

        No więc odwrót, idziemy na obiadokolację. Obok ośrodka Marcela w którym nocowaliśmy http://www.marcelamielno.pl/ jest bardo dobry bar gdzie dają świerze ryby. Tzn jeśliktoś lubi grzebać się z ośćmi to polecam, ja zamówiłem filet z jakiejś ryby morskiej ale i tak musiałem grzebać ości w gębie.



        Po kolacji znów do sklepu i na plażę, niedługo zachodzi słońce








        Spoko spoko, to tylko pozorowane zdjęcie, miałem jeszcze sporo energii



        Słoneczko już zachodziło, robiło się coraz zimniej, jeszcze kilka fotem i odwrót,



        W tej pnsjunie zmarzłem najbardziej, ze względu na początek sezonu i nowy budynek nie nagrzane były pokoje, zimno jak w psiarni, polarki miałem ale w gębę nad ranem zimno jak w namiocie, pod kołdrę musiałem włazić cały. Na szczęście z samego rana gorący prysznic i od razu człowiek czuje się lepiej nie to co namiot i sranie po krzakach z rana.

        Śniadanie i teraz na południe, znów w kierunku Bornego, początek asfaltem, kierunek Gniezno i Biskupin. Najpierw Nadarzyce



        a następnie kilka miejscowości przelotowych z dziwnymi nazwami











        Zajechaliśmy do Biskupina, coś tam w radio mówili ostatnio o chrzcie Polski, no dobra, zobaczymy co tam się dzieje, nigdy tam nie byłem więc czas najwyższy.





        Oczywiście nie obeszło się bez dyskusji, moja ciekawość jak zawsze była bardzo duża, Renia zrywała boki



        Dopiero na koniec wszystko było jasne






        C.D.N.
        Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
        No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
        sigpic

        Komentarz


          #5
          Niedawno byłem w Biskupinie, dobra była też tabliczka z prośbą "Prosimy nie palić" - jakby skierowana do najeźdźców

          Na te Bagdady i inne przypadkiem najechaliście czy celowo prowadziliście drogę?

          A co to za oranżadka, która daje takiego kopa?

          Komentarz


            #6
            40-to oktanowa Rzeczywiście M..... nie wylewa za kołnierz Fajna przygoda Tylko pozazdrościć

            Komentarz


              #7
              Nie, ona ma tylko 32
              Adam tak trasę ogarnął żeby były te miejscowości.
              Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
              No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
              sigpic

              Komentarz


                #8
                niezła trasa - Pozdrawiam

                Komentarz


                  #9
                  No dobra, czas kończyć relację.

                  Z Biskupina pojechaliśmy dalej, tzn nocleg w Weneckiej agroturystyce, bez szału ale czego wymagać za 30zł, do tego śniadanie po dyszce i w drogę.
                  Celem na dziś miejsce chrztu Polski, nie pamiętam gdzie to było ale chodziło o jakiś stary fróg pierwszych piastów, wiecie, tam gdzie Mieszko przeszedł na poganizm

                  W drodze takie przeloty


                  Był grany również przelot przez stolicę



                  Cały czas przelotem w drodze do celu, tak wyglądał dojazd na miejsce piastowe i jakieś tam pola modlitw pogan na które nie można wjeźdżać ,





                  Na miejscu powrót do przeszłości,
                  fajnie się oglądało stare drewniane przedmioty codziennego użytku, niektóre jeszcze pamiętam ze swojego dzieciństwa bo widziałem je u prababci.

                  To np prasa do wyciskania oleju z rzepaku albo słoneczników,


                  aż się dziwiłem jak oni mogli wystrugać gwint na takiej śrubie bez tokarki, było jeszcze kilka takich zagwozdek, teraz to spoko, pyku pyku idziesz do carfoura i kupujesz a kiedyś trzeba było drutować.





                  w tym właśnie skansenie zrobili mi zdjęcie



                  Potem przeprawiliśmy się małym promikiem na drugą stronę tzn na środek jeziora gdzie był gród Mieszka,





                  a tak to wygląda z góry



                  trzeba było pokazać porównanie do tradycji



                  A już pamiętam, to był dokładnie Ostrów Lednicki



                  Dochodziła godzina 14ta jak już zwiedziliśmy cały ten skansen, pora więc na obiad. Zostało nam do wawy tylko 350km, z Adamem podjęliśmy decyzję że nie ma sensu jechać znów bokami i nocować 100km od wawy a na pewno tego dystansu nie pokonamy na raz. Więc wracamy autobanem.
                  O 18ej byłem już w domu, rozpakowałem moto, umyłem i przyszedł sms że Renia z Adamem też już są na miejscu.

                  Wyjazd jak zawsze bardzo udany, ile się człowiek naoglądał i najeździł to już moje, pamiętajcie, można jeździć starymi kondonami, plastikami czy innymi frędzlami - najważniejsza na wyjeździe i tak jest ekipa.


                  KONIEC

                  P.S. Niedługo znów Czarnogóra
                  Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
                  No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
                  sigpic

                  Komentarz


                    #10
                    KONIEC

                    P.S. Niedługo znów Czarnogóra [/QUOTE]

                    Nooo, nie poznaje kolegi Hmm..., odwiedza miejsca święte, wzniośle i duchowo...

                    Ps. Po drodze to tej Czarnogóry to trzeba będzie zwiedzać sanktuaria, Świątynie opatrzności, klasztory....Na mszę codziennie na na 6....
                    Po przyjeździe pielgrzymka na Jasną Górę na 15.08.16.

                    NIE, NO JA CHYBA NIE JADE do tej Czarnogóry..


                    ps.2 Wcześniej zaczynam zadymkę, bo Junakowi się okropnie nudzi...

                    pozdr.

                    Komentarz


                      #11
                      E tam nudzi, niedługo jadę odpoczywać więc będzie się nudziło
                      Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
                      No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
                      sigpic

                      Komentarz


                        #12
                        Nie mogłem się powstrzymać, po tej fotce na pewno było tak:

                        JUNAK.jpg

                        Komentarz


                          #13
                          Nie, machałem nogami wyżej
                          Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
                          No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
                          sigpic

                          Komentarz


                            #14
                            Zamieszczone przez marcinjunak Zobacz posta
                            Nie, machałem nogami wyżej
                            I zadymę zrobiłeś w sklepie, kurde kolejka 30 osób + ochrona kampu
                            Nie wolno mu dawać wódki...
                            pozdr.

                            Komentarz

                            Pracuję...
                            X