Hej Przemo!
Jakbym o czymś zapomniał do dopisuj.
Adam, w sumie to już przygoda powoli się kończy...
Dzień 15.
Dzisiaj mamy cały dzień na włóczenie się po Astrachaniu. Nic nadzwyczajnego, ale całkiem przyjemny relaks.
Dla mnie to zawsze było takie mityczne miasto-widmo, gdzieś tam na końcu świata w tej niezmierzonej delcie Wołgi.
Najpierw oczywiście Kreml.
Kreml jak kreml. typowo ruskie baszty, niskie i krępe, cerkwuszka ze złotymi kopułami. Fasady zdobione że hej. No ładnie, ładnie, widać że wszystko odnowione, bo to wizytówka miasta..
Snujemy się i spacerujemy jak wzorowi japońscy turyści.
[Group 1]-CIMG3690_CIMG3691-2 images.jpg
CIMG3701.jpg
Potem gdzie? Chyba od razu nad Wołgę.
Tam mi się podoba! Też szwendamy się tu i tam.
Ludzie wskakują do rzeki prosto z nabrzeża, jakieś laski nawet w podkoszulkach...uff.
Nie odmawiam sobie tej przyjemności. Woda głęboka! I to ciekawe uczucie pływania z prądem lub pod prąd. Dla mnie lepsza opcja niż morze.
Wychodzę i po 5 minutach jestem suchy.
Przy brzegu na zacumowanych na stałe jednostkach hotel i restauracja w kurortno-chruszczowowskim stylu.
CIMG3711.jpg
Zapisujemy się na rejs statkiem po Wołdze. Szkoda, że to nie taki parostatek z początków XX wieku z wielkimi kołami napędowymi
Ale zanim rejs to idziemy na piwo do strażaków.
CIMG3719.jpg
Do Astrachania Niemcy nie doszli, ale chyba i tak musieliby ściągnąć Afrika Korps na te piachy i stepy. Wojny tam nie było, ale taka pamiątka przeprawy z 1942 roku przez zamarzniętą Wołgę
CIMG3747.jpg
Przed wejściem na statek kapitan donośnym głosem instruuje letników co można, czego nie, jakie numerki na którą stronę, jak na apelu wojskowym.
A że gorąco to znowu po piwku na górnym pokładzie, z widokami na port i budujące się futurystyczne biurowce.
Po Wołdze pływają motorówki, ponoć można je wynająć na indywidualny rejs.
Jak Astrachań to oczywiście rybka. W lokalu przy Wołdze, za całkiem znośne pieniądze, dostaję cały talerz smażonych pysznych ryb.
Na powrocie zachodzimy do baru harleyowców, chłopaczek za barem sam wali do nas po angielsku szczęśliwy, że w końcu może pogadać w tym języku.
Ul. Nikolskaja 10 gdyby ktoś szukał.
CIMG3706.jpg
CIMG3749.jpg
A tu chałupa drewniana ale klima jest
CIMG3744.jpg
CIMG3742.jpg
W pamiątkowym sklepie z kawiorem ceny z kosmosu (1000 RUB = 60 zł)
CIMG3751.jpg

Jakbym o czymś zapomniał do dopisuj.
Adam, w sumie to już przygoda powoli się kończy...
Dzień 15.
Dzisiaj mamy cały dzień na włóczenie się po Astrachaniu. Nic nadzwyczajnego, ale całkiem przyjemny relaks.
Dla mnie to zawsze było takie mityczne miasto-widmo, gdzieś tam na końcu świata w tej niezmierzonej delcie Wołgi.
Najpierw oczywiście Kreml.
Kreml jak kreml. typowo ruskie baszty, niskie i krępe, cerkwuszka ze złotymi kopułami. Fasady zdobione że hej. No ładnie, ładnie, widać że wszystko odnowione, bo to wizytówka miasta..
Snujemy się i spacerujemy jak wzorowi japońscy turyści.
[Group 1]-CIMG3690_CIMG3691-2 images.jpg
CIMG3701.jpg
Potem gdzie? Chyba od razu nad Wołgę.
Tam mi się podoba! Też szwendamy się tu i tam.
Ludzie wskakują do rzeki prosto z nabrzeża, jakieś laski nawet w podkoszulkach...uff.
Nie odmawiam sobie tej przyjemności. Woda głęboka! I to ciekawe uczucie pływania z prądem lub pod prąd. Dla mnie lepsza opcja niż morze.
Wychodzę i po 5 minutach jestem suchy.
Przy brzegu na zacumowanych na stałe jednostkach hotel i restauracja w kurortno-chruszczowowskim stylu.
CIMG3711.jpg
Zapisujemy się na rejs statkiem po Wołdze. Szkoda, że to nie taki parostatek z początków XX wieku z wielkimi kołami napędowymi

Ale zanim rejs to idziemy na piwo do strażaków.
CIMG3719.jpg
Do Astrachania Niemcy nie doszli, ale chyba i tak musieliby ściągnąć Afrika Korps na te piachy i stepy. Wojny tam nie było, ale taka pamiątka przeprawy z 1942 roku przez zamarzniętą Wołgę
CIMG3747.jpg
Przed wejściem na statek kapitan donośnym głosem instruuje letników co można, czego nie, jakie numerki na którą stronę, jak na apelu wojskowym.
A że gorąco to znowu po piwku na górnym pokładzie, z widokami na port i budujące się futurystyczne biurowce.
Po Wołdze pływają motorówki, ponoć można je wynająć na indywidualny rejs.
Jak Astrachań to oczywiście rybka. W lokalu przy Wołdze, za całkiem znośne pieniądze, dostaję cały talerz smażonych pysznych ryb.
Na powrocie zachodzimy do baru harleyowców, chłopaczek za barem sam wali do nas po angielsku szczęśliwy, że w końcu może pogadać w tym języku.
Ul. Nikolskaja 10 gdyby ktoś szukał.
CIMG3706.jpg
CIMG3749.jpg
A tu chałupa drewniana ale klima jest
CIMG3744.jpg
CIMG3742.jpg
W pamiątkowym sklepie z kawiorem ceny z kosmosu (1000 RUB = 60 zł)
CIMG3751.jpg
Komentarz