Hej,
Dziś rano jak co dzień miałem odpalić Teresę, ale pojawiły się problemy.
Rozkleiłem sprzęgło, wrzuciłem luz, ale po wciśnięciu startera rozrusznik wykonywał 1 (pół?) obrót po czym zaczynał wydawać dźwięk typu tzztzztzztzz. Na ssaniu i bez ssania efekt taki sam. Pomyślałem, że to może wina wczorajszej (obfitej) myjni (choć wczoraj po myciu moto dobrze wysuszyłem, a potem jeszcze wieczorem chwilę jeździłem - bez problemów). Po kilku próbach odpalenia, pomyślałem żeby przetoczyć moto (na luzie) - metr w tył, metr w przód i... zagadała. Nurtuje mnie tylko pytanie, co to u licha było?
I czy jest się czym martwić?
Dziś rano jak co dzień miałem odpalić Teresę, ale pojawiły się problemy.
Rozkleiłem sprzęgło, wrzuciłem luz, ale po wciśnięciu startera rozrusznik wykonywał 1 (pół?) obrót po czym zaczynał wydawać dźwięk typu tzztzztzztzz. Na ssaniu i bez ssania efekt taki sam. Pomyślałem, że to może wina wczorajszej (obfitej) myjni (choć wczoraj po myciu moto dobrze wysuszyłem, a potem jeszcze wieczorem chwilę jeździłem - bez problemów). Po kilku próbach odpalenia, pomyślałem żeby przetoczyć moto (na luzie) - metr w tył, metr w przód i... zagadała. Nurtuje mnie tylko pytanie, co to u licha było?

Komentarz