Witaj na XTZclub.pl!
Aby pisać posty musisz być zalogowany, a więc uprzednio należy się zarejestrować. Z obsługą forum możesz zapoznać się w FAQ. No i baw się dobrze
Ogłoszenie
Zwiń
No announcement yet.
SZARPANINA 2012 - Kosowo Albania Maceodnia 14-28 lipca 2012
Będziesz miał okazję komentować na bieżąco (bardzo na to liczymy)
edytując siebie (z niepotrzebnych porównań do innych wypraw) napisze tylko pochwałę:
Macie wzorcową stronę www w kategorii moto-podróżniczej, będę na nią głosował jeśli będzie w jakimś rankingu
macie jasno sprecyzowany cel: "jazda w stylu DualSport po najpiękniejszych górach Kosowa, Macedonii i Albanii,
w wesołym i zgranym towarzystwie, które nie przepada nadmiernie za asfaltem…"
I najważniejsze: dobrze opisane przygotowania (i sama wyprawa) jednocześnie jest inspiracją i wielką pomocą dla innych - to wyraźnie widać. Sam mam nadzieję skorzystać i pomknąć tam (mam nadzieję w przyszłym roku).
spoko, muszę się tylko troszkę wyspać ... i wrócę do normy... w nocy nie śpię prawie od tygodnia, w dzień walę 4 kawy i one mnie jakoś tak pobudzają do jakiejś chorej walki ...
Wrócili Wkrótce relacja. Myślę, że będzie:
- wersja oficjalna, a więc jak tam pięknie, nic tylko pakować się w wielkie alukufry, brać plecaka i jechać oglądać super widoczki
- wersja nieoficjalna, czyli gleby, kurz i męczarnie w próbach pokonania kolejnych "dróg" i podjazdów, nie zawsze zakończonych sukcesem
Były awarie, były straty w ludziach. Widać nazwa wyprawy zobowiązuje
"Demokracja jest wtedy, kiedy dwa wilki i owca głosują, co zjedzą na obiad. Wolność jest wtedy, kiedy dobrze uzbrojona owca podważa wynik głosowania."Benjamin Franklin
W drodze powrotnej mielimy się spotkać z Erwinem i Czeczenem. Wszystko wskazywało na to, że się uda, niestety nie wyszło. Rozminęliśmy się o ok 80-100km. Znaczy ja, Sowizdrzał i Mario, bo KTM miał awarię zawiasu, przez co Oscar i Thorgal wracali na około asfaltem. Gdyby nie deszcz zapewne oni daliby radę dojechać do obozu Czeczena, ale jak lunęło to wszyscy szukali czegokolwiek do przekimania - my w jakimś garażu pod sklepem, druga grupa kimała w pierwszym napotkanym hotelu. Mniejsza z tym. Z Czeczenem i Erwinem się nie udało, ale tego samego dnia, jeszcze przed granicą Albania/Czarnogóra, bo jak wiadomo świat jest mały,... film poniżej wszystko mówi
Ja od początku miałem nadzieję, że KTM będzie tu najbardziej bezawaryjnym motocyklem i tak też było, bo nawet DRZ poległa z dziwnymi elektrycznymi problemami (kilka kabli na krzyż, a jednak). Oczywiście poczekajmy jeszcze trochę, bo nie wiadomo co się będzie działo wraz z upływem kilometrów, w końcu to motocykl ledwo dotarty. Pomijając problemy z rozruchem i nagłym gaśnięciem silnika (paliwo, wys. n.p.m., akcesoryjny tłumik??) właściwie wszystko było cacy. Przeczyściliśmy wszystkie bezpieczniki i się uspokoiło. Oskar narzekał na zbyt dużą moc na kamienistych podjazdach, przez co albo wygrzebywał kamienie spod koła napędzanego i nie mógł się rozpędzić, albo szedł na koło. Zmiana mapy na ekonomiczną nieco pomogła. Jak dla mnie 690-tka jest cud, miód. Jednie dodać akcesoryjny zbiornik, zmienić oświetlenie (tam jest jakaś 35W bańka stanowiąca ukłon w stronę dopuszczenia do ruchu) i można ruszać w świat. Na awarię zawiasu złożyła się cała masa zdarzeń, w wyniku których jakimś cudem odkręciła się jedna śruba, która następnie zagięła się o kość prolinka i wyryła w nim głęboką wyrwę (aluminium). Co mnie bardzo interesowało prócz awaryjności, to zużycie paliwa, bo jak wieść gminna niesie KTM jest na nie bardzo łakomy. A tu zaskoczenie! W terenie 690-tka niewiele odstawała od mojej babci teresy, czy DRZ, natomiast na dojazdówce, szczególnie powrotnej, gdzie się nam już nieco śpieszyło do domowych wygód i prędkość oscylowała powyżej 90-100km/h, w KTMie można było zapiąć VI bieg I oto wszystkie mity szlag trafił. U mnie 4.45l/100km, a KTM... 3.99l/100km!! Tak więc docinki docinkami, nie od dzisiaj wiadomo, że i tak wszyscy skończymy na pomarańczy, więc miejmy nadzieję, że 690-tka będzie w końcu dualem, na który w przyszłości będziemy mogli się przesiąść i jeździć bez widma awarii w tzw. czarnej du..e
to było świetne zrządzenie losu
czekamy na całokształt relacji
niestety z Erwinem i Czeczenem również nie udało mi się w końcu spotkać, próbowaliśmy się jakoś zgadać, ale lecieliśmy z ekipą na Korab i cienko było z czasem
Komentarz