Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

Podróż poślubna 4 doby i 1250km

Zwiń
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

    Podróż poślubna 4 doby i 1250km

    Hej.
    Może ktoś pamięta moją "minirelację" z wyjazdu z dziewczyną do Lądka Zdroju? Pewnie nikt, to nic Raczej mało piszę, a i forum po drodze nawaliło. Więc temat uciekł i śladu po nim nie ma, po zdjęciach z wyjazdu również Wtedy jechałem z Karoliną na okazanie do Jej rodziców, hehe. Od tamtego czasu trochę wody w rzekach upłynęło i paliwa przez nasze zbiorniki też sporo się przelało. Chciał nie chciał, choć bardziej chciał. Nadszedł czas na ŚLUB, a jak ślub to i podróż poślubna. Mieliśmy jechać nad morze, lecz znajomi odradzali bo pogoda im nie dopisywała...
    Usiadłem więc (wtedy jeszcze koło narzeczonej) i rzekłem: "To może w Bieszczady motórem pojedziemy?" "-A ja bym chciała do Zakopanego" Na co ja odparłem: " To pojedziemy do Zakopanego przez Bieszczady." Zaakceptowała
    Grecje, Krety i Majorki zostawmy sobie na resztę życia, a tymczasem: Przygoda, przygoda, każdej chwili szkoda...
    Ślub 28.07.2012r. w Lądku oczywiście, po ślubie fotograf i inne formalności. Powrót do Lublina 2.08.2012 wieczorem. Następnego dnia pobudka o 5:30, szybkie, naciąganie, smarowanie i pakowanie klamotów. Przez cały czas zastanawiałem się jak spisze się stelaż na klamoty który wyrzeźbiłem zimą,teraz już wiem że daje radę. Wyjechaliśmy o 8:15.
    Temperatury chciały nas spalić żywcem, dlatego też założyliśmy na dupki "zwykłe" spodnie, te enduro/turystyczne zostawmy sobie na chłodniejsze dni.
    Jechaliśmy z Lublina przez Przemyśl do Ustrzyk dln. po czym wskoczyliśmy na pętlę, zrobiliśmy sobie kilka przystanków na słit focie i pierogi ruskie w Ustrzykach grn. Dalej pętlą nad Solinę. A tam nocleg, nocne przechadzki po tamie, 2 piwa, hamburger i lody włoskie.
    W piątek rano ponowne pakowanie klamotów i gonimy w Tatry, jedziemy Bieszczadami do Dukli. Niewiarygodna jest cisza i spokój w tamtym rejonie, czas się tam zatrzymał. Małe wsie i żywej duszy po drodze. Z wyjątkiem kilku ciężarówek z drzewem i jednym GieEsem jadącym w przeciwnym kierunku niż my. Następnie Gorlice, Nowy Targ, od tej chwili zaczął padać deszcz. Do Zakopanego wjechaliśmy w deszczu. Na przemian padało i się przejaśniało, gór niestety nie było zbytnio widać. Chmury robiły swoje. W stolicy tatr spędziliśmy piątkowy wieczór i całą sobotę, głównie na jedzeniu i obgadywaniu przechodniów W niedzielę rano pakowanko i rura do Lublina.
    W sumie pogoda nas wykiwała bo w górach padało, a nad morzem świeciło słońce, ale to nic. My motórzyści musimy być twardzi, a nie mięTcy.
    Podsumowując 1250km, kilka kryzysów przez bolące dupy i mój uwierający w jednym miejscu kask. Muszę go w końcu ugnieść paluchami Ogólnie było warto, polecam każdym nowożeńcom!

    małoś

    A tu kilka fotek (ciekawe czy uda mi się je wstawić)
    Załączone pliki

    #2
    Więc wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. Mimo wszystko fajna podróż poślubna.

    Komentarz


      #3
      Moje kondole.... sorki, gratulacje!
      hominis est errare, insipientis in errore perseverare
      Komar 2350; WSK 175 Kobuz; JAWA TS 350 Sport; YAMAHA XT660Z; KTM LC4 ADV; KTM LC8 ADV; obecnie KTM 625 SXC

      Komentarz


        #4
        Gratulacje i wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia -Bieszczady - piękne - pomysł na poślubną eskapadę - super....

        Komentarz


          #5
          Gratuluję i pomyślności!

          Fajny wyjazd, innych nie odkładajcie bo później bo potem może już nie być czasu

          Komentarz

          Pracuję...
          X