Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

bieszczadzka tułaczka- wersja xtz + bajki i legendy:)

Zwiń
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

    bieszczadzka tułaczka- wersja xtz + bajki i legendy:)

    No i jak przystało na "bieszczadnika" czas opisać co nie co.Tak jak podczas ubiegłorocznego pobytu w tym roku nie było nudno.Początek był ciężki ze względu na to że jednak nie łatwo odgonić demony codzienności do siebie i wrzucić na luz.Zawsze jest coś co zakłóca spokój i luz jaki powinno się mieć na urlopie.Ale po kilku dniach i wyciszeniu telefonu,odcięciu od neta udało się załapać ducha wypoczynku.Na pierwszy rzut kilka spostrzeżeń porównujących lata poprzednie z tym rokiem.Co zwróciło moją uwagę to fakt że było jakoś inaczej niż w poprzednich latach,a jestem tam już siódmy rok z rzędu.Na pewno było mniej turystów,takich prawdziwych co to przemierzają góry z plecakiem i manierką oraz tych zmotoryzowanych.I to tych w puszkach jak i na motocyklach.W poprzednich latach częściej spotykało się rożnej maści pojazdy 4x4, osobówki które brnęły przez brody,busy które podwoziły turystów,motocykle wszelakiego rodzaju.Teraz jadąc dużą pętlą Bieszczadzką można stwierdzić że ruch był raczej mierny,raz na jakieś kilka kilometrów mijało się motocykl, czasem jakąś grupkę ale wyglądało to naprawdę miernie.Czy czasy Biesów pomału się kończą,czy to wina ogólnie dopadającej nas recesji,czy po prostu akurat ja miałem takie kiepskie szczęście że nie spotykałem tych hord motocyklistów,turystów,poszukiwaczy przygód co w poprzednich latach? Na pogodę nie można narzekać,na wyjazdy, przejażczki i wycieczki pogoda wymarzona ale może jakiś kiepski czas nastał dla naszych dzikich,niedostępnych biesów??
    W ubiegłym roku nakręciłem na moto jakieś 1200km po tych górach,w tym roku mniej bo tylko 700 km ale było to podyktowane przez pewne okoliczności ,powiedzmy nie przewidziane wydarzenia oraz zaplanowane czynności.
    Na pewno nie wkradła się żadna monotonia i codzienność w pobyt w tych okolicach,po prostu czasem trzeba odpuścić,wypocząć,dać na luz.Za wszelką cenę nie da się pogodzić pewnych spraw,dla tego luz,browar z tubylcami,rozmowy o niczym,siedzenie w milczeniu i podziwianie nocnego nieba,obserwacja natury,ognisko w śród ciszy której nic nie zakłóca, no może po za tym że czasem słychać wilka,puchacza lub inne nocne zwierzę.Jakoś zasymilowałem się z tym klimatem,z tymi ludźmi, z otoczeniem z naturą.
    Ta relacja będzie nawiązywać do lat poprzednich ,do tego co w jakiś sposób utwierdziło nas w tym żeby wracać tam co rok.Do obserwacji i spostrzeżeń, do wniosków które często po jakimś czasie do nas docierają.
    Mam zamiar okrasić to fotkami i opisami,próbowałem zrobić to w tamtym roku, częściowo się udało ale niestety awaria która wystąpiła jakiś czas temu spowodowała utratę mojego materiału.
    Postaram się zacząć od wspomnień z pierwszej wizyty ,pobytu w biesach w 2005 roku.Na pewno będzie to wymagało cofnięcia się pamięcią do tamtych czasów,bo wtedy nie posiadałem jeszcze motocykla,miałem trochę inne spojrzenie na sytuację w tych górach,były fascynujące i niezdobyte,dzikie a zarazem straszne Nie znałem historii,ludzi oraz miejsc w których tyle się działo,nie wiedziałem co ,gdzie,kiedy i z kim.Byłem,byliśmy tam obcy,nowicjusze na wyspie która kryła tyle ciekawostek i niespodzianek.Nieufność w stosunku do nas i nasz stosunek do otoczenia na początku nie rokował dobrze,trzeba było wrosnąć w reali tego świata,ogarnąć odległości, poznać zasady.zachłysnąć się tym czym tubylcy oddychają bez emocji.Po prostu "żyć" w świecie żubrów, niedźwiedzi,orłów i wszelakiej maści rdzennych mieszkańców tego pięknego regionu.
    Fotki ważna sprawa, będą w dalszej części relacji.Mam nadzieję że uda mi się przekazać to co mnie kręci w tym miejscu,w tych klimatach i ludziach którzy związali się własnie z tym miejscem.
    cdn....
    Moja skrzynka N 50° 18.704' E 20° 07.502' opencaching.pl

    #2
    Zamieszczone przez mario_xt600 Zobacz posta
    może jakiś kiepski czas nastał dla naszych dzikich,niedostępnych biesów??
    chyba właśnie lepiej, że ich nie rozjeżdżają i nie zadeptują hordy ... to była zawsze zaleta bieszczad - ludzi mniej ale bardziej klimatycznych ... przynajmniej 20 lat temu
    ST legenda Dakaru http://passion4travel.pl/index.php/c...dow/motocykle/
    FB: http://www.facebook.com/kamilltee

    Komentarz


      #3
      2011- kopia z ADV
      może temat Bieszczad był wałkowany na forum ale każdy ma swoje spojrzenie na ten kawałek ziemi.My tym razem postanowiliśmy spędzić urlop w troszkę inny sposób niż zazwyczaj i troszkę pojezdzić,zwiedzać,poznawać i czerpać z tego przyjemnośc.
      Góry przywitałay nas niestandartowo bo podczas naszego przyjazdu padał deszcz co nie zdażało się w poprzednich 5-ciu latach
      Po rozpakowaniu bagaży i przyczepy ( motocykle dojechały na miejsce na przyczepce) przyszedł czas na chwilę odpoczynku i relaksu,czerpania przyjemności z bycia w "tych" górach.
      Pierwsze dwa dni upłyneły na aklimatyzacji,grilu z znajomymi a co za tym idzie spożywaniu róznosci pod postacią mięs,warzywek i płynów wspomagających trawienie tak upłyneły piatek i sobota,ale już w niedzielę aura troszkę zmieniła swoje oblicze i można było zrobic rekonesans po okolicy.Nasza baza wypadowa mieściła się w miejscowości Polana i ze względu na remont mostu w miejscowości Rajskie wszędzie mieliśmy daleko głównym szlakiem komunikacyjnym była "duża pętla Bieszczadzka"
      oto kilka fotek z pierwszego wypadu.

      Nasz domek w polanie

      widoczek na stado owiec które co rano budziło nas beczeniem


      "kamieniołom" w okolicy Brzegów Górnych

      przejazd przez Lutowiska okazał się trochę przydługi ze względu na filmowców kręcących etiudę o Bieszczadach pod tytułem "Wszysce jesteśmy zwycięzcami"

      po 15 minutach zniecierpliwienie widowni sięgało zenitu

      to już rekonesans w okolicach Baligrodu,na górze obok I i II WŚ zostawiła okrótne żniwo ale nasz cel to sprawdzenie czy rosną już grzyby które w pózniejszej relacji też znajdą swoje miejsce

      A tak wyglądały niektóre drogi po opadach deszczu jakie nie były w ostatnim czasie czymś niespotykanym w tym rejonie.



      a to przejazd przez niemal "kultowe" brody na drodze Stężnica - Wołkowyja
      CDN.
      Moja skrzynka N 50° 18.704' E 20° 07.502' opencaching.pl

      Komentarz


        #4
        Domek Wam się przechylił na pierwszym zdjęciu, czy za dużo wypiłem?
        hominis est errare, insipientis in errore perseverare
        Komar 2350; WSK 175 Kobuz; JAWA TS 350 Sport; YAMAHA XT660Z; KTM LC4 ADV; KTM LC8 ADV; obecnie KTM 625 SXC

        Komentarz


          #5
          Zamieszczone przez erwinw Zobacz posta
          Domek Wam się przechylił na pierwszym zdjęciu, czy za dużo wypiłem?
          XTZ -a się oparła o domek i się przekrzywił a tak serio to za dużo wypiłeś
          Moja skrzynka N 50° 18.704' E 20° 07.502' opencaching.pl

          Komentarz


            #6
            dalej w Bieszczady:


            przejazd przez brody Stężnica -Wołkowyja
            W tym roku niestety jeden zamknięty - remont a ten od strony Stężnicy też potraktowany spychaczem.


            To już w okolicy Duszatyna i Woli Michowej
            Jak widać nie łatwo na lekkim sprzęcie przejechać silny prąd i są problemy


            XTZ dała radę z odpowiednim balastem

            Bieszczady Wschodnie


            Szutrowe drogi w okolicy Lutowisk
            Moja skrzynka N 50° 18.704' E 20° 07.502' opencaching.pl

            Komentarz


              #7
              Bardzo dawno temu, kiedy kraina gór, lasów i połonin była bezludna i dziewicza, panował na niej Zły-Bies. Z postaci był podobny do człowieka, choć większy i rogaty. U ramion miał wielkie nietoperzowe skrzydła. Zły był zazdrosny o swoją ziemię i nie chciał z nikim się nią dzielić. Jako absolutny władca nie pozwalał dłużej się zatrzymywać w tych górach ani pasterzom, ani kupcom. Pewnego razu przywędrowało tu z daleka plemię, któremu przewodził młody, silny i mądry San. Dzika kraina spodobała się przybyszom. Postanowili osiąść tu na stałe. Zbudowali chaty i założyli wieś nad największą rzeką. Nie mógł znieść Bies, że zakwitło życie w jego dotychczas bezludnym królestwie - rozgniewany, przeszkadzał przybyszom, jak tylko mógł. Tam, gdzie wykarczowali drzewa, sadził nowe, do zagród z owcami wpuszczał wilki, na poletka napędzał dzikie zwierzęta aby tratowały zbiory. Ludzie zaczęli narzekać, ale San urzeczony pięknem tej krainy, tak ją pokochał, że postanowił wytrwać i innych zachęcał, by nie uciekali porzucając domy i dobytek. Bies gdy przekonał się, że nie może tych twardych ludzi pokonać w pojedynkę, stworzył sobie pomocników - Czadów. Wyczarował ich tyle, ile starych drzew w lesie. Były to pokraczne ludziki, ruchliwe, psotne i wesołe - szkodziły ludziom, ile tylko mogły. Na rozkaz Biesa ze złośliwą uciechą rozganiały pasące się na połoninach bydło, tańczyły w zbożu niszcząc wszystko, co było zasiane ludzką ręką. Straszyły dzieci w kołyskach, budziły ludzi spoczywających po ciężkim dniu pracy, dosypywały gospodyniom piasku do zupy, chowały drwalom siekiery. Złośliwe były i przebiegłe, wyliczanie ich "sprawek" mogłoby jeszcze trwać. Życie plemienia stało się jeszcze cięższe. San poprzysiągł, że pokona złe siły.

              Pewnego dnia, kiedy w lesie pracował dłużej niż najsilniejsi drwale, po ścięciu starego buka usłyszał krzyk, a potem cichutkie jęki i skargę wydobywającą się spod ciężkiego pnia. Gdy San pochylił się, zauważył pokracznego Czada przywalonego drzewem, proszącego o darowanie życia. Dobry San uwolnił Czada. Wdzięczny za ocalenie duszek wyznał, że on i jego bracia nie lubią czynić zła, ale są do tego zmuszani przez Biesa. Teraz, kiedy przekonał się o wspaniałomyślności ludzi, postanowił nie tylko im nie szkodzić, ale pomagać. Obiecał, że jako najstarszy w rodzie namówi do tego swych braci. Odtąd te małe stworzenia polubiły ludzi i pomagały im, jak tylko umiały. Pilnowały i zabawiały swymi psikusami dzieci, chroniły domy, pokazywały drogę w lesie, rozśmieszały nawet najbardziej nieszczęśliwych, rąbały drzewo do pieca. Ludzie odwdzięczali im się miseczką mleka i dobrym słowem.

              Sielanka nie trwała długo, bo wnet dowiedział się o sprzeniewierzeniu swych pomocników pan tej ziemi - Zły Bies. Zwołał wszystkie Czady i zapowiedział, że albo będą trzymały z nim, albo je unicestwi tak samo jak je stworzył. Przerażone Czady przybiegły do Sana - chciały żyć, a nie chciały szkodzić ludziom. Podczas długiej narady najstarszych i najmądrzejszych członków plemienia Czady podały sposób, jeden jedyny, przy pomocy którego można zwyciężyć Złego. Pokonać go może najsilniejszy z ludzi i tylko o świcie, kiedy Bies odpina czarodziejskie skrzydła i pozbawiony czarodziejskiej mocy kąpie się w najpłytszym miejscu najszerszej rzeki tej ziemi. Bez skrzydeł nie może czynić czarów, ale i tak jest ponadludzko silny. San przemyślał radę Czadów i wezwał Biesa na pojedynek o poranku, kiedy czarodziejskie skrzydła leżały na brzegu rzeki. Bies roześmiawszy się złośliwie na widok człowieka z toporem stającego mu naprzeciw, nie próbując nawet sięgać po nietoperzowe skrzydła, ruszył do walki. San i Bies zmagali się od świtu do zmroku. Człowiek słabł coraz bardziej, a Bies zdawał się nie czuć zmęczenia. Na brzegu walkę śledziło całe plemię i wszystkie Czady.

              Kiedy Bies zrozumiał, że znalazł godnego sobie przeciwnika i przerażony myślą, że może przegrać, spróbował schwycić i przypiąć magiczne skrzydła. Wtedy to stary Czad, odwdzięczając się Sanowi za uratowanie życia, wrzucił je do rzeki. W tym momencie San walczył już ostatkiem sił. Dziwny czar tkwił w diabelskich skrzydłach, rzeka zyskała całą moc Biesa. Woda nagle wzburzyła się i zmętniała. Wartki, pienisty nurt porwał obu przeciwników.

              Zatonął w rozszalałej rzece Bies, który nie umiał pływać, ale i nie uratował się, osłabiony walką, San. Gdy następnego dnia wody opadły, na dnie rzeki ludzie znaleźli splecione ze sobą w śmiertelnym uścisku dwie postacie. Oddając hołd odwadze i waleczności swego wodza, osadnicy nazwali jego imieniem wielką rzekę. I w ten sposób pozostał - tak jak tego pragnął - dzielny San na ziemi, którą pokochał. Góry, przez które przepływa ta rzeka, nazwali Bies-Czadami, od imienia ich złego władcy i psotnych duszków.

              Podobno Czady można spotkać tu i dzisiaj, ale że i starych drzew, w których dziuplach mieszkają, jest już mniej, to i duszki te spotyka się rzadziej. Czady czuwają nad pięknem tej polskiej krainy. Na wędrowców rzucają słodki czar, który sprawia, że nie można zapomnieć jej uroku. Dlatego też w Bieszczady przyjeżdża się tylko raz, potem się tylko wraca. Tą piękną legendę opartą na kanwie autentycznych ludowych podań stworzył Marian Hess, bieszczadzki osadnik, etnograf i rzeźbiarz, pasjonujący się miejscowymi podaniami i zwyczajami.

              autorem jest Marian Hess
              Moja skrzynka N 50° 18.704' E 20° 07.502' opencaching.pl

              Komentarz


                #8
                Fajne.Niestety Bieszczady giną.Kto nie jechał szutrami z Prełuk do Woli Michowej już nie pojedzie.Wylali asfalt na całej długości, nawet rezerwat Przełomy Osławy

                Komentarz


                  #9
                  nie jest i nie będzie już tak jak bywało 20 lat temu,Bieszczady niestety ulegają cywilizacji i asfalt,drogie kwatery i knajpy,tłok w miejscach uznawanych kiedyś za bezludne i spokojne to już przeszłość która nie wróci.Ale są jeszcze miejsca gdzie nie dotarł turysta w SUV-ie wyrzucający przez okno kubki po kawie z Mcdonalda. Da się podjechać w okolice takich miejsc na moto,czasem trzeba się dogadać z leśnikami ( zdobyć zezwolenia) ,czasem pogadać z tubylcami żeby wpuścili na swój teren i tam właśnie jest dziko,cicho i tak jak wtedy gdy Bieszczady były dzikie.Jest to luksus nie dla wszystkich,na całe szczęście ale jak ktoś bardzo chce to zobaczy ciekawe miejsca,zjawiska,zwierzęta i może spotka Biesa
                  Moja skrzynka N 50° 18.704' E 20° 07.502' opencaching.pl

                  Komentarz


                    #10
                    Ależ nie koniecznie. Jeśli chcesz zobaczyć Bieszczady sprzed 20 lat i pojeździć po górach nie trafiając co krok na zakazy, teren rezerwatu, leśników i ekologów wojujących wystarczy 20 km na wschód za granice polsko ukraińską.

                    DSC0445911.JPGDSC04477111.JPGDSC0436811.JPGDSC039620000000.JPG
                    Ostatnio edytowany przez Krzsiek; 62.

                    Komentarz


                      #11
                      Ja jestem w biesach od 7 lat co roku, spędzam tam 2-3 tygodnie latem,czasem jakoś wiosną lub jesienią zależy od możliwości czasowych i finansowych,Zrobiłem już tam dobre 9000 - 10000 km.Na nogach,motocyklem,samochodem i dalej jest tam wiele miejsc które można odkrywać na nowo.Na wyjazd w kierunku "wschód" muszę się zgadać z kimś kto już tam był i przygotowany jest na nocowanie w miejscu gdzie zastanie noc.Moja żona raczej nadaje się na jedno dniowe wypady z stałej bazy ,( domek,prysznic i wygodne łózko) a ja mogę zaliczyć jakąś tygodniówkę w "terenie" bez wygód
                      Karpaty i ich polska część mają swój urok którego nie pokonają luksusowe kurorty w europie i afryce ( oczywiście to mój pogląd na sposób organizowania sobie wypoczynku) i nie zamienił bym podróżowania motocyklem po " bezdrożach" na leżak w pełnym słońcu
                      Nie będę się rozpisywał na temat wyższości Świąt nad Świętami bo znawcy tematu wiedzą co dla nich dobre i co lubią, więc z niecierpliwością czekam aż będę mógł wsiąść na Tenerę i ruszyć w miejsca które budzą nasz zachwyt
                      Moja skrzynka N 50° 18.704' E 20° 07.502' opencaching.pl

                      Komentarz

                      Pracuję...
                      X