No i jak przystało na "bieszczadnika" czas opisać co nie co.Tak jak podczas ubiegłorocznego pobytu w tym roku nie było nudno.Początek był ciężki ze względu na to że jednak nie łatwo odgonić demony codzienności do siebie i wrzucić na luz.Zawsze jest coś co zakłóca spokój i luz jaki powinno się mieć na urlopie.Ale po kilku dniach i wyciszeniu telefonu,odcięciu od neta udało się załapać ducha wypoczynku.Na pierwszy rzut kilka spostrzeżeń porównujących lata poprzednie z tym rokiem.Co zwróciło moją uwagę to fakt że było jakoś inaczej niż w poprzednich latach,a jestem tam już siódmy rok z rzędu.Na pewno było mniej turystów,takich prawdziwych co to przemierzają góry z plecakiem i manierką oraz tych zmotoryzowanych.I to tych w puszkach jak i na motocyklach.W poprzednich latach częściej spotykało się rożnej maści pojazdy 4x4, osobówki które brnęły przez brody,busy które podwoziły turystów,motocykle wszelakiego rodzaju.Teraz jadąc dużą pętlą Bieszczadzką można stwierdzić że ruch był raczej mierny,raz na jakieś kilka kilometrów mijało się motocykl, czasem jakąś grupkę ale wyglądało to naprawdę miernie.Czy czasy Biesów pomału się kończą,czy to wina ogólnie dopadającej nas recesji,czy po prostu akurat ja miałem takie kiepskie szczęście że nie spotykałem tych hord motocyklistów,turystów,poszukiwaczy przygód co w poprzednich latach? Na pogodę nie można narzekać,na wyjazdy, przejażczki i wycieczki pogoda wymarzona ale może jakiś kiepski czas nastał dla naszych dzikich,niedostępnych biesów??
W ubiegłym roku nakręciłem na moto jakieś 1200km po tych górach,w tym roku mniej bo tylko 700 km ale było to podyktowane przez pewne okoliczności ,powiedzmy nie przewidziane wydarzenia oraz zaplanowane czynności
.
Na pewno nie wkradła się żadna monotonia i codzienność w pobyt w tych okolicach,po prostu czasem trzeba odpuścić,wypocząć,dać na luz.Za wszelką cenę nie da się pogodzić pewnych spraw,dla tego luz,browar z tubylcami,rozmowy o niczym,siedzenie w milczeniu i podziwianie nocnego nieba,obserwacja natury,ognisko w śród ciszy której nic nie zakłóca, no może po za tym że czasem słychać wilka,puchacza lub inne nocne zwierzę.Jakoś zasymilowałem się z tym klimatem,z tymi ludźmi, z otoczeniem z naturą.
Ta relacja będzie nawiązywać do lat poprzednich ,do tego co w jakiś sposób utwierdziło nas w tym żeby wracać tam co rok.Do obserwacji i spostrzeżeń, do wniosków które często po jakimś czasie do nas docierają.
Mam zamiar okrasić to fotkami i opisami,próbowałem zrobić to w tamtym roku, częściowo się udało ale niestety awaria która wystąpiła jakiś czas temu spowodowała utratę mojego materiału.
Postaram się zacząć od wspomnień z pierwszej wizyty ,pobytu w biesach w 2005 roku.Na pewno będzie to wymagało cofnięcia się pamięcią do tamtych czasów,bo wtedy nie posiadałem jeszcze motocykla,miałem trochę inne spojrzenie na sytuację w tych górach,były fascynujące i niezdobyte,dzikie a zarazem straszne
Nie znałem historii,ludzi oraz miejsc w których tyle się działo,nie wiedziałem co ,gdzie,kiedy i z kim.Byłem,byliśmy tam obcy,nowicjusze na wyspie która kryła tyle ciekawostek i niespodzianek.Nieufność w stosunku do nas i nasz stosunek do otoczenia na początku nie rokował dobrze,trzeba było wrosnąć w reali tego świata,ogarnąć odległości, poznać zasady.zachłysnąć się tym czym tubylcy oddychają bez emocji.Po prostu "żyć" w świecie żubrów, niedźwiedzi,orłów i wszelakiej maści rdzennych mieszkańców tego pięknego regionu.
Fotki ważna sprawa, będą w dalszej części relacji.Mam nadzieję że uda mi się przekazać to co mnie kręci w tym miejscu,w tych klimatach i ludziach którzy związali się własnie z tym miejscem.
cdn....
W ubiegłym roku nakręciłem na moto jakieś 1200km po tych górach,w tym roku mniej bo tylko 700 km ale było to podyktowane przez pewne okoliczności ,powiedzmy nie przewidziane wydarzenia oraz zaplanowane czynności

Na pewno nie wkradła się żadna monotonia i codzienność w pobyt w tych okolicach,po prostu czasem trzeba odpuścić,wypocząć,dać na luz.Za wszelką cenę nie da się pogodzić pewnych spraw,dla tego luz,browar z tubylcami,rozmowy o niczym,siedzenie w milczeniu i podziwianie nocnego nieba,obserwacja natury,ognisko w śród ciszy której nic nie zakłóca, no może po za tym że czasem słychać wilka,puchacza lub inne nocne zwierzę.Jakoś zasymilowałem się z tym klimatem,z tymi ludźmi, z otoczeniem z naturą.
Ta relacja będzie nawiązywać do lat poprzednich ,do tego co w jakiś sposób utwierdziło nas w tym żeby wracać tam co rok.Do obserwacji i spostrzeżeń, do wniosków które często po jakimś czasie do nas docierają.
Mam zamiar okrasić to fotkami i opisami,próbowałem zrobić to w tamtym roku, częściowo się udało ale niestety awaria która wystąpiła jakiś czas temu spowodowała utratę mojego materiału.
Postaram się zacząć od wspomnień z pierwszej wizyty ,pobytu w biesach w 2005 roku.Na pewno będzie to wymagało cofnięcia się pamięcią do tamtych czasów,bo wtedy nie posiadałem jeszcze motocykla,miałem trochę inne spojrzenie na sytuację w tych górach,były fascynujące i niezdobyte,dzikie a zarazem straszne

Fotki ważna sprawa, będą w dalszej części relacji.Mam nadzieję że uda mi się przekazać to co mnie kręci w tym miejscu,w tych klimatach i ludziach którzy związali się własnie z tym miejscem.
cdn....
Komentarz