Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

Dookoła Morza Czarnego Motorismo 2012

Zwiń
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

    Dookoła Morza Czarnego Motorismo 2012

    Już jakiś czas temu przyszło mi wrócić z wyprawy. Nastał jednak wyjątkowo długi czas ogarniania się, ale już jestem w miarę gotowy. Co prawda relacja jeszcze nie jest gotowa i przyjdzie jeszcze trochę na nią poczekać, ale mam już kilka ciekawych materiałów. Wyprawa trwała 39 dni podczas których przejechałem niespełna 12 tysięcy kilometrów. Była to samotna podróż i pomimo, że przejechałem przez 11 krajów to głównie skupiłem się na Gruzji i Armenii. Na dzień dzisiejszy można obejrzeć foty z wyprawy na moim wyprawowym fejsie no i wrzucam zwiastun filmiku.

    dirtier, happier

    www.facebook.com/dalekadroga

    #2
    Trochę to trwało, lecz już jest!

    Wyjazd zaplanowaÅ‚em na 1 sierpnia, lecz na kilka dni przed nim, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu otrzymujÄ™ telefon z ambasady rosyjskiej. MiÅ‚a pani oznajmia, że wiza bÄ™dzie gotowa dopiero na 6 sierpnia, ponieważ w tym roku zostaÅ‚ przedÅ‚użony termin wyrabiania wiz na Kaukaz do 10 dni. OdkÅ‚adam sÅ‚uchawkÄ™ i czujÄ™ „lekkÄ…” frustracjÄ™, gdyż poÅ›rednik otrzymaÅ‚ mój paszport wraz z wnioskiem miesiÄ…c temu. Gdy nadszedÅ‚ dÅ‚ugo wyczekiwany termin odbioru wizy, okazuje siÄ™, że w kopercie jest tylko paszport- brakuje ubezpieczenia! DzwoniÄ™ już po nocy do poÅ›rednika i dowiadujÄ™ siÄ™, że ktoÅ› zapomniaÅ‚ wsadzić ubezpieczenie do koperty… Na caÅ‚e szczęście chwilÄ™ potem dostajÄ™ na maila skan mojej polisy, który powinien w zupeÅ‚noÅ›ci wystarczyć.

    1.jpgtrasa.jpg
    dirtier, happier

    www.facebook.com/dalekadroga

    Komentarz


      #3
      Dzień później, 07.08.2012, w końcu opuszczam moje rodzinne miasto. Pierwsze dwa dni ukazują moje zmęczenie przygotowaniami i udaje mi się przejechać tylko 750 kilometrów. Po wcześniejszych doświadczeniach z ukraińską drogówką, planowałem by tym razem przejechać bez łapówek, niestety już trzeciego dnia zatrzymuje mnie policja. Szybkie ograniczenie prędkości do 50- nie wyhamowałem. Prędkość przekroczona o 36 kilometrów. Gra wstępna zaczyna się od 25 euro, lecz po kilku minutach kończy się na 10e. Jadę dalej. Wieczorem w poszukiwaniu noclegu zajeżdżam nad staw, gdzie bardzo sympatyczni Ukraińcy mnie goszczą i nawet zostawiają prowiant na następny dzień. Poranek wita mnie lekką rosą- w nocy padało, szybko zbieram się, lecz nie udaje się zajechać za daleko. Po paru kilometrach kolejne spotkanie z policją. Tym razem ignoruję znak stopu. No bo po co się zatrzymywać skoro jest również pas do włączenia się do ruchu. Dziwi mnie reakcja policjanta, ponieważ po paru minutach rozmowy bez żadnych konsekwencji puszcza mnie dalej. Na pięć kilometrów przed końcem mojej dzisiejszej jazdy prawie kończy się moja wyprawa. Jest już po zmroku. Nagle na czołówkę wyskakuje mi jadąca bez świateł Lada wyprzedzająca ciężarówkę. Mijamy się na milimetry, a mnie zalewa taka fala adrenaliny, że aż zatrzymuję się na kilka minut na poboczu. W Feodosi spotykam świeżo upieczoną młodą parę która odbywa podróż dookoła Krymu na Yamaha Ybr125.

      47256_371426169601323_1318449777_n.jpg
      dirtier, happier

      www.facebook.com/dalekadroga

      Komentarz


        #4
        Zapowiada siÄ™ ciekawie
        http://drip.cba.pl

        Komentarz


          #5
          Czekamy na ciÄ…g dalszy...
          hominis est errare, insipientis in errore perseverare
          Komar 2350; WSK 175 Kobuz; JAWA TS 350 Sport; YAMAHA XT660Z; KTM LC4 ADV; KTM LC8 ADV; obecnie KTM 625 SXC

          Komentarz


            #6
            Cezary - nie bądź taki ... znowu miesiąc czekania na kolejny odcinek?
            Oszczędź tych co nie są fejzbukowi....

            Komentarz


              #7
              Hej, luz, przecież zacząłem dopiero co pisać. Postaram się codziennie wrzucać kawałek relacji i garść fotek. Na każdym kroku podkreślam, że na fejsie nie pojawi się relacja.
              dirtier, happier

              www.facebook.com/dalekadroga

              Komentarz


                #8
                W koÅ„cu docieram promem z Kerchu do Rosji , a podczas przeprawy powertape’em naprawiam swoje buty motocyklowe. Do pierwszego poważnego punktu wyprawy, którym jest góra Elbrus dojeżdżam po tygodniu. Na kilkadziesiÄ…t kilometrów przed dojazdem do podnóża góry zaczyna siÄ™ Å›ciemniać. Szukam miejsca noclegowego przy pobliskiej rzece. Moja obecność wyraźnie zainteresowaÅ‚a starszego pana, który wÅ‚aÅ›nie idzie do mnie z przydrożnych zabudowaÅ„. Po przedstawieniu siÄ™, pytam o korzystne miejsce na rozbicie namiotu. Wymieniamy kilka zdaÅ„ i starszy pan zaprasza mnie w goÅ›ci. Okazuje siÄ™, że jest stróżem parkingu dla ciężkiego sprzÄ™tu. Odbywa siÄ™ tu ognisko rodzinne, na które od razu zostajÄ™ zaproszony. WiÄ™ksza część ludnoÅ›ci, również moi gospodarze, zamieszkujÄ…ca te rejony jest pochodzenia baÅ‚karskiego (górski naród pochodzenia tureckiego). Prócz bardzo różnorodnego i smacznego jedzenia, na stole stoi dużo alkoholu. NarzucajÄ… takie tempo w piciu, że prawie wymiÄ™kam. Na szczęście udaje mi siÄ™ uniknąć kompromitacji- uciekam w kÄ…t. Nie rozumiem tylko jednego: dlaczego zamiast Czarek mówiÄ… mi Szarik.

                228087_371426196267987_1186700002_n.jpg

                317523_371426219601318_1521148168_n.jpg

                644711_371426262934647_1486656981_n.jpg

                - - - Zaktualizowano - - -

                Już podczas zeszÅ‚orocznej wyprawy bardzo chciaÅ‚em zobaczyć Elbrus, niestety nie byÅ‚o mi to dane. W tym roku miaÅ‚o być inaczej. SÅ‚ynna góra poÅ‚ożona jest bardzo blisko granicy z GruzjÄ…, dlatego panuje tutaj wzmożona aktywność militarna- na pewno ma na to również wpÅ‚yw ubiegÅ‚oroczny zamach terrorystyczny. Mam dwie możliwoÅ›ci, aby jÄ… zobaczyć. PierwszÄ… jest wjechanie kolejkÄ… linowÄ… (cel zamachu) na 3750 m n.p.m., skÄ…d widać szczyt. O drugiej opcji dowiadujÄ™ siÄ™ od przypadkowo napotkanego po drodze Polaka, który wskazuje mi drogÄ™ do obserwatorium poÅ‚ożonego na 3000 m n.p.m. Twierdzi, że powinienem dać radÄ™ wjechać tam motocyklem. Postanawiam zdać siÄ™ na sÅ‚owa rodaka. Wskazana „droga” jest o podÅ‚ożu mniej lub bardziej kamienistym. Przy pierwszej wywrotce urywam kufer, którego mocowania prostujÄ™ w sposób bardzo prymitywny, czyli za pomocÄ… kamieni. Pierwsze koty za pÅ‚oty, wyprawÄ™ można uznać za rozpoczÄ™tÄ…. Na najbardziej stromym podjeździe zaczyna brakować mi mocy, gaÅ›nie mi motocykl i znów lecÄ™ na ziemiÄ™. Poprzednim razem podniesienie motocykla sprawiÅ‚o mi bardzo dużą trudność, lecz teraz jest tragedia, na co wpÅ‚ywa również spora ilość kamieni. UtknÄ…Å‚em na 2560m n.p.m. Teraz wyjÅ›cia nie ma, motocykl dalej do przodu nie pojedzie, jedyna opcja to zawrócić. PróbujÄ™ zjeżdżać tyÅ‚em tradycyjnie popuszczajÄ…c sprzÄ™gÅ‚o na wyÅ‚Ä…czonym silniku. Idzie mi to wyjÄ…tkowo marnie i w pół godziny robiÄ™ maksymalnie 15m , kÅ‚adÄ…c przy tym kilkakrotnie motocykl. W koÅ„cu dopada mnie kryzys i zaczynam marzyć o tym, by znaleźć siÄ™ już na dole. Gdy tak marzÄ™ i marzÄ™, naglÄ™ od strony obserwatorium na drodze pojawia siÄ™ czÅ‚owiek prowadzÄ…cy trzy konie, jak siÄ™ okazuje- mój zbawiciel. Na imiÄ™ ma Maret, a może Mazet. Pomaga obrócić TeresÄ™, bym mógÅ‚ spokojnie zjechać. W miÄ™dzy czasie nadchodzÄ… dwie, bardzo sympatyczne Rosjanki. Okazuje siÄ™, że ten odcinek drogi jest tak stromy, że konie trzeba sprowadzić, a jazda na nich odpada. Widok asfaltu przynosi sporÄ… ulgÄ™. DowiadujÄ™ siÄ™, że napotkane panie mieszkajÄ… w oÅ›rodku turystycznym i na siÅ‚Ä™ zapraszajÄ… mnie do siebie. Na miejscu przydzielajÄ… mi pokój i karmiÄ…. Ta goÅ›cinność pÅ‚ynie prosto z serca, ponieważ za nic nie muszÄ™ pÅ‚acić.

                398338_371426299601310_1007931428_n.jpg

                199301_371426319601308_358532870_n.jpg

                298329_371426342934639_403875735_n.jpg

                - - - Zaktualizowano - - -

                Spotkanie z rosyjską policją zaliczam do miłych. Wyprzedzam Ladę i tylko kątem oka widzę znak informujący o wjeździe na teren zabudowany. Kilkadziesiąt metrów dalej, znów kątem oka, dostrzegam zamaskowany fotoradar. W centrum miejscowości już czeka na mnie policjant i macha pałką. Zdjęcie wykazało 103 km/h. Chcą 100$. Po chwili już 50. Z mundurowym rozmawiam jeszcze ok. 10 min., mówię, że jestem studentem, turystą, że rok zbierałem na tą wyprawę. Puszcza mnie wolno.
                dirtier, happier

                www.facebook.com/dalekadroga

                Komentarz


                  #9
                  Od spotkanych na Ukrainie Polaków (ciekawe czy wywoływany się odezwie;p) dowiedziałem się, że do Gruzji wpuszczają tylko tych, co mają rosyjskie wizy tranzytowe. Ja natomiast mam turystyczną. Na szczęście granicę przekraczam bez żadnych problemów, a celnik spojrzawszy na moją polską tablicę rejestracyjną, macha tylko ręką i puszcza mnie dalej.
                  Już przed granicÄ… zaczyna siÄ™ gruziÅ„ska droga wojenna o przyzwoitej nawierzchni, jednak jadÄ…c w tunelu można trochÄ™ siÄ™ zdziwić podczas nagÅ‚ego spotkania z dość sporÄ… dziurÄ…. OtaczajÄ… mnie naprawdÄ™ piÄ™kne widoki, wprost zapierajÄ…ce dech w piersiach: góry, w dolinach rzeki, sporo zieleni, wiele zabytków- kaplic, klasztorów i budowli obronnych. Po kilkudziesiÄ™ciu kilometrach dojeżdżam do miejscowoÅ›ci Stepancminda, gdzie nad niÄ…, na wysokoÅ›ci 2170 m n.p.m., poÅ‚ożony jest zbudowany w XIVw klasztor Gergeti Sameba nazywany wizytówkÄ… Gruzji. Nad nim góruje Kazbeg- cel wspinaczki spotkanych alpinistów. ZjeżdżajÄ…c w dół, w stronÄ™ Tbilisi, dojeżdżam do posiadajÄ…cej burzliwÄ… historiÄ™ twierdzy Ananuri. Jest ona poÅ‚ożona nad piÄ™knym jeziorem, jednak pomimo wysokiej temperatury i bardzo dużej ochoty na kÄ…piel, z powodu mulistego dna nie mogÄ™ siÄ™ wykÄ…pać. NastÄ™pnym celem jest zbudowany w VI w. monastyr Jvari. Sam klasztor leży na górze z wspaniaÅ‚Ä… panoramÄ… na Mckhete (starożytne miasto wpisane na listÄ™ UNESCO). Podczas robienia zdjęć pod klasztorem sÅ‚oÅ„ce tak mi przygrzewa, że opadam z siÅ‚. Zatrzymuje siÄ™ w Tbilisi, w cieniu, na ok. godzinÄ™, bo jest, no źle… JakoÅ› udaje mi siÄ™ pozbierać, jadÄ™ dalej. Jest 37 stopni w cieniu o godzinie 18. Samo miasto jest bardzo Å‚adne, zadbane, przedzielone na pół pÅ‚ynÄ…cÄ… rzekÄ…. Drogi dobrej jakoÅ›ci, ruch przemyÅ›lany tak, że nie ma korków. Wiele ciekawych budowli. Tbilisi na pewno warte jest zwiedzenia, jednak ja ze wzglÄ™du na temperaturÄ™ postanawiam jak najszybciej je opuÅ›cić.

                  426318_371426379601302_366490307_n.jpg

                  44216_371426452934628_733623949_n.jpg

                  561712_371426569601283_457290245_n.jpg

                  644040_371426486267958_1149009614_n.jpg

                  546164_371426516267955_2029889364_n.jpg

                  580281_371426536267953_453921352_n.jpg

                  385697_371426592934614_991412067_n.jpg

                  430512_371426619601278_1362537091_n.jpg

                  227823_371426716267935_672808063_n.jpg

                  404572_371426769601263_1127752847_n.jpg

                  385656_371426806267926_971214377_n.jpg
                  dirtier, happier

                  www.facebook.com/dalekadroga

                  Komentarz


                    #10


                    Noc spÄ™dzam w gospodarstwie, czÄ™stujÄ… mnie tam 60% koniakiem. Wznosimy toast m.in. za Å›wiÄ™tej pamiÄ™ci prezydenta KaczyÅ„skiego, oraz za przyjaźń polsko-gruziÅ„skÄ…. Poranek wita mnie żarem z nieba przez co opuszczam moich gospodarzy dopiero w okolicach poÅ‚udnia, oczywiÅ›cie po obfitym Å›niadaniu. Jazda jest niesamowicie mÄ™czÄ…ca, wiÄ™kszy komfort odczuwam jadÄ…c z zapiÄ™tÄ… po szyjÄ™ kurtkÄ… niż bez niej. WylewajÄ…c ostatnie poty mijam drogowskaz na jezioro. Od razu zawracam i po paru kilometrach dojeżdżam do istnej oazy: duży, sztuczny zbiornik wodny, boiska, palmy, restauracja i mnóstwo ludzi. Woda oczywiÅ›cie jest bardzo ciepÅ‚a, lecz przynosi mi natychmiastowe orzeźwienie i siÅ‚y na dalszÄ… jazdÄ™. Po poÅ‚udniu docieram do Nekresi i dowiadujÄ™ siÄ™, że trzeba przejść półtora kilometra pieszo, aby zwiedzić zamek. Tego dnia mam do obejrzenia dwie absolutne pereÅ‚ki: twierdze Geremi oraz Alavardi , a że jest już późno i nie chce mi siÄ™ przebierać, odpuszczam Nekresi i jadÄ™ dalej. Już z daleka widzÄ™ wieże Geremi. Niestety z caÅ‚ego miasta pozostaÅ‚a tylko Å›wiÄ…tynia, wieża oraz mury obronne, a zdecydowanie najwiÄ™kszy obszar zajmujÄ… ruiny. KoÅ›ciół jest zbudowany z charakterystycznej czerwonej cegÅ‚y, wewnÄ…trz panuje wzniosÅ‚a atmosfera, oÅ›wietlenie tylko za pomocÄ… okien oraz Å›wiec, natomiast Å›ciany sÄ… pokryte freskami, które zrobiÅ‚y na mnie zdecydowanie najwiÄ™ksze wrażenie. ZatrzymujÄ™ siÄ™ w jednej z miejscowoÅ›ci i pytam mieszkaÅ„ca o dojazd do ostatniego już dziÅ› zabytku. Rozmowa jest o tyle ciekawa, że mój rozmówca zna tylko jÄ™zyk gruziÅ„ski i ostatecznie porozumiewamy siÄ™ na migi. Dogadujemy siÄ™ w tym stopniu, że proponuje mi nocleg u siebie w domu, do którego trafiam zaraz po powrocie z Alaverdi. Od razu jestem posadzony przy stole, na który po kolei jest podawane: chleb, pomidory, czosnek, sÅ‚onina i legendarne chinkali. Nie może również zabraknąć gruziÅ„skiego, domowej roboty wina, które jest prawdopodobnie najlepszym, które pijÄ™ w życiu. Co ciekawe, każde siÄ™gniÄ™cie po kielich z winem wiąże siÄ™ z dÅ‚ugim i poważnym toastem, których tego wieczoru wznosimy wiele. KÅ‚adÄ™ siÄ™ spać z peÅ‚nym brzuchem i w wyjÄ…tkowo dobrym humorze. Jutro czeka mnie Omalo…













                    dirtier, happier

                    www.facebook.com/dalekadroga

                    Komentarz


                      #11
                      Już po kilku kilometrach kończy się asfalt i zaczyna przyjemny, żwirowy szuterek. Początek trasy jest piękny- po prawej stronie mam przepaść z wąwozem, w dolinie płynie rzeka. Po drugiej stronie przepaści często widzę wodospady. Natomiast po mojej lewej stronie wiedzie wzdłuż drogi skalna ściana. Wysoka wilgotność oraz niewielka wysokość sprawia, że występuje tutaj bujna roślinność . Podłoże szybko przekształca się w skalne, w niektórych miejscach jest bardzo niekorzystnie uformowane, prawdopodobnie wypłukane przez wodę, tworzą się dziury, koleiny i przełamania. Jedna dziura okazuje się na tyle głęboka, że gdy w nią wjeżdżam gaśnie mi motocykl i kończę wywrotką. Niewielkie wodospady występują również przy mojej trasie, tworzą one potoki, przez które muszę przejeżdżać. Do Omalo jeżdżą liczne wycieczki, i co kilkanaście minut mijam obładowane turystami terenówki.

                      199447_371427159601224_1829051009_n.jpg

                      579646_371427249601215_1808421828_n.jpg

                      292960_371427282934545_518525745_n.jpg

                      576968_371427306267876_1037191595_n.jpg

                      Z każdym kolejnym kilometrem droga siÄ™ zmienia. Zaczyna siÄ™ wspinaczka, koÅ„czÄ… siÄ™ piÄ™kne lasy, a pojawiajÄ… siÄ™ surowe wierzchoÅ‚ki gór. Co kilkadziesiÄ…t metrów zakrÄ™t o 180 stopni, duża stromość podjazdu i kilkaset metrów przepaÅ›ci zawsze towarzyszÄ…ce którejÅ› ze stron drogi. Wymaga to ode mnie ogromnej uwagi i nie mogÄ™ skupić siÄ™ na podziwianiu widoków. Na prawie każdej serpentynie brakuje mi mocy i modlÄ™ siÄ™, żeby tylko Teresa daÅ‚a radÄ™, bowiem każda wywrotka na stromym zakrÄ™cie oznacza bardzo trudne podnoszenie. PlujÄ™ sobie w brodÄ™, że nie zostawiÅ‚em zbÄ™dnych bagaży u mojego gospodarza. Wielokrotnie mijam przydrożne kapliczki, zazwyczaj ze zdjÄ™ciem zmarÅ‚ej osoby. Co mnie bardzo dziwi, przy każdej takiej kapliczce znajdujÄ… siÄ™ butelki po alkoholu. Jak siÄ™ dowiadujÄ™, Gruzini „pijÄ… ze zmarÅ‚ymi” i w ten sposób wspominajÄ… stracone osoby. Po 40 kilometrach podjazdów dojeżdżam do przeÅ‚amania. ZnajdujÄ™ siÄ™ na 2867m n.p.m. i teraz jadÄ™ już tylko w dół. Zjazd jest dla mnie o wiele prostszy, lecz specyficznie uformowane podÅ‚oże skalne, tworzÄ…ce w niektórych miejscach ponad 30centymetrowe wyrwy powoduje, że zbiera siÄ™ we mnie niepokój przed jutrzejszym powrotem.

                      303753_371427446267862_791727574_n.jpg

                      523718_371427649601175_59677979_n.jpg

                      228016_371427842934489_624146791_n.jpg

                      385770_371427956267811_866638015_n.jpg

                      75170_371427999601140_1219855767_n.jpg

                      75622_371428032934470_1612136547_n.jpg

                      Po kolejnych kilkudziesięciu kilometrach, ostre góry ustępują , znów wraca zieleń i porywista rzeka. Wyjeżdżam z niewielkiego podjazdu i moim oczom ukazuje się bardzo duża polana, a w oddali widać jakieś zabudowania. Niesamowity widok. Samo Omalo to kilka chat, a ludzie są jakby oderwani od naszego świata, żyją własnym życiem, nasze codzienne, zazwyczaj błahe problemy ich nie dotyczą. Podobno na zimę zostaje tutaj tylko kilka osób, a cała reszta zjeżdża z gór, ponieważ jedyna droga jest całkowicie zasypana. Dojazd do wioski ma 70 kilometrów, których przejechanie zajęło mi 6 godzin. O poranku obieram kierunek powrotny. Wysokie zachmurzenie zapowiada pogorszenie pogody. Już po chwili zaczyna kropić, deszcz jednak ułatwia mi jazdę, sypka nawierzchnia ubija się i zyskuję na przyczepności. Pogoda pogorsza się jeszcze bardziej. Dojeżdżam do najtrudniejszego odcinka trasy- tutaj jest najbardziej stromo i są najgorsze zakręty. Cały szczyt jest spowity w chmurze. Teraz już nie mam wyjścia, jedyna droga to do przodu, nie mogę blokować drogi. Widoczność szybko zostaje ograniczona do góra 15 metrów, pomimo padającego rzęsistego deszczu jadę z otwarta szybą by cokolwiek widzieć. Na jednym z ostatnich zakrętów zaliczam wywrotkę na śliskiej skale. Jak już wspominałem podniesienie motocykla w takim miejscu i ruszenie nie jest łatwe, macham do ludzi z przejeżdżającego z trudem Suva, lecz nikt nie chce mi pomóc przy tej aurze. Trudno, trochę się męczę i udaje mi się kontynuować jazdę. Pomimo, iż dojeżdżam na szczyt przemoczony do suchej nitki, cieszę się jak dziecko, teraz już tylko z górki. Zjazd dostarcza mi pięknych widoków, w momentach przejaśnienia ukazują się chmury znajdujące się pode mną w dolinach.

                      46342_371428049601135_1897915875_n.jpg

                      552022_371428076267799_1744462990_n.jpg

                      267524_371428139601126_1093277139_n.jpg
                      dirtier, happier

                      www.facebook.com/dalekadroga

                      Komentarz


                        #12
                        Dzisiejszy dzieÅ„ przynosi mi kolejne atrakcje. ZatrzymujÄ™ siÄ™ by zapytać o drogÄ™. Standardowo już zostaje mi zaproponowany nocleg. BiorÄ™ mojego gospodarza na kufer i jedziemy do jego posesji. Dom… jego dom jest typowym slumsem- dziurawy dach, Å›ciany z surowych, podniszczonych cegieÅ‚, a do tego facet ma tendencje do wyrzucania wszystkiego za siebie i nie rusza go, że brudzi na wÅ‚asnym podwórku. GÅ‚upio jest mi teraz odmówić jego goÅ›cinnoÅ›ci i pomimo, iż wiem, że nie jest to dobry pomysÅ‚, postanawiam zostać tutaj na noc. Moje łóżko znajduje siÄ™ pod kawaÅ‚kiem zadaszenia. Na szczęście baÅ‚aganiarz wyciÄ…ga z szafy czystÄ… poÅ›ciel. Pogoda ponownie siÄ™ psuje, zaczyna mocno padać, walczymy z przestawieniem mojego łóżka w takie miejsce gdzie nie ma dziur w zadaszeniu i pomimo iż udaje siÄ™ cudem znaleźć takie miejsce, rzÄ™sisty deszcz tak zacina, że i tak moknÄ™. Noc jest równie specyficzna i wolÄ™ tego nie opisywać. ÅšpiÄ™ tylko pięć godzin. Jest to zdecydowanie najgorsza noc wyprawy, najgorsza ze wszystkich dotychczasowych wypraw!

                        598882_371428169601123_1114891675_n.jpg

                        David Gareja- kompleks klasztorów poÅ‚ożonych na półpustynnych stokach góry Garedża. Część kompleksu znajduje siÄ™ w rejonie Agstafa, na terenie Azerbejdżanu. Dlatego też David Gareja jest tematem sporu. Monastyry zostaÅ‚y zaÅ‚ożone w VI w. przez jednego z trzynastu syryjskich mnichów, którzy przybyli w te rejony. Mnich Dawid osiedliÅ‚ siÄ™ w naturalnej jaskini w Górze Garedża i wybudowaÅ‚ pierwszy klasztor – Lavra.

                        389798_371428506267756_1087073025_n.jpg

                        603311_371428556267751_433124274_n.jpg

                        Na tym etapie podróży, w Gruzji, pozostało mi zobaczyć jeszcze David Gareja. Krajobraz znów uległ zmianie, teraz jadę szutrem po obszarze pół pustyni. Otaczające mnie liczne pagórki są rozmaicie ubarwione: ciemno brązowe, czerwone, lecz w większości są one porośnięte suchą trawą. Dojeżdżam do klasztoru i mam miłe, zaskakujące spotkanie z mnichem. Witamy się, pyta skąd jestem, widzi, że przyjechałem na motocyklu i nawiązujemy rozmowę:
                        -jaki jest twój motocykl?
                        -Yamaha
                        -jaka?
                        -enduro
                        -jaki model?
                        -Yamaha XT 750 super tenere
                        -a bo wczoraj też tutaj byli motocykliÅ›ci tylko, że przyjechali Hondach Africa Twin…
                        Klasztor częściowo jest osadzony w skale, w której są wykute pomieszczenia, do tego znajdują się tradycyjnie zbudowane z cegły budynki, mury i wierze. Miejsce bardzo nietypowe i robiące wrażenie.
                        Jadąc wzdłuż granicy z Azerbejdżanem obieram kierunek na Armenię. Dojazd do granicy opóźnia mi zabawa w błocie. Z powodu dziurawego jak po bombardowaniu asfaltu zjeżdżam na szuter, którym jest łatwiej jechać. Po kilku kilometrach muszę powrócić na asfalt, lecz wzdłuż niego wiedzie ciągnący się parę metrów pas błota. Tylko zanurzyłem w nim przednie koło i już utknąłem. Zsiadam z motocykla i próbuję go wyciągnąć za stelaże kufrów, jednak bez efektów, przekonuję się, że teraz jedyna droga to do przodu. Przeprawiam się na drugą stronę by ustawić kamerę i w tym momencie Teresa się przewraca. Nóżka się zakopała. Samemu nie jestem w stanie podnieść motocykla- nóżka w tym błocie jest niezłą kotwicą. Na ratunek przyjeżdża mi rodzina w Ladzie, która pomaga postawić motocykl. Odpalam motor i bez większych problemów przejeżdżam przez błocko.

                        44210_371428576267749_1196023714_n.jpg

                        534347_371428632934410_666381708_n.jpg

                        302223_371428699601070_727108736_n.jpg
                        dirtier, happier

                        www.facebook.com/dalekadroga

                        Komentarz


                          #13
                          hominis est errare, insipientis in errore perseverare
                          Komar 2350; WSK 175 Kobuz; JAWA TS 350 Sport; YAMAHA XT660Z; KTM LC4 ADV; KTM LC8 ADV; obecnie KTM 625 SXC

                          Komentarz


                            #14
                            Sory za obsuwe- lekki armagedon na uczelni.

                            Odprawa graniczna przebiega, tradycyjnie już, bardzo szybko i bez żadnego sprawdzania bagaży. Jedynie muszÄ™ wykupić wizÄ™ w cenie 3000 dram (okoÅ‚o 23zÅ‚) oraz zdecydowanie droższe ubezpieczenie na motocykl, które kosztuje 35$ (okoÅ‚o 115zÅ‚) i posiada dziesiÄ™ciodniowy okres ważnoÅ›ci. W bardzo bliskiej odlegÅ‚oÅ›ci od granicy znajduje siÄ™ bardzo charakterystyczny klasztor Haghpat, skÅ‚adajÄ…cy siÄ™ z kilku potężnych, surowych, zbudowanych z ciemnych cegieÅ‚ budowli. WewnÄ…trz dużych komnat prócz krzyży, i zazwyczaj oÅ‚tarza, znajdujÄ… siÄ™ liczne zdobienia w postaci żłobieÅ„ w Å›cianach i kolumnach w bardzo różnych postaciach, na przykÅ‚ad wiÄ™kszość ze Å›cian jest pokryta wyrytymi napisami. JadÄ™ w stronÄ™ miasta Sevan, gdzie znajduje siÄ™ klasztor, który jednak poza ciekawym usytuowaniem (leży on nad jeziorem) niczym do mnie nie przemawia, a do tego jest tutaj bardzo wielu turystów. Na noc zatrzymujÄ™ siÄ™ na plaży jeziora Sevan, poÅ‚ożonego na 2000m n.p.m. plasujÄ…c siÄ™ tym w rankingu najwyżej poÅ‚ożonych jezior Å›wiata. Nie zdążyÅ‚em siÄ™ rozpakować, a już jestem zaciÄ…gany do wspólnej kolacji przez sympatycznÄ… rodzinÄ™. Ciekawy jest tutaj chleb, ponieważ wystÄ™puje tu on w postaci cienkiego naleÅ›nikowego placka, bardzo podobny do znanej nam tortilli. Rodzina powoli siÄ™ zbiera, ja podchodzÄ™ do 4 chÅ‚opaków, w wieku okoÅ‚o 25lat, którzy wyraźnie sÄ… zainteresowani TeresÄ…, jeden z nich dosiada motocykla, a ja robiÄ™ mu pamiÄ…tkowÄ… fotkÄ™. Jest już po zmroku, z plaży powoli rozchodzÄ… siÄ™ ludzie. SiedzÄ™ szukajÄ…c czegoÅ› w namiocie i nagle czujÄ™, że ktoÅ› stoi u wejÅ›cia. Faktycznie ktoÅ› stoi, pytam kto tam i sÅ‚yszÄ™ „najemnicy”… Już myÅ›lÄ™, że bÄ™dzie siÄ™ dziaÅ‚o. Znów jestem zaciÄ…gniÄ™ty do towarzystwa i jest to naprawdÄ™ wspaniaÅ‚a ekipa! Kilku bardzo sympatycznych facetów, którzy myÅ›lÄ™, że byliby gotowi rzucić siÄ™ za sobÄ… w ogieÅ„. MówiÄ… mi brat, druh. SÅ‚użą oni w pobliskich koszarach, wyjaÅ›niajÄ… mi, że w Armenii jest wiÄ™cej najemników niż żoÅ‚nierzy. ZarabiajÄ… Å›rednio 300$ miesiÄ™cznie. W koÅ„cu, gdy przychodzi na nich pora, wrÄ™czajÄ… mi swój numer telefonu i mówiÄ… „Gdyby ktoÅ› ci naubliżaÅ‚, robiÅ‚ jakiÅ› problem, zadzwoÅ„, my siÄ™ tym zajmiemy. U nas jest jeden Kirgijczyk , wiÄ™c wszelkie kÅ‚opoty zostanÄ… szybko rozwiÄ…zane”. W nocy budzÄ… mnie dźwiÄ™ki aut i zatrzymujÄ… siÄ™ koÅ‚o mnie. Gwara ludzi, Å›miechy, nagle ktoÅ› woÅ‚a mnie po imieniu, „Czarek, Czarek”. Po gÅ‚osie poznajÄ™, że jest to jeden z czwórki spotkanych chÅ‚opaków. Z racji na to, że jestem zmÄ™czony i swoje już wypiÅ‚em, ignorujÄ™ nawoÅ‚ywania i Å›piÄ™ dalej.

















                            dirtier, happier

                            www.facebook.com/dalekadroga

                            Komentarz


                              #15
                              Dzień rozpoczynam od konsumpcji podarowanego mi wczoraj melona. Po kilkunastu minutach pojawia się jakiś pan i zaprasza mnie do siebie i żony na gotowane raki. Nawiązujemy temat dojazdu do Górskiego Karabachu- podobno jest jakaś droga nie zaznaczona na mapie. Wracam więc do motocykla po mapę i w tym momencie dostrzegam otwarty boczny kufer w motocyklu. Zostałem okradziony! Straciłem spodnie REDLINE, podpinkę do kurtki, bluzę Lubuskie.pl, sweter, narzędzia oraz części zamienne. Dobroczyńca zostawił natomiast konserwę, ładowarkę do baterii oraz kufrowy worek. Od razu sięgam po telefon i dzwonię na 112, pani, która odebrała na całe szczęście rozmawia po angielsku. Jest to numer alarmowy, więc zostaję przekierowany na policję. Z opisem całej sytuacji i ogólnie z dogadaniem się pomaga mi ten sam pan, który mnie zaprosił na śniadanie. Po ponad godzinie przyjeżdżają policjanci w czarnej, cywilnej ładzie z zaciemnionymi szybami i na alufelgach. Jest ich trzech, jeden w mundurze, pozostali po cywilnemu. Mundurowy wszystko spisuje: odległości od jeziora i drogi, wymiary kufra, moje dane. Mija kolejna godzina i zjawia się ekspert, który zaczyna ściągać odciski palców z motocykla. Jeden z policjantów straszy mnie, że teraz będę musiał zostać w Armenii dwa miesiące. Gdy już jest wszystko spisane i zostają ściągnięte wszystkie odciski palców pakuję wszystkie swoje bagaże i jedziemy na komisariat do Vardenis. Budynek komisariatu jest duży, w środku mnóstwo pomieszczeń oraz funkcjonariuszy. Zostaję zaprowadzony do jednego z pokoi gdzie zaczynam składać zeznania, określam na szybko wartość skradzionych rzeczy na 300-400$ . Po chwili zjawia się tłumaczka, więc rozmawiam w języku angielskim. Zeznaję, iż uważam, że to gościu który mnie w nocy wołał jest umoczony w kradzież. Mam zdjęcie jego kumpla, lecz jest problem by je zgrać. Na całym komisariacie jest tylko kilka komputerów i tylko jeden obsługuje karty SD. O Internecie nie ma co marzyć. Zeznania trwają kilka godzin. Wieczorem trafiam do jeszcze innego pokoju i zjawia się kolejny tłumacz- znów składam te same zeznania. Dowiaduję się również, że muszę jutro z samego rana pojawić się na komisariacie. Kończę opowiadać i zostaję zaprowadzony do pokoju gdzie zostanie przeprowadzona konfrontacja. Dwaj podejrzani którzy się w nim znajdują są tymi których spotkałem na plaży, a jeden z nich wołał mnie w nocy. Powiem szczerze, że jestem pod wrażeniem, że tak szybko go tutaj sprowadzili po zdjęciu jego kolegi. Po powrocie do pokoju, już późnym wieczorem, ktoś się w końcu zainteresował czy nie jestem głodny i dostaję pierwszy posiłek składający się z dwóch kanapek. Znów jestem prowadzony do kolejnego pomieszczenia, teraz ściągają moje odciski palców, by wykluczyć je z pośród tych pobranych z motocykla. Około północy, pojawia się nowy człowiek i ogląda zdjęcia skradzionych rzeczy. Od policjantów dowiaduję się, że to jakiś ekspert. O wpół do drugiej jadę z jednym z policjantów do jego domu na wsi. Nad rankiem poznaję siostrę Varantsora, która mieszkała w Polsce. Otrzymuję od niej zaproszenie do Erewania, stolicy Armenii. Teraz spędza tutaj wraz z dziećmi swój urlop, lecz za kilka dni wraca do domu. Dziś już policja bardziej się o mnie troszczy, pytają regularnie czy nie jestem głodny, kupują mi ormiańską kartę telefoniczną, ponieważ moja, polska odmawia współpracy z tutejszymi sieciami. Około południa jedziemy do prywatnego biura, gdzie w internecie szukam zdjęć skradzionych przedmiotów, po czym są one drukowane. Podpisuję pismo, w którym jest zapisane, że domagam się surowego ukarania sprawcy. Po południu jadę na obiad z wczoraj poznanym ekspertem. Jest on specjalistą do spraw kryminalnych sprowadzonym ze stolicy. Zna trochę ( głównie z filmów) język angielski, więc komunikacja jest ułatwiona. Nie wydaje mu się, aby to wskazany przeze mnie mężczyzna był złodziejem, dla niego to nielogiczne, by najpierw spędził ze mną czas, później mnie wołał i na koniec mnie okradł. Twierdzi, że to raczej jakiś dzieciak, lecz podejrzanych póki co nie ma, z doświadczenia daje 80% szans na odnalezienie rzeczy i to jest jedyna pozytywna informacja podczas tej rozmowy. Dodatkowo wczoraj dziesięciu policjantów przeszukiwało plażę w promieniu trzech kilometrów i nic nie znaleźli. Z pięciu odcisków palców, które wczoraj zostały ściągnięte z kufra, dwa są słabej jakości, jeden mój i dwa potencjalnego sprawcy, lecz z niczyimi się nie pokrywają. Sprawa więc stoi w miejscu.

                              Służący mi pomocą ormiańscy policjanci chętnie pozwolili się fotografować.
                              Wracamy na komisariat, na miejscu jeden z policjantów prowadzi mnie do pokoju w którym przebywa wskazany przeze mnie podejrzany. Podobno chce mi coÅ› powiedzieć. Prosi mnie by go wypuÅ›cili, a tylko ja mam na to wpÅ‚yw, mówi, że ma bardzo maÅ‚Ä… córeczkÄ™. „A ja chcÄ™ odzyskać swoje rzeczy, chcÄ™ wiedzieć kto je ukradÅ‚” -odpowiadam. Próbuje brać mnie na litość, mówi, że razem piliÅ›my i jedliÅ›my, że on za to pÅ‚aciÅ‚. „Ty w nocy przyjechaÅ‚eÅ› maszynami, ty mnie woÅ‚aÅ‚eÅ›, krzyczaÅ‚eÅ› „Czarek, Czarek”. Gdzie sÄ… moje rzeczy?”- mam naprawdÄ™ duże przeczucie, że on coÅ› musi wiedzieć, wiÄ™c postanawiam go przycisnąć. Odpowiada, że byÅ‚ pijany, że nic nie pamiÄ™ta. „Wskaż kolegów którzy byli z tobÄ… w nocy, oni może coÅ› wiedzÄ…”- powoli zaczyna mnie irytować. Znów odpowiada, że byÅ‚ pijany, że ma maÅ‚Ä… córeczkÄ™, że pÅ‚aciÅ‚ za wspólne biesiadowanie. „ChcÄ™ swoje rzeczy! SÄ… mi one bardzo potrzebne. Nie wyjdziesz stÄ…d dopóki ich nie odzyskam”. Po jeszcze kilku zdaniach goÅ›ciu miÄ™knie i coÅ› mówi, że pojedziemy do Erewania, że mi wszystko odkupi, że odda pieniÄ…dze. Z poczÄ…tku go nie rozumiem i patrzÄ™ na policjanta, który mi wskazuje, że to on wszystko ukradÅ‚. W tym momencie koÅ„czÄ… siÄ™ grzeczne sÅ‚owa i stonowany gÅ‚os. PowstrzymujÄ…c siÄ™ od pierwszej, agresywnej reakcji pytam gdzie sÄ… moje rzeczy. ZÅ‚odziej znów wtrÄ…ca, że byÅ‚ pijany i nic nie pamiÄ™ta, że zwróci mi caÅ‚e pieniÄ…dze, i że ma maÅ‚Ä… córkÄ™. W koÅ„cu wyjawia, że wszystko wrzuciÅ‚ do rzeki… Mam dosyć. Dlaczego, w ogóle jestem tutaj sam? Policjant tylko sobie grzecznie siedzi i siÄ™ wszystkiemu przyglÄ…da. Żądam by przyprowadzono eksperta, policjant stawia lekki opór. OdnoszÄ™ wrażenie, że chce zaÅ‚atwić to poza nim. Oj, nie, tak bawić siÄ™ nie bÄ™dziemy. PodnoszÄ™ gÅ‚os. Funkcjonariusz widzi, że jestem zdeterminowany w swoich dziaÅ‚aniach, wstaje i idzie po eksperta, który okazuje siÄ™ być o niczym nie poinformowany… PoczÄ…tkowo nie rozumie moich słów wskazujÄ…cych kto jest sprawcÄ… i dopiero dociera to do niego, gdy używam niezbyt cenzuralnego zwrotu z filmów amerykaÅ„skich. Ze wzglÄ™du na szacunek do wszystkich matek cytować go nie bÄ™dÄ™. Jego reakcja jest energiczna i równie impulsywna co moja. Doskakuje do już zupeÅ‚nie przestraszonego zÅ‚odziejaszka i wymienia stanowczym tonem kilka zdaÅ„ w jÄ™zyku ormiaÅ„skim, wiÄ™c nic nie rozumiem. Po chwili podchodzi do mnie i pokazuje, że wychodzimy. Zamyka drzwi i patrzy na mnie minÄ… kompletnie zbitego z tropu, z ust wydobywa mu siÄ™ tylko bardzo podÅ‚użne „Ty…”. Zdziwiony pyta „jak?, skÄ…d wiedziaÅ‚eÅ›?”, jest pod wrażeniem mojego spamiÄ™tania gÅ‚osu z twarzÄ…. TÅ‚umaczy mi, że wczoraj gdy go przesÅ‚uchiwaÅ‚ nie powiedziaÅ‚ nic wartoÅ›ciowego. Tym samym stajÄ™ siÄ™ druhem Daniela, bo tak na imiÄ™ ma ekspert. Słów „you are good investigator, you are good policeman, you open this investigation” nie zapomnÄ™ do koÅ„ca życia. Kolejnym etapem mojej sprawy ma być wyjazd nad rzekÄ™ I szukanie skradzionych rzeczy. JesteÅ›my jednak wstrzymani, ponieważ zaraz po tym, gdy tamten czÅ‚owiek przyznaÅ‚ siÄ™ do winy, grupy operacyjne rozjechaÅ‚y siÄ™ po mieszkaniach zÅ‚odzieja i jego znajomych, a ze wzglÄ™du na pusty komisariat nie możemy nigdzie jechać. W jednym z mieszkaÅ„ znaleźli amunicjÄ™ i trotyl co jeszcze bardziej przedÅ‚uża ich powrót. PytajÄ… mnie, czy zgadzam siÄ™ na wypuszczenie goÅ›cia, jeÅ›li zwróci mi pieniÄ…dze. Odpowiadam, że o pieniÄ…dzach i jego losie bÄ™dziemy rozmawiać po powrocie znad rzeki. Powrót policjantów z akcji trwa parÄ™ godzin, czas ten spÄ™dzam na poznawaniu pracy Daniela. Pokazuje mi na co patrzy siÄ™ na liniach papilarnych, tÅ‚umaczy. Z nudów nawet siÅ‚ujemy siÄ™ na rÄ™kÄ™ i gramy w gry na telefonie. Bardzo miÅ‚o bÄ™dÄ™ wspominać nasze zbratanie. Policjanci wracajÄ… już po zmroku i nie ma szans na przeszukanie rzeki tego dnia, zajmiemy siÄ™ tym jutro z rana. Zaczyna siÄ™ przesÅ‚uchiwanie zÅ‚odzieja. Zeznaje, że w tajemnicy przed kolegami otworzyÅ‚ kufer i gdy zobaczyÅ‚, że nie ma nic wartoÅ›ciowego typu telefon, pieniÄ…dze czy aparat, wszystko wrzuciÅ‚ do rzeki. Jego koledzy oczywiÅ›cie o niczym nie wiedzieli. Pomimo, iż mówiÅ‚em, że o pieniÄ…dzach bÄ™dziemy mówili dopiero po powrocie znad rzeki to jakimÅ› cudem pojawia siÄ™ jego ojciec z przygotowanÄ… sumÄ…. Starszy facet, skromnie ubrany, brudne rÄ™ce, widać, że ciężko pracujÄ…cy. GÅ‚Ä™boko mnie przeprasza za gÅ‚upotÄ™ swojego syna, a mnie w gÅ‚Ä™bi duszy jest go żal. Ze wzglÄ™du na córkÄ™ postanawiam pójść na ugodÄ™. OtrzymujÄ™ 400$ a zÅ‚odziej zostaje puszczony wolno, pozostaje jednak pod nadzorem policji i teraz za każde przestÄ™pstwo grozi mu 8 lat wiÄ™zienia. WrÄ™czona mi suma powinna spokojnie starczyć na zakup wszystkich tych rzeczy w Polsce, ale.. jakoÅ› już dam radÄ™ bez ciepÅ‚ych ciuchów, najwyżej coÅ› kupiÄ™ po drodze, problem w tym, że mam do przejechania jeszcze 7 tysiÄ™cy kilometrów. Nie mam Å‚yżek do opon, Å‚atek do dÄ™tek, części zamiennych i jeszcze innych paru narzÄ™dzi i teraz z powodu jakiejÅ› bÅ‚ahej usterki mogÄ™ wylÄ…dować na lawecie. Nie mogÄ™ jednak narzekać, gdybym nie poszedÅ‚ na ugodÄ™, sprawa trafiÅ‚aby do sÄ…du i najprawdopodobniej nie otrzymaÅ‚bym ani pieniÄ™dzy, ani rzeczy, a zÅ‚odziej zostaÅ‚by wypuszczony. Przykre jest dla mnie, że przez takiego imbecyla rodzina traci ponad 1200zÅ‚ co w tych rejonach jest ogromnÄ… sumÄ…. Najprawdopodobniej ojciec musiaÅ‚ siÄ™ zadÅ‚użyć. WracajÄ…c na noc do domu Varantsora, przekonujÄ™ siÄ™ jak tutaj wyglÄ…da tankowanie gazu w autach. Zajeżdżamy na stacjÄ™, która już z wyglÄ…du nie wzbudza zaufania. SkÅ‚ada siÄ™ ona z trzech dystrybutorów oddzielonymi wysokimi murami, kilkanaÅ›cie metrów dalej znajduje siÄ™ budynek obsÅ‚ugi: schodzÄ…ca farba, jedna szyba częściowo wybita, zużyte, skrzypiÄ…ce drewniane drzwi. Mój gospodarz wychodzi z auta i mnie nakazuje zrobić to samo po czym udajemy siÄ™ szybkim tempem do budynku. ChwilÄ™ później, po wÅ‚Ä…czeniu automatu, przybiega do nas pracownik. Po paru minutach zbiornik jest napeÅ‚niony a my nadal żyjemy. Rzeka w której rzekomo powinny znajdować siÄ™ moje rzeczy jest oddalona o ponad dwa kilometry od miejsca zdarzenia. W najgÅ‚Ä™bszym miejscu ma może pół metra i jest przejrzysta, mimo tego żadnych Å›ladów skradzionych bagaży. GoÅ›ciu po pijaku, sam, w nocy i na pieszo niósÅ‚ caÅ‚Ä… zawartość kufra ponad dwa kilometry i wrzuciÅ‚ do rzeki, w której nie ma po nich żadnych Å›ladów. Każdy może sam sobie odpowiedzieć jak wiarygodnie to brzmi, jednak nie jest to już mój problem, czas mnie nagli, żegnam wszystkich policjantów i bardzo dziÄ™kujÄ™ im za pomoc. Po poÅ‚udniu znów jestem już tylko ja i droga. CaÅ‚a ta sprawa i tak koÅ„czy siÄ™ dla mnie bardzo korzystnie, jedynie sÅ‚owo „Vardenis” dÅ‚ugo bÄ™dzie mieć swoje miejsce w mojej pamiÄ™ci. Tego wieczora spÄ™dzam noc nad rzekÄ… i spotykam kolejnych ludzi, którzy mieszkali dÅ‚uższy czas w Polsce. Jeden z nich, starszy facet, na siÅ‚Ä™ wciska mi w rÄ™kÄ™ 2000 dram. Wschodnia życzliwość jest wprost nie do opisania, ci ludzie sÄ… niesamowici.

                              Z powodów zupełnie oczywistych fot zbyt wiele nie zrobiłem.





                              dirtier, happier

                              www.facebook.com/dalekadroga

                              Komentarz

                              PracujÄ™...
                              X