Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

Projekt "Atena" - samotna podróż do Grecji 10.09.2013 - 27.09.2013

Zwiń
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

    Projekt "Atena" - samotna podróż do Grecji 10.09.2013 - 27.09.2013

    Witam!

    Idea na podróż zrodził się już bardzo dawno temu, nie wiem czemu ale od kiedy pamiętam chciałem zobaczyć Grecję (może te widokówkowe obrazki serwowane w mediach i kontrast z ciągłą niepogodą, zimą i krótkim deszczowym latem za oknem). Pomysł na dotarcie tam motocyklem pojawił się jak pojawiła się u mnie Super Pantera. Na początku nie miałem jechać sam, ale niestety kolega nie zdał egzaminu na prawko, a że byłem w pełni przygotowany zapadła decyzja że jadę. Plan był prosty - jak najsprawniej dotrzeć do wybrzeża nad Adriatykiem w Chorwacji, a stąd już do samych Aten wzdłuż wybrzeża drogą nr 8 (Jadrańska Magistrala), poprzez punkty które sobie wyszukałem w internecie (tutaj popełniłem błąd ponieważ internet mi zaproponował rozdmuchane znane miejsca, które były zadeptane przez turystów, co owocuje korkami, brakiem miejsc parkingowych, gigantycznymi kolejkami, wysokimi cenami, a i tak nie zobaczy się tego co się planowało). Czasowo nie byłem za bardzo określony - wrócić max do października. A więc w siodło i do celu

    IMG_8327.jpg IMG_8333.jpg IMG_8336.jpg IMG_8339.jpg IMG_8340.jpg IMG_8343.jpg IMG_8360.jpg IMG_8356.jpg IMG_8376.jpg IMG_8386.jpg

    Słowacja, Węgry - Balaton, granica Chorwacko - Bośniacka. Omijanie autostrad i dróg płatnych wprowadziło Gpsa w dziwny stan w którym już do samej Grecji prowadził mnie bardzo ciekawymi trasami (biedne cygańskie wioski, zapomniane drogi w górach). Pierwszy nocleg na Słowacji, na polu gdzie wydawało się że wszelkie prace rolne dobiegły końca - oczywiście o godzinie 22 usłyszałem jakąś maszynę i ujrzałem nadciągający z daleka potężny ciągnik, więc latarka na czoło co by mnie nie rozjechał i rozmowa z traktorzystą, oczywiście problemów nie było, zrobił co miał zrobić i za 30 min słuch po nim zaginą. Przez same Węgry do Balatonu przez Budapeszt jechałem sprawnie mimo padającego deszczu (swoją drogą Węgierski język nie do ogarnięcia). Nad Balatonem wziąłem sobie pokoik i na następny dzień byłem już na Chorwacji - tu na samym początku pojawiła mi się rozbieżność w planach ponieważ do Szybenika GPS prowadził mnie z północy na południe przez Bośnie czego nie planowałem, ale po chwili decyzja zapadła, że jadę.

    IMG_8388.jpg IMG_8391.jpg IMG_8394.jpg IMG_8399.jpg IMG_8400.jpg IMG_8402.jpg IMG_8405.jpg IMG_8407.jpg

    Bośnia przejechana bez problemów, drogi często szutrowe, ładne góry i widoki, nie zagłębiałem się jednak tutaj, przejechałem na strzał bez tankowania, pozostawiam ten temat na inny termin. Ciekawa była granica Bośniacko Chorwacka, ponieważ już dłuższy czas jechałem górami gdzie było dosyć chłodno i do tego czasem moczył deszcz, w pewnym momencie wyłoniła się przede mną równina pełna świateł i powiew ciepłego powietrza, zjechałem w dół przez przejście graniczne - Dalmacja wita, od tego momentu pogoda była gwarantowana, bez deszczów z pełnią słońca . Stąd miałem już tylko 80 km nad morze, więc nie zastanawiając się pojechałem czym prędzej. Szybenik przywitał mnie wąskimi uliczkami, wysokimi cenami, problemami z nawigacją. Czym prędzej oddaliłem się i jakieś 20 km dalej byłem już rozbity blisko morza.

    IMG_8409.jpg IMG_8413.jpg IMG_8420.jpg IMG_8422.jpg IMG_8427.jpg IMG_8428.jpg IMG_8429.jpg

    Kolejne zdjęcia są z Parku Narodowego Przełomów Rzeki KRKA. Gorąco polecam, bajeczne miejsce, wstęp dla dorosłych 90 kun, ale sam park jest ogromny, wodospady to tylko jego niewielka część (niestety z braku czasu i panującego upału zwiedziłem tylko te wodospady, ale to i tak ze 2,5 godziny). Co ciekawe przy opłacie biletu otrzymałem broszurkę o parku po polsku

    CDN
    Szukam czegoś co teoretycznie istnieje ale nikt tego nie widział...

    #2
    Samotny wyjazd ma swój klimat, zwłaszcza poza asfaltem. Dawaj dalej
    Sowizdrzał
    KTM 750 6T
    Nie wierz, nie bój się, nie proś!

    Komentarz


      #3
      Mam nadzieję, że zabrałeś ciepłe ciuchy bo we wrześniu potrafi przymrozić tyłek... czekamy na cd.

      Komentarz


        #4
        dawaj dawaj czekamy na relacje co dalej, Czarnogóra już się zbliża i pierwsze smakowanie bałkańskiego specjału - Burka z jogurtem
        Chyba powinienem zacząć pisać o swoim samotnym bałkańskim tripie... gdzieś w połowie drogi byśmy się Krzychu spotkali

        Komentarz


          #5
          Zamieszczone przez Kuna Zobacz posta
          Mam nadzieję, że zabrałeś ciepłe ciuchy bo we wrześniu potrafi przymrozić tyłek... czekamy na cd.
          Ciuszki oczywiście były, ale pogoda sprzyjała, jak wracałem dopiero od Węgier trochę miziało, ale nie zmusiło mnie jeszcze do wpięcia podpinek ocieplających

          Zamieszczone przez DanielD Zobacz posta
          dawaj dawaj czekamy na relacje co dalej, Czarnogóra już się zbliża i pierwsze smakowanie bałkańskiego specjału - Burka z jogurtem
          Chyba powinienem zacząć pisać o swoim samotnym bałkańskim tripie... gdzieś w połowie drogi byśmy się Krzychu spotkali
          Tak by wychodziło A świeży burek z jogurtem oraz serbska śliwowica przegryzana figą prosto z drzewa spędzają mi sen z oczu
          Szukam czegoś co teoretycznie istnieje ale nikt tego nie widział...

          Komentarz


            #6
            no to mi dupe baaardzo mocno przemroziło. Ciuchów mi zabrakło od Rumunii po Polskę cały czas w deszczu. Wtedy właśnie marzyła mi się śliwowica ze świeżymi figami prosto z drzewa.
            Dawaj dalej, bo i ja i inni pewnie ciekawi jak Ci szło dalej

            Komentarz


              #7
              IMG_8432.jpg IMG_8433.jpg IMG_8440.jpg IMG_8447.jpg IMG_8453.jpg IMG_8461.jpg IMG_8462.jpg IMG_8465.jpg

              Jeszcze kilka fotek z parku narodowego i jazda w dalszą drogę. Podróż wzdłuż wybrzeża przebiegała sielankowo, przepełniona pięknymi widokami, krętą drogą i słoneczną pogodą. Ciekawym zjawiskiem było zderzenie dwóch mas powietrza, nad morzem było cały czas słonecznie i gorąco a znad gór wyglądały szare deszczowe chmury, które momentami się przez nie przewalały co owocowało deszczem, na szczęście wystarczyło przyśpieszyć i można było uniknąć niechcianego prysznicu. Jeden z punktów podróży znajdował się na kontynencie jednak gdy tylko przekroczyłem linię gór, poczułem chłodne powietrze i zobaczyłem deszczowe chmury po widnokrąg, postanowiłem odpuścić i kontynuować podróż wzdłuż morza.

              IMG_8471.jpg IMG_8472.jpg IMG_8473.jpg IMG_8474.jpg IMG_8477.jpg IMG_8479.jpg IMG_8482.jpg IMG_8485.jpg IMG_8487.jpg IMG_8490.jpg IMG_8494.jpg IMG_8496.jpg

              I tak w końcu dotarłem ponownie do Bośni i Hercegowiny gdzie się zakwaterowałem, oraz postanowiłem dobrze zjeść i wypocząć. Ceny przystępne, widoki zacne, atmosfera sprzyjająca relaksacji.
              Kolejnego dnia odwiedziłem Dubrownik - miejscowość równie piękna co zadeptana przez turystów, a podobno było już po sezonie. Na każdym kroku można było usłyszeć rodzimy język, kilka szybkich fotek, próba dostania się na mury i odjazd. Jednak tak bardzo komercyjne miejsca nie są dla mnie.

              CDN
              Ostatnio edytowany przez Elnino; 2808.
              Szukam czegoś co teoretycznie istnieje ale nikt tego nie widział...

              Komentarz


                #8
                2013-09-14 13.08.17.jpg 2013-09-15 11.13.12.jpg IMG_8502.jpg IMG_8508.jpg IMG_8510.jpg IMG_8511.jpg IMG_8512.jpg IMG_8513.jpg IMG_8514.jpg IMG_8515.jpg IMG_8517.jpg IMG_8518.jpg IMG_8519.jpg IMG_8521.jpg IMG_8523.jpg IMG_8525.jpg IMG_8526.jpg IMG_8529.jpg IMG_8530.jpg IMG_8531.jpg

                I w końcu Czarnogóra Bardzo przyjemny klimat, więcej zieleni w około niż dotychczas, roślinność bujna. Przejście graniczne z kontrolą dokumentów i kierunek na Budvę. To był kolejny turystyczny moloch, po kilkugodzinnych poszukiwaniach miejsca do rozbicia namiotu lub też jakiegoś "apartamentu" trafiam na gościa który wyjawia mi bardzo istotną informację - "nie ma tu kempingów, ani tanich noclegów, natomiast za 20-30 km w miejscowości Sutomore, jest darmowy kemping dla motocyklistów". Gość sam był moturzystą, ale po wypadku miał rękę sparaliżowaną, natomiast motocykl przerabiał aby mógł wysprzęglać, dodawać gazu i hamować jedną ręką - swoją drogą ciekaw jestem jak to wygląda w praktyce .
                Gdy dotarłem na miejsce już przy bramie zaczął machać do mnie i nawoływać żywiołowy, sympatyczny starszy pan w zielonej odblaskowej koszulce, gdy tylko zobaczył rejestrację wykrzyczał "Polone" czy też "Polako" i zaprowadził mnie w miejsce gdzie ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem XTZ na Warszawskich nr Po chwili pojawił się Daniel (stąd gorące pozdrowienia i czekam na relację z twojej wyprawy), zaparkowałem motocykl i rozbiłem namiot obok. To się nazywa zbieg okoliczności. Po zapoznaniu i naturalnie oglądaniu wzajemnie swych XTZ i chwaleniu jakie to one nie są piękne, niezawodne i co one nie przeszły (klub wzajemnej adoracji, chyba wszyscy motocykliści to mają ) zostałem zapoznany z Serbami rozbitymi obok, po czym przeszliśmy do wspólnej konsumpcji pod figowcem domowej śliwowicy zaserwowanej przez samego prezesa kubu BMW z Serbii, przegryzanie świeżą figą prosto z drzewa było niczym wisienka na torcie Rozmowy o regionalnej muzyce, alkoholu, o ich jeszcze niedawnych waśniach i relacjach z innymi krajami Półwyspu Bałkańskiego, bardzo ciekawi ludzie i bardzo ciekawe historie.
                Kolejnego dnia miałem okazję zapoznać się z potrawą która stała się moim przysmakiem na Bałkanach. Mianowicie z Burkiem, przepijanym obficie jogurtem (swoją drogą gdyby nie Daniel, to nie spróbował bym go nawet). Okoliczności sprzyjały zasiedzeniu, słonecznie, morze ciepłe, kemping darmowy, jedzenie dobre i tanie, smaczne piwo podawane w zamrożonych kuflach, do tego wszystkiego otrzymaliśmy po Dyplomie, zahvalnicy i medalu od właściciela kempingu i organizatora zlotu motocyklowego Sutomoriada - raj na ziemi (dobry byłby taki dział na forum z takimi miejscami przyjaznymi motocyklistom, czy też z tanimi kampingami), przez co zadecydowaliśmy zostać jeszcze jeden dzień. Ustaliliśmy natomiast, że wspólnie odwiedzimy Macedonię której, ani ja ani Daniel w planach nie mieliśmy.
                Następnego dnia od rana padał deszcz więc czekaliśmy na poprawę pogody, wyruszyliśmy po południu. Kierunek ---> Albania ---> Macedonia

                CDN
                Ostatnio edytowany przez Elnino; 2808.
                Szukam czegoś co teoretycznie istnieje ale nikt tego nie widział...

                Komentarz


                  #9
                  ejjj... ja planowałem Macedonie tylko czas mnie weryfikował (powrót na fabrykę) i plany musiałem zmieniać Ba! z Macedoni miała być Grecja Bułgaria i znów Rumunia, więc moglibyśmy pociągnąć dalej razem
                  A co do weryfikowania czasu to przypomniało mi się jak niektórzy "podróżnicy" (również forumowi) planują dzienne przejazdy na poziomie 500km i do tego jeszcze mówią, że coś widzieli oprócz autostrady
                  Czapka z głowy TAKIM "podróżnikom", bo ja miałem problem zrobić swoimi drogami więcej jak 300km

                  Komentarz


                    #10
                    Właśnie nie pamiętałem czy planowałeś czy nie, bo z Czarnogóry początkowo chciałeś jechać w stronę Chorwacji . Przeloty 500 km są do wykonania ale to jazda od świtu do zmierzchu, albo autostrada (blee). Zdrowa norma dla mnie to 300 km było, choć czasem trzeba było więcej cyknąć, ale to już był wysiłek.
                    Szukam czegoś co teoretycznie istnieje ale nikt tego nie widział...

                    Komentarz


                      #11
                      IMG_8534.jpg IMG_8544.jpg 2013-09-17 10.02.57.jpg 2013-09-17 10.13.34.jpg 2013-09-17 11.24.54.jpg IMG_8550.jpg IMG_8558.jpg IMG_8560.jpg IMG_8568.jpg IMG_8575.jpg 2013-09-17 14.05.26.jpg 2013-09-17 14.16.46.jpg 2013-09-17 14.16.51.jpg 2013-09-17 14.17.05.jpg IMG_8582.jpg IMG_8591.jpg IMG_8583.jpg IMG_8584.jpg IMG_8592.jpg IMG_8590.jpg

                      Wyruszyliśmy z Sutomore po południu ponieważ deszcz padał od samego rana. Albanię przejechaliśmy na strzał bez tankowania. Przejechaliśmy przez Tiranę i później na granicę z Macedonią. Sama Albania wywarła na mnie dosyć spore wrażenie, język nie do zrozumienia, na drogach anarchia, a przy nich można kupić wszystko, na przedmieściach Tirany po prostu Meksyk . Nie zaznajomiłem się jednak lepiej z tym krajem, zależało nam na tym aby dojechać do Macedonii nad jezioro Ochrydzkie. W końcu, w nocy, dotarliśmy na przejście graniczne Albańsko - Macedońskie położone dosyć wysoko, momentami jazda przebiegała w chmurze Oczywiście bez problemów się nie obyło w Macedońskiej części przejścia granicznego nie mogę odnaleźć swej zielonej karty, niestety okazało się że została w Czarnogórze na kempingu, w między czasie wybebeszyłem wszystkie bagaże i wróciłem się na Albańskie przejście gdzie też ona nie została. Pytanie jak w ogóle w jechałem do Albanii skoro już w Czarnogórze straciłem kartę? Otóż wjeżdżając do Albanii nie mieliśmy żadnej kontroli granicznej Na szczęście celnik był wyrozumiały i nie musiałem płacić 50 E za lokalne ubezpieczenie i po rozmowach (szczególnie Daniela) wpuścił mnie na moim Polskim ubezpieczeniu, ale dalsza podróż musiała przebiegać już przez kraje UE. Po zajechaniu do pierwszego miasteczka nad jeziorem, szybko odnaleźliśmy jakiś tani motel i na piwko nad jezioro Po przebudzeniu nad ranem, szybkie ogarnięcie, obowiązkowy burek na śniadanie, kawa i jazda do Ochrydy. Tu wypiliśmy jeszcze jedną kawę i rozjechaliśmy się.
                      Pojechałem wzdłuż jeziora, po czym aby nie zawitać ponownie do Albanii musiałem przejechać przez górę, bardzo fajna droga, świetne widoki, maksymalna wysokość 1600 m.n.p.m. następnie zjazd w dół i jazda na granicę z Grecją.
                      Ostatnio edytowany przez Elnino; 2808.
                      Szukam czegoś co teoretycznie istnieje ale nikt tego nie widział...

                      Komentarz


                        #12
                        IMG_8594.jpg IMG_8610.jpg 2013-09-18 09.38.25.jpg IMG_8612.jpg IMG_8613.jpg IMG_8627.jpg IMG_8628.jpg IMG_8636.jpg IMG_8643.jpg IMG_8644.jpg IMG_8647.jpg

                        Wjeżdżam do Grecji. Pierwsza rzecz która utknęła mi w pamięci to cena paliwa na poziomie 1,7E. Na początku myślałem że to zdzierca zaraz przy granicy tak zaszalał z ceną, jednak kolejne cpny zweryfikowały ten pogląd. Ziemia wypalona słońcem trochę jak sawanna, na każdym kroku można spotkać kościółki oraz przydrożne kapliczki. Pierwszym moim celem było zakupienie smaru do łańcucha w sprayu. Zajeżdżając do jakiegoś miasteczka zaraz za granicą, natknąłem się na servis motocyklowy, po wymianie uprzejmości z pracującym tam Grekiem zaproponował do kupienia Super Tenere za 800 E i smar do łańcucha za 16 E . Nie zdecydowałem się na zakup ani jednego ani drugiego pojechałem dalej i znalazłem spraya za 4 E . Grecję miałem rozplanowaną, jednak wiedziałem gdzie są tylko Ateny, a GPS nie mógł odnaleźć tych nazw miejscowości które mu podawałem. Zbliżał się wieczór, trzeba było szukać jakiegoś przyjemnego miejsca do rozbicia namiotu. Wywnioskowałem że skoro 50 km dalej na gpsie widnieje jakieś spore jezioro to z pewnością są tam jakieś kempingi czy też w ogóle coś Droga była szeroka, przebiegała szeroką dolinką pomiędzy górami, trochę jak na amerykańskich filmach, w okół wysuszona słońcem trawa, gorąco, często mijały mnie pick`upy. Dojechałem do miasta położonego nad jeziorem, wyglądało trochę jak z dzikiego zachodu, zajrzałem do fast fooda i zapytałem od razu o miejsca które zamierzałem odwiedzić, okazało się że Grecy nie mieli pojęcia o czym mówią, i dali mi błędne namiary na część miejscowości. Zajechałem nad jezioro, okazało się że nie ma tam niczego tylko woda (Grecy nie gospodarują jezior). Popatrzyłem w GPS - 70 km dalej kolejne spore jezioro i kilka większych miejscowości, spróbuję i tak już ciemno. Dosyć szybko się przemieściłem, ponieważ byłem już zmęczony nie wybrzydzałem, rozbiłem się nad jeziorem, niedaleko był posterunek archeologiczny obok mostu, z agregatem grającym do północy Po Grecji wałęsa się dużo bezdomnych psów, które oczywiście musiały się żreć w nocy w okolicach mojego obozowiska, ale około północy był już kompletny spokój.
                        Rano pobudka, konserwa, ogarnięcie się i decyzja że jadę w stronę morza. Po drodze zauważyłem ciekawe góry, zajechałem pod nie i okazało się, że to Meteory, miejscowość którą planowałem odwiedzić (Grecy mi pokazywali, że to jest w zupełnie innym miejscu). Klasztory oraz ich usytuowanie robią niesamowite wrażenie, z pewnością jest to miejsce warte zobaczenia i godne polecenia. Na miejscu było dosyć sporo turystów, w tym polskich. Pokręciłem się chwilę, porobiłem zdjęcia i w dalszą drogę.

                        CDN
                        Ostatnio edytowany przez Elnino; 2808.
                        Szukam czegoś co teoretycznie istnieje ale nikt tego nie widział...

                        Komentarz


                          #13
                          byłem właśnie ciekaw jak Ci dalej szło... dawaj dalej

                          Komentarz


                            #14
                            IMG_8650.jpg IMG_8654.jpg IMG_8655.jpg IMG_8659.jpg IMG_8660.jpg IMG_8661.jpg IMG_8662.jpg IMG_8669.jpg IMG_8670.jpg IMG_8671.jpg IMG_8672.jpg IMG_8675.jpg IMG_8678.jpg 2013-09-18 18.28.34.jpg IMG_8684.jpg IMG_8685.jpg IMG_8687.jpg IMG_8688.jpg IMG_8689.jpg

                            Aby dostać się nad morze musiałem przejechać przez góry. Droga bajeczna, ruch niewielki, serpentyny, opuszczone wioski na zboczach kanionów. W pewnym momencie miałem już zjechane na rezerwie 50 km a tu cały czas jazda pod górę i końca nie widać, było już dosyć chłodno, na szczęście dotarłem do jakiegoś miasteczka z CPN i napoiłem Terenie. Miałem też dużo szczęścia, jechałem dużo czasu z podniesioną szybką (deflektor robi piękną robotę) i wzięła mnie refleksja "a jak by mi jakaś pszczoła w oko wpadła, to bym miał przeeeewalone", założyłem więc okulary i dosłownie za 5 min szerszeń rozbił się śmiertelnie o okular, jednak opatrzność nade mną czuwała . Wyjeżdżając z masywu zobaczyłem ładnie położone dwa jeziora, otoczone gajem oliwnym, miałem plan się tam rozbić, ale oczywiście Grecy nie gospodarują jezior i nie było żadnej bazy turystycznej tam, więc pogoniłem nad morze gdzie rozbiłem się na dziko przy samym akwenie, niedaleko była uliczka z barami, plażą. Następnego dnia chciałem dokonać kontroli oleju, okazało się że zgubiłem klucz do odkręcenia boczku, więc wszystkie kolejne kontrole przeprowadzać zmuszony byłem w warsztatach, w tym przypadku zjechałem do konkurencyjnej Hondy
                            Ostatnio edytowany przez Elnino; 2808.
                            Szukam czegoś co teoretycznie istnieje ale nikt tego nie widział...

                            Komentarz


                              #15
                              IMG_8691.jpg IMG_8692.jpg IMG_8694.jpg IMG_8696.jpg IMG_8699.jpg IMG_8702.jpg IMG_8704.jpg IMG_8709.jpg IMG_8713.jpg IMG_8714.jpg IMG_8720.jpg IMG_8723.jpg IMG_8727.jpg IMG_8733.jpg IMG_8734.jpg IMG_8737.jpg IMG_8738.jpg IMG_8739.jpg
                              2013-09-19 18.38.33.jpg IMG_8742.jpg

                              Po kontroli oleju obrałem kierunek wzdłuż linii brzegowej kontynentu do Delf i Aten. Widoki i pogoda cały czas widokówkowe. Po drodze mijam Most Rio-Atirio łączący półwysep Peloponez z kontynentem nad cieśniną Riońską, gdy był on oddawany do użytku był to najdłuższy most wiszący na świecie. W okół otaczają mnie gaje oliwne które ciągną się po horyzont. Po drodze mijam miejscowość Nafpaktos znaną z historycznego portu i miejsca budowy okrętów którymi Heraklidzi przeprawili się na Peloponez. W miejscowości Delfoi odwiedziłem mityczną wyrocznię oraz świątynię Apolla. Upał i masa szerszeni towarzyszyły mi od początku do końca, jak ktoś ma uczulenie na jad owadów to może tam przeżyć traumatyczne chwile, te przerośnięte osy są tam wszędzie i to w dużych ilościach. Mimo to turystów w bród ale i jest co obejrzeć. Przez wizytę w Delfoi byłem zmuszony do zjechania w kontynent, i przeprawienia się ponownie przez góry. Oczywiście gps zaplanował mi atrakcje i zaprowadził w miejsce gdzie droga była tylko w jego mniemaniu - dookoła widoki jak na obcej planecie, droga wypełniona kamieniami na których miałem masę zabawy z Teresą, silnik nagrzany i wciąż pojawiające się pytanie "czy oby włącznik wentylatora jest na pewno sprawny?", wolałem jednak tego do końca nie testować i zrobiłem jeden przystanek na odpoczynek, chyba nawet bardziej dla siebie zastanawiałem się jeszcze czy oby nie zawrócić. Wtedy to na horyzoncie pojawiło się stado kóz oraz ich pasterz, wyraźnie zdziwiony moją obecnością w tym miejscu (kozy chyba też się dziwiły, ja zresztą też ) po próbie porozumienia wywnioskowałem że dam radę przejechać dalej bo to już nie daleko, i tak też było, za jakieś 300 m już spokojnie mogłem jechać dalej bez zbędnej walki.
                              Planowałem rozbić się jakieś 50 km przed Atenami jednak okazało się że w tej odległości całe wybrzeże jest już zablokowane przez Hotele czy też prywatne rezydencje, postanowiłem że rozbiję się w jakimś gaju oliwnym, jednak sceneria jak z zaginionej autostrady skutecznie mnie odstraszyła, zniszczone przetwórnie, dzikie psy wybiegające z kompletnie ciemnej nocy. Po nabiciu zbędnych kilometrów i stracie kupy czasu postanowiłem odwiedzić Ateński Akropol nocą i najwyżej rozbicie się gdzieś za Atenami.
                              Na miejsce dotarłem o 2 w nocy, kompletnie padnięty. Okazało się że park akropol-ski jest otwarty całą dobę, spotkałem też tam parę - Gruzina i Rosjankę którzy mieszkali w Atenach i sprawiali wrażenie miejscowych bardów (zdrowo nagięci, on opowiadał niestworzone historię, a ona mi wróżyła ) Po spożyciu z nimi piwa zawinąłem z motocykla parę miękkich tobołków i poszedłem spać na samym szczycie wzgórza u stup Partenonu Ateny - moi nowo-poznani znajomi spali już trochę niżej na jakiejś skałce ale byli przygotowani i zaopatrzeni w kocyk
                              Ostatnio edytowany przez Elnino; 2808.
                              Szukam czegoś co teoretycznie istnieje ale nikt tego nie widział...

                              Komentarz

                              Pracuję...
                              X