sluszna linie masz kolego! dajesz!
Ogłoszenie
Zwiń
No announcement yet.
Projekt "Atena" - samotna podróż do Grecji 10.09.2013 - 27.09.2013
Zwiń
X
-
Social media: Facebook | @maku_xtz on twiiter
Relacje Bośnia 2013 | Bałkany 2012 | Gruzja 2012 | Bałkany 2011
-
IMG_8743.jpg IMG_8745.jpg IMG_8747.jpg IMG_8748.jpg IMG_8749.jpg IMG_8750.jpg IMG_8751.jpg IMG_8752.jpg IMG_8755.jpg IMG_8756.jpg IMG_8757.jpg IMG_8758.jpg IMG_8761.jpg IMG_8762.jpg IMG_8764.jpg IMG_8766.jpg IMG_8768.jpg IMG_8769.jpg IMG_8773.jpg IMG_8779.jpg
Zaraz po 7 rano przebudzili mnie turyści którzy już zaczynali stawać na głowie do zdjęć, tak jak wstałem popstrykałem foty, krótki spacer, kawa i jadę do Sounio obejrzeć świątynię słońca wzniesioną dla Posejdona. Pomiędzy Atenami a Sounio jest sporo miejsc do rozbicia namiotu nad morzem. Było to najbardziej wysunięte miejsce na południe które odwiedziłem, stamtąd moja podróż zwróciła się już w stronę północno-wschodnią. Teraz moje plany skierowały się na Thessaloniki, planowałem jazdę jak najbliżej morza, jednak czasem musiałem odbić trochę na kontynent. I tu właśnie miałem drobną wywrotkę, rutyna i być może zmęczenie po spaniu na akropolu miały wpływ na ten ślizg, poprostu z ułańską fantazją wziąłem ostry zakręt i Terefere się przewróciła na bok sunąc tak ze mną w siodle dobrych parę metrów. Zaraz podbiegli jacyś uprzejmi Grecy i pomogli i podnieść motocykl po czym opatrzyli mi łokieć który dosyć solidnie się przytarł, w motocyklu skończyło się na przytartym gmolu i kufrze oraz naprostowaniem stelaża. Ponieważ moje morale zostały mocno nadszarpnięte w tym momencie, postanowiłem odpocząć gdzieś na jakimś przyjemnym kempingu i się wykurować. Jak tylko dojechałem nad morze odnalazłem kemping na którym spędziłem 2 nocki.Szukam czegoś co teoretycznie istnieje ale nikt tego nie widział...
Komentarz
-
2013-09-21 10.57.44.jpg 2013-09-21 10.57.48.jpg IMG_8781.jpg IMG_8782.jpg IMG_8787.jpg IMG_8789.jpg IMG_8790.jpg IMG_8791.jpg IMG_8792.jpg IMG_8795.jpg IMG_8798.jpg IMG_8799.jpg IMG_8800.jpg IMG_8801.jpg IMG_8804.jpg IMG_8807.jpg IMG_8808.jpg IMG_8810.jpg IMG_8811.jpg IMG_8812.jpg
Zawijając się z kempingu przystąpiłem do rutynowej kontroli świateł. Okazało się że nie świecą mi się stopy, obydwa włączniki przestały funkcjonować, musiałem dokonać regeneracji, na szczęście zakończyło się to pełnym sukcesem i mogłem wyruszyć w dalszą drogę.
Ponieważ terminy zaczęły się napinać, do Polski zbliżała się zima, postanowiłem nadrobić trochę czasu na autostradzie. Greckie autostrady są płatne, cenowo podobnie jak u nas, natężenia ruchu wielkiego nie ma, w pewnym momencie śpiwór wypiął mi się i odpadł, na szczęście ruchu nie było i zawinąłem go szybko z drogi solidnie przymocowując. Cały dzień naginałem na autostradzie, więc za wiele nie zobaczyłem. Postanowiłem przed Salonikami rozbić się nad morzem. Znalazłem płatny kemping, ale nie byłbym sobą chyba gdybym skorzystał z niego widząc po widnokrąg dziki brzeg morza. Konsekwentnie zacząłem poszukiwać korzystnego miejsca do rozbicia namiotu, najlepiej przy samiutkim morzu. Tak wybrzydzałem i kombinowałem, że w pewnym momencie podczas nawracania na piasku Pantera się przechyliła i już leży na boku, ponieważ w zasięgu widzenia nie było żywej duszy, musiałem zdemontować 2 kufry i wtedy dałem rade ją dźwignąć, miejsce uznałem za odpowiednie i tak jak stałem tak rozbiłem obóz.
Następnego dnia wjechałem do Saloników na samym początku w jakimś przydrożnym warsztacie kontrola oleju i naciągnięcie łańcucha, niestety przy zakręcaniu koła zerwałem gwint na nakrętce ośki. Mimo chęci mechanicy nie mieli takiej nakrętki, dali mi namiar na sklep z Japońskimi skuterami gdzie miałem takową dostać. Nakrętkę dostałem jednak w innym pobliskim warsztacie gdzie patrzący spod okulara człowiek bez zbędnych słów znalazł mi taką i dał jeszcze na zapas. Po dokręceniu koła, bardzo uprzejmy Grek z zakładu mechanicznego zajmujący się karoserią, zupełnie nieodpłatnie z własnej inicjatywy wypolerował mi szybkę w kasku oraz w motocyklu, dając przy okazji wizytówkę, oraz polecając się w razie problemów. Wyjeżdżając z Saloników zacząłem się kierować na miejscowość Alexandropouli. Po drodze spotkałem dwóch Albańczyków, jeden z nich miał koszulkę "Polska" z orzełkiem
, z tego też miejsca rozciągał się fajny widok na wyschnięte jezioro, które musiałem całe objechać (ciekawe czy możliwy był przez nie sezonowy przejazd, mogła by być z tego niezła frajda).
Ostatnio edytowany przez Elnino; 2808.Szukam czegoś co teoretycznie istnieje ale nikt tego nie widział...
Komentarz
-
IMG_8815.jpg IMG_8819.jpg IMG_8820.jpg IMG_8822.jpg IMG_8824.jpg IMG_8826.jpg IMG_8827.jpg IMG_8830.jpg IMG_8831.jpg IMG_8832.jpg IMG_8835.jpg IMG_8842.jpg IMG_8846.jpg IMG_8850.jpg IMG_8854.jpg IMG_8858.jpg IMG_8861.jpg IMG_8865.jpg IMG_8870.jpg 2013-09-24 21.19.26.jpg IMG_8872.jpg IMG_8875.jpg IMG_8879.jpg
Jadąc do Alexandroupouli mijałem nie jedną biedną wioskę na kontynencie (wybrzeże jest zadbane), do tej pory starałem się robić zdjęcia głównie ładnym widokom, ale wioski Greckie nie znajdujące się na wybrzeżu z reguły są bardzo ubogie. Następnie dotarłem do tego bardzo przyjemnego i ładnego miasteczka, zakwaterowałem się na kempingu. Po czym dnia następnego wyruszyłem na granicę z Bułgarią. Jechałem przez jakiś czas wzdłuż granicy z Turcją, mijałem bardzo dużo pojazdów wojskowych, no i niestety na jednym z CPN`ów straciłem okulary które mi się rozbiły przez nieuwagę a miały wartość sentymentalną. Do granicy podróż przebiegała spokojnie, na przejściu celnik Bułgarski jak mnie zobaczył od razu wypowiedział słowa klucze "Paryż-Dakar" popytał trochę o motocykl oraz trasę i puścił dalejW samej Bułgarii za bardzo nie miałem co oglądać dookoła step, bieda. Kierowałem się nad morze czarne do Burgas oraz Warny. Na jednym CPN jak poszedłem płacić to laska pracująca na nim nie dość że najpierw mi zatankowała to jeszcze jak wracałem myła mi reflektory, jak odjeżdżałem uraczyła mnie uśmiechem - jak widać i na starą Panterę można dziewczyny rwać hehe
. Burgas przypominało typowe pokomunistyczne miasto tylko że miało ładne morze i było turystycznie przyjazne, jednak nie zagrzałem tam długo i nie przypadło mi za bardzo do gustu, przyjąłem posiłek i zacząłem poszukiwania kampingów. Gps wskazał mi jeden pomiędzy Burgas i Warną, tam też się udałem. Bardzo przyjemna mniejsza miejscowość, oczywiście spory kontrast pomiędzy bajecznymi hotelami a rzeczywistością, ceny niewygórowane, pogoda ok, więc się rozbijam. Oczywiście obowiązkowym punktem był posiłek w restauracji należącej do właścicielki kampingu która dla gości z pola udzielała rabatu 15% i do tego serwowała regionalne Bułgarskie potrawy.Następnego dnia po śniadaniu udałem sie do Warny która jest większa i ładniejsza od Burgas, pstryknąłem kilka fot i udałem się autostradą w kierunku granicy z Rumunią. Dodam tylko że cały czas towarzyszy mi upał i rewelacyjna pogoda.
Ostatnio edytowany przez Elnino; 2808.Szukam czegoś co teoretycznie istnieje ale nikt tego nie widział...
Komentarz
-
IMG_8880.jpg IMG_8881.jpg IMG_8885.jpg IMG_8886.jpg IMG_8888.jpg IMG_8889.jpg IMG_8891.jpg IMG_8898.jpg IMG_8899.jpg IMG_8900.jpg IMG_8901.jpg IMG_8906.jpg IMG_8907.jpg IMG_8908.jpg IMG_8909.jpg IMG_8910.jpg IMG_8911.jpg IMG_8913.jpg IMG_8915.jpg IMG_8916.jpg
IMG_8917.jpg
Przeprawa przez most na Dunaju i jestem już na Rumunii - jadę do Bukaresztu, nucąc sobie pod nosem piosenkę Pidżamy Porno - Grudniowy blues o Bukareszcie. Droga dobra, sprawnie przemieszczam się do celu. Bukareszt od strony drogi piękny, jednak jak wjechać w uliczki na osiedla można zastać różne widoki. Samo miasto zrobiło na mnie spore wrażenie, mimo że strasznie zakorkowane i przejeżdżałem je ze 4 godziny. postanowiłem dojechać do podnóża Karpat i tam szukać jakiegoś hostelu, najlepiej najtańszego i najbardziej penerskiego
Jadąc autostradą już ciemną nocą jakiś dobry człowiek podczas wyprzedzania zatrąbiał i mrygną światłami - zjeżdżam na CPN a tu żarówki z tyłu popalone, szybka wymiana na nowe i jadę dalej. W miejscowości Pitesti wybieram pieniążki w bankomacie banku Transylvania - bardzo ładne i miłe w dotyku banknoty mają na Rumunii - i zaraz za miastem wzdłuż głównej drogi szukam kwaterunku. Znalazłem odpowiedni na jednym z CPN`ów, na dole knajpa w pokoju wszystko co ma być, w łazience papier toaletowy zamykany na kluczyk
. Kolejnego dnia kierunek w GPS "dom". Pogoda zaczęła siadać zrobiło się znacznie chłodniej, jednak jeszcze nie padało, trasę transfogarską i transalpinę odpuściłem, ogólnie to Rumunię pozostawiłem na przyszły rok. Odczuwałem już wyraźnie trudy podróży dodatkowo przyjemny śródziemnomorski klimat też już był za mną a im bliżej kraju tym pogoda gorsza. Kolejny kwaterunek obrałem tuż przed granicą Węgierską tam też niedaleko w przydrożnym warsztacie w którym jakiś mechanik naprawiał stare dacie dolałem resztki oleju które zabrałem na trasę. Węgry przejechałem autostradą, dojechałem na Słowację tam jeszcze parę fotek w Koszycach i jazda na Barwinek. Droga do granicy się bardzo dłużyła ale w końcu dotarłem do przejścia. Oczywiście Droga do Rzeszowa i sam Rzeszów to była droga przez mękę, brak możliwości wyprzedzania, mimo że droga ładna to żadnych dodatkowych pasów do wyprzedzania, przerost ilości aut nad przepustowością dróg, ach ta Polska
Do domu wróciłem niezmiernie szczęśliwy, zmarznięty, i dumny że Pantera bez większych problemów obróciła taką trasę.
Plany na przyszły rok już jakieś są, jeszcze nie do końca sprecyzowane, ale postawię chyba trochę bardziej na odpoczynek nad morzem śródziemnym w Czarnogórze
A więc wszystko przed nami !
Pozrawiam!
- - - Zaktualizowano - - -
Podsumowanie :
6700 km
10 państw
3 l oleju
1 ślizg i jedna wywrotka
18 dni i 17 nocy
Koszt: zmieściłem się w 5000 zł
Polska Słowacja Węgry Chorwacja Bośnia i Hercegowina Czarnogóra Albania Macedonia Grecja Bułgaria Rumunia Węgry Słowacja Polska
Ps. Daniel, czekam na twoją relacjęOstatnio edytowany przez Elnino; 2808.Szukam czegoś co teoretycznie istnieje ale nikt tego nie widział...
Komentarz
-
no ładnie, ładnieCzytało się bardzo fajnie. Byłem bardzo ciekaw jak Ci poszło dalej od Macedonii. Cel Grecja osiągnięty, i to najważniejsze. Jeśli chodzi o Bułgarię, to nie dziwie się, że tranzytowo, bo jak rozmawialiśmy, te kurorty nadmorskie dupy podróżnikom nie urywają. Jak ktoś lubi smażyć się na plaży i wieczorne lansiki po knajpach to coś dla niego. Szkoda, że Rumunia "na szybko", bo to zajebisty kraj, ale skoro chcesz tam wrócić, to znaczy, że zdążyłeś docenić
Moja relacja jak znajdę chwilę czasu i weny... ale w planach jest. Może zimowe wieczory mnie zmotywują
Komentarz
-
Dorzucam współrzędne noclegów, może ktoś skorzysta:
N48.23' E20.11' dziko na Słowacji.
N46.54' E18.03' stancja Balaton - Węgry.
N43.38' E15.57' dziko nad morzem, Chorwacja.
N42.55' E17.36' stancja Bośnia i Chercegowina.
N42.08' E19.02' kemping darmowy dla motocyklistów, nad morzem, Sutomore, Czarnogóra.
N41.11' E20.41' hostel Jezioro Ochrydzkie
N40.08' E21.51' dziko nad jeziorem, Grecja.
N38.20' E21.35' dziko nad morzem, Grecja.
N37.59' E23.48' park Akrpolski, Ateny
N38.08' E24.00' kemping nad morzem Grecja.
N40.20' E22.38' dziko nad morzem, Grecja.
N40.50' E25.50' kemping nad morzem, Alexandroupoli, Grecja.
N42.49' E27.52' kemping Bułgaria
N44.59' E24.37' hostel Rumunia
Współrzędne są poglądowe, niestety jak patrzyłem w google map to rozbieżność tak do 1 km.Ostatnio edytowany przez Elnino; 2808.Szukam czegoś co teoretycznie istnieje ale nikt tego nie widział...
Komentarz
Komentarz