Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

Taka tam włóczęga ;)

Zwiń
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

    #16
    Środa 15.07.2015
    Idę zamówić śniadanie. Niestety wszyscy mówią tylko po albańsku. Na migi mogę pokazać, że chcę coś jeść ale to wszystko. Kucharz zabiera mnie do kuchni i otwiera wielkie lodówki. Teraz to jestem w stanie coś zamówić  Po sytym śniadaniu niespieszne pakowanie i wyjazd w kierunku Macedonii. Po Theth jakoś nie zachwyciła mnie Albania i wyjeżdżam bez żalu. Może to wina przemęczenia, może przesytu wspaniałych widoków, a może niedosyt (nie)odwiedzonych miejsc. Czas pokaże. Parę kilometrów przed granicą z Macedonią w końcu moim oczom ukazuje się jeden z wielu bunkrów. Niestety jest tak umiejscowiony, że nie mam nawet gdzie się zatrzymać. W końcu nie odwiedzałem Albanii dla bunkrów i nie zrobiłem zdjęcia. Wtedy tego nie żałowałem, a teraz? Teraz to może być powód dla którego znowu tam pojadę ?
    Macedonia. Powitanie w stylu trochę komunistycznym. Niby stoję w kolejce ale to do mnie podchodzi dodatkowy pogranicznik, a stoję ostatni. No i pytanie czy kamera jest wyłączona bo tu nie wolno kręcić. Później tylko sprawdzenie dokumentów (paszportu jeszcze nie wyciągam) i mogę podjechać do celników na drugie stanowisko. Nim zdążyłem się przetoczyć te 10m, celnik podnosi szlaban i każe mi jechać bez zatrzymywania. Sama radość z takiego przekraczania granicy  Po kilku kilometrach wjeżdżam na teren parku krajobrazowego. Wcześniej musiałem uiścić opłatę oczywiście. Minęło może ze 3km i znowu uśmiech zawitał na mojej twarzy. Znowu mam tą radość którą miałem od Sarajewa. Ponieważ skróciłem pobyt w Albanii to chcę przedłużyć trochę w Macedonii. Czyli muszę coś wyszukać. W sumie to nieduży kraj i niewiele można się spodziewać. Jakoś od granicy mam wrażenie, że Macedończycy i Polacy mają coś wspólnego. Czy to tylko przeczucie? Przy oglądaniu mapy wpadło mi w oko miasto, a w zasadzie wykopaliska miasta Heraklea. To jadę w tamtą stronę, nie wiem tylko jak znajdę. Ale tym to będę się później martwił. Kieruję się na miasto Bitola. Przejechałem prawie całe miasto nie widząc żadnej informacji na temat Heraklei. Pomyślałem sobie, że będzie trudniej niż mi się wydaje. Upał bardzo daje się we znaki. Nagle widzę upragnioną tabliczkę z pokazanym kierunkiem gdzie jechać. Niestety po drodze mam rondo i kilka możliwości zjazdu. Przecież tam to już każdy wie jak jechać więc po co stawiać ponownie informację? Pierwsza ulica, kilkaset metrów przejechanych i nic. Żadnej informacji. Wracam. Druga ulica, niestety to samo. Na trzeciej jakiś samochód zajeżdża mi drogę. Jak się okazuje, jest to mieszkająca tam polka , a jeżdżąca samochodem na rumuńskich blachach. Mówi, że zupełnie źle pojechałem i że pokaże mi gdzie to jest. Zawracamy. Chwilę musimy poczekać aż będziemy mogli skręcić w lewo i włączyć się do ruchu. W końcu jest na tyle miejsca aby wykonać ten manewr spokojnie. Ruszamy. Niestety asfalt jest tak śliski, że na skręcie tylne koło ucieka mi. Wręcz postawiło mnie bokiem jak nie zaczęło mnie już wyprzedzać. Lekko odpuściłem gaz, koło złapało przyczepność i już leżę. Prędkość nie była duża, bo jechałem za samochodem który również ruszał. Ktoś pomógł mi postawić motocykl, szybkie rozeznanie po motocyklu- żadnych strat. Rozglądam się za samochodem kobiety która miała doprowadzić mnie na miejsce ale niestety już nie widziałem go. Czyli dalej jestem w punkcie wyjścia. Pozostaje mi szukać dalej na własną rękę Heraklei. Po jakiś 30 min i wielu zapytaniach docieram w końcu do upragnionego celu. Wykopaliska pozwiedzane, polska wycieczka ominięta Mapa pokazuje mi, że całkiem blisko są następne, w Stobi. Ponieważ to antyczne miasto i nawigacja tego nie obejmuje, wbijam jakąś miejscowość obok. Na miejsce docieram jakimiś zapadłymi drogami. Niestety żadnych drogowskazów do wykopalisk nie ma. Podjeżdżam do sklepu i się pytam o Stobi. Niestety nikt nic nie wie. W końcu ściągnęli kogoś kto mówi po angielsku. Poczytał opis i pokazuje mi, że Stobi jest w zupełnie innym rejonie Macedonii. No ale jak? Mapa by tak kłamała? Wychodzi na to , że tak. Ponieważ upał był straszny zostałem jeszcze poczęstowany wodą, zimną. Podziękowałem i pojechałem do następnego miasta którym było Prilep. Jest tam zabytkowy klasztor który można zwiedzać. Jakoś tak na czuja i tylko z dwoma zapytaniami o drogę trafiłem w miarę szybko. Jest to mały klasztor i i niewiele można zwiedzać. Jak już to tylko kościół. W dodatku nie wolno robić zdjęć. Jest się ciągle obserwowanym przez zakonnicę. Następny cel to znowu to nieszczęsne Stobi. Na mapie widzę, że całkiem niedaleko Stobi jest camping. W takim razie najpierw pojadę na camping , a dopiero rano będę zwiedzał wykopaliska. Dojeżdżam do miasta z campingiem ale jakoś nie widzę żadnych oznaczeń . Za to przy drodze stoi policjant. No to idę do niego. Niestety o campingu nic nie wie, to znaczy tutaj nie ma żadnego campingu. Poleca najpierw zwiedzić Stobi , a następnie pojechać do Skopije do hotelu bo będzie tańszy niż w Negotino. Wracam więc do Stobi i zwiedzam. Oczywiście musiałem zajechać od drugiej strony, tam gdzie nie było kasy . Na szczęście zostałem wpuszczony przez strażnika. Bilet oczywiście musiałem kupić ale zanim to zrobiłem to przeszedłem z kilometr do nieszczęsnej kasy. Na temat wykopalisk nie będę się rozpisywał bo można to sobie sprawdzić w internecie. Jak ktoś kto lubi to polecam. Następne wykopaliska zwiedzone, to udaję się do Veles. Tam gdzieś powinienem się przespać. W centrum nic nie ma. W takim razie znowu trzeba się pytać. Dowiaduję się, że tutaj nic takiego jak hotel nie ma. Ale jakieś 6km dalej jest hotel, o campingu mogę zapomnieć. Trudno, jadę. Dotarłem na miejsce, Pokuj mam przydzielony ale zanim rozpakuję motocykl biorę zimne piwo. Chcę płacić za nie ale barman mówi żebym się wyluzował i na spokojnie wypił piwo. Zupełny relaks ma być. Pewnie widać po mnie było trudy dnia. Piwo wypite, motocykl rozpakowany, kąpiel wzięta, teraz czas coś zjeść miejscowego. Ale póki jest jeszcze widno oglądam straty w motocyklu. Popękana owiewka to nic strasznego. Taśma izolacyjna załatwia sprawę do końca wyjazdu i jeszcze trochę dłużej. Tragedii nie ma. Porozmawiałem z recepcjonisto-barmanem o miejscowym jedzeniu i dostałem super porcję wspaniałego mięsa z sałatką regionalną. Było tego na tyle dużo , że nie dałem rady tego zjeść. Oczywiście zapite to zostało miejscowym piwem.
    Macedonia.JPGHeraklea.JPGStobi.JPGWP_20150716_002.jpg

    Komentarz


      #17
      Niezłe te wykopaliska, jak z Tomb Raidera.

      Miałeś kamerkę zamocowaną na przedniej owiewce?
      Nagrywanie ciągłe czy sterowanie z kierownicy?

      Komentarz


        #18
        Od Bośni i Hercegowiny miałem kamerkę na kasku. Czasami tylko przekładałem na owiewkę. Nagrywanie też różnie ale sterowanie było ręczne. Czyli zatrzymywałem się i włączałem lub wyłączałem, w zależności od widoków. Na chwilę obecną muszę ze Słowacji odebrać część filmów bo karty u mnie odmówiły współpracy

        Komentarz

        Pracuję...
        X