Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

Drinki z palemką i tłuste niemry czyli Czarnogóra 2016

Zwiń
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

    #76
    Junak posiedział trochę na ławeczce, chyba bił się lekko z myślami. Zbigniew rozwalony na wiklinowym fotelu, nogi na drugim jednym słowem Lord Cox
    Wreszcie pojechał na miejscówkę którą sam wybrał (na mapce w recepcji) czyli koło Polaków na BMW. Przyszedł po pół godzinie, mówi że na samym końcu jesteśmy prawie w krzaczorach. Wypiłem trzeciego browca, było gdzieś 21,30 mówię spadam spać. Trzeba rozbić namiot, pojechałem tam, a to w krzakach, komary mnie dopadły. Chyba miałem w życiu najlepszy czas rozkładania namiotu. Samą wewnętrzną moskitierę, bambetle do spania wrzuciłem i w pełnym rynsztunku zapakowałem się. Wewnątrz wytłukłem wszystkie komary które zdążyły wpaśc i dopiero porozbierałem się. Przyszedł Junak, gadamy trochę przez namioty, bo na zewnątrz nie da rady. Jeszcze się nie ściemniło całkiem, poszliśmy spać.
    Budzę się ok.4-tej,świt. Słyszę jakieś rytmiczne pojękiwania z sąsiedniego poletka (pary z BMW) Myślę, no cóż fajna zabawa.... Już, już, już dziewcze dojrzewało a tu kurwa, pociąg z łoskotem przejechał koło naszych namiotów.
    Jak wjeżdżaliśmy na ten camp były tory kolejowe, tylko byłem pewien, no q...a, może wydawało mi się że te tory są nieczynne... Teraz to Junak mnie na pewno zabije
    Przekreciłem się na drugi bok i jeszcze usnąłem....
    Pobudka o 7, w recepcji przed 8-mą......

    cdn
    Ostatnio edytowany przez Zbyszek KTM 990adv; 2893.

    Komentarz


      #77
      Ten pociąg to była zemsta za camp przy drodze w Chorwacji pewnie
      Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
      No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
      sigpic

      Komentarz


        #78
        Tam to jeździł o 2-ej w nocy jakiś h na hd lub jakimś innym czopku z pustym wydechami...

        Komentarz


          #79
          Ja w czasie jak Zbigu walił browary rozłożyłem namiot, poszedłem pod prysznic, ubrałem się w cywilne ciuchy, a on tam siedział cały czas. pomyślałem już pewnie znalazł towarzystwo do picia . No to idę i ja, wziąłem kartę oczywiście. Jak zobaczyłem jaka kolejka do jedzenia i tylko jakieś odgrzewane rzeczy zostały to podziękowałem. Wypiłem jeden browar, ale komary tak zaczęły ciąć że zacząłem się ubierać, nie z zimna ale w pancerz ochronny. No nie dało rady wysiedzieć, tak nagle zaczęły gryźć. Nie dokończyłem browara nawet a Zbigu mówi że spada do namiotu. Spoko, ja jeszcze pójdę nad wodę zobaczyć na molo czy coś takiego tu mają. Przechodzę koło camperów a tam każdy jak w Afryce za pieluchą się kryje, jakieś siatki porozkładane wszędzie, jak siadłem na pomoście to się dowiedziałem do czego te wszystkie szmaty porozwieszane. Nawet nie dało rady wyciągnąć aparatu żeby zrobić zdjęcie bo akurat w palec od spustu już zaczynał gryźć mnie komar, ku..wa, co ja tu robię pomyślałem, zamiast siedzieć w spokoju jak byały człowiek w hotelowej restauracji to ja ganiam, za pie..lam za jakimiś campingami uciekając przed komarami. Ku..wa, nie ma hu..ja, jadę jutro do hotelu spokojnie się wyspać i pewnie już w PL. Ruszyłem do namiotu, szedłem jak Ben Johnson po zewnętrznej bo w kostki też gryzły. Wchodzę do namiotu, świecę i wybijam wszystkie co wleciały ze mną, kładę głowę na poduszce a tu tututututututu, ku..wa, pociąg jedzie, głowa aż mi podskakiwała od tego dudnienia, czułem każde koło pociągu, do tego jak by jechał 10 m dalej, w rzeczywistości to było może niecałe 100m . Od razu drę się do Zbiga, to za karę, wczoraj nie spałeś to dziś też nie będziesz, trzeba było jechać do pensjuny.
          Jednak karma istnieje . Napisałem smsa do siedlara, czy jest w domu bo ja wracam z Węgier to zajadę na jeden dzień jak ma czas, spoko, napisał przyjeżdżaj, no i już wiedziałem gdzie jadę następnego dnia . Oczywiście nie pospałem bo pociąg co dwie godziny regularnie przejeżdżał po namiocie ...

          Tak wyglądała nasza parcela, tu jeszcze Zbiga nie było bo od razu jak wielbłąd po wycieczce na pustyni poleciał do wodopoju na browary



          C.D.N.
          Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
          No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
          sigpic

          Komentarz


            #80
            w życiu nie pojadę nad Balaton. Jakaś masakra z tymi komarami. Na Mazurach jak chodziłem znad jeziora do lasu po drewno na ogień to cza było sie ubrać na maxa - france miały chyba po pół kilo i widać je było ze 100m nieuzbrojonym okiem. Spokojnie można bylo zlapac takiego za jaja w rekawicach bokserskich.

            Wysłane z mojego SM-G530FZ przy użyciu Tapatalka

            Komentarz


              #81
              są metody na walkę z komarami. trochę dziwne, że takie ośrodki nie inwestują w to... i nie koniecznie muszą to być opryski. Kiedyś widziałem opis działania czegoś takiego: http://www.skeeter-vac-depot.com/ .... eee tu: http://joemonster.org/art/28379

              Komentarz


                #82
                Ja też miałem repel ze sobą ale jakoś mi się odechciało siedzieć na powietrzu.
                Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
                No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
                sigpic

                Komentarz


                  #83
                  Zmęczenie + 3 browary to niezły środek nasenny, więc wypoczęty wstaje o 7, miałem jakieś zajawki o pociągu, ale pewno to mi się śniło
                  Czekamy koło recepcji żeby zapłacić, Junak mówi że jedzie autostradą do Siedlara na Sląsk bo jednak musi zaliczyć jakiś hotel.
                  Ja wbijam w gps-a trasę przez Słowację, Chyżne na Radom. Naprawdę jazda po autostradzie mnie wk. Nuda, nuda, i jeszcze raz nuda, jak mówił Maklakiewicz w Rejsie. No samochodem to jeszcze, ale motorem adv to świętokradztwo.
                  Lecimy jeszcze obaj na Budapeszt, po drodze paliwo i bar. Ale to mało powiedziane, prawdziwa restauracja przy autostradzie. Ful wypas, taki wybór że głowa mała, łącznie z owocami i owocami morza. Samoobsługa. Lecimy jeszcze kilkadziesiąt kilometrów razem do rozjazdu. Junak na północ w kier. Bratysławy i Cieszyna, ja na północny wschód kier. Chyżne.
                  Zauważam że jednak samemu inaczej się jedzie, grzeje ostro, mam ok.800 do zrobienia.
                  Wbijam się w Budapeszt, no pewnie chwilę mi tu zejdzie, muszę przez całe miasto przejechać. Ale są bus-pasy, z początku nieśmiało bo nie wiem czy tu motory mogą. W Radomiu i Rzeszowie mogą, a tu?? Moje wątpliwości rozwiewa taxi-zlotówa, wyprzedza mnie z prawej i przez otwarte okno ruchem ręki zaprasza "tędy Mister, tędy" Gps prowadzi promenadą wzdłuż Dunaju, Budapeszt jest piękny, budynek Parlamentu... itp. kiedyś trzeba tu przyjechać na piwo. Ale zwiedzanie nie bardzo mnie interesuje.
                  Po ok. pół godz. jestem za Budapesztem. Słowacja nawet nie wiem kiedy, po blachach samochodów tylko widać.
                  Ostatnio edytowany przez Zbyszek KTM 990adv; 2893.

                  Komentarz


                    #84
                    He he
                    a podobno na stacjach to tylko baniki można jeść
                    Jak widziałem Zbiga przy śniadaniu popijającego jeszcze kawkę to uszy mu się trzęsły, tak mu smakowało .

                    Ja tam na autostradzie bardzo dobrze się czuję, lubię jak kilometry szybko lecą i nie myślę że mnie dupa boli czy coś, wiem że zaoszczędzę kupę czasu i dzięki temu mogę więcej czasu przeznaczyć na piwo z kolegami po przyjeździe.
                    Miałem jednak małego stracha, pojechałem trasą Bratysława - Brno. Brno omija się bokiem choć niekoniecznie, stacji benzynowych od liku, wiedziałem że niedługo zapali się rezerwa, ale mówię jadę jeszcze, stanę dalej jak będzie mniej ludzi. Jadę jadę a tu dupa, trasa non stop a stacji nie ma, no ku..wa pomyślałem, w górach nie stawałem z braku paliwa a na autobanie mi zbraknie, zacząłem wolniej jechać, 150, potem 140 i stacji nie widać, przez 20 km jechałem 120 i to poboczem, nagle jest . Na baku zrobiłem w sumie 320 km i do tej pory się zastanawiam na czym ten motocykl jeszcze jechał. Wlałem 22.5 litra.

                    Potem już luz, o 13ej byłem w Jastrzębiu u Siedlara. Wiedziałem że o 14ej wraca z pracy więc tankowanie i batonik na stacji .
                    Z siedlarem zrobiliśmy zakupy, kolacja i śliwowica, wtedy się zaczęło ...

                    C.D.N.
                    Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
                    No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
                    sigpic

                    Komentarz


                      #85
                      byłem nad Balatonem kilka razy i komary wcale mnie nie żarły.

                      niemniej, Balaton jest tak słaby i do tego drogi, że można go olać tak po prostu. Jedyne w miarę ładne miejsce tam to Tihany, ale wystarczy się tam zatrzymać na kawę. Sto razy lepiej znaleźć*jakiś kozacki kemping na północy Bośni albo chociaż jakieś jeziorka w Czechach/Słowacji (spanie na dziko nad jeziorem to bardzo popularne u nich sport, ale może być też kemping z termalnymi źródłami).

                      Jako punkt przelotowy na tej trasie polecam też Esztegrom. Małe ładne miasteczko nad Dunajem, keping ma basen z podgrzewaną wodą.
                      Social media: Facebook | @maku_xtz on twiiter
                      Relacje Bośnia 2013 | Bałkany 2012 | Gruzja 2012 | Bałkany 2011

                      Komentarz


                        #86
                        Zbigniewa komary nie biorą. W piwie jest dużo witaminy B12.

                        Wysłane z mojego SM-G530FZ przy użyciu Tapatalka

                        Komentarz


                          #87
                          Wybraliśmy Balaton jako punkt noclegowy, bo dużo tam campów, pensjonatów, hoteli, chcieliśmy sie przespać, wykąpać i załatwić potrzeby w czystych toaletach.
                          Zjeść kolację i wypić kilka browców. Taki krótki postój w połowie drogi powrotnej. Jest w ciul pięknych miejsc na świecie, ale MY WŁAŚNIE wybraliśmy tę opcję (koncepcję)

                          Na Słowacji paliwko, dwa lody w klimie, kawka i wio dalej. Przebijam się przez Nizkie Tatry, Park Velka Fatra piknie tam, prawie jak w Szwajcarii, albo Austrii. Duży ośrodek narciarski Donovaly, owszem latem nieczynny, ale turystów sporo.
                          Ok. 14 jestem już w Chyżnem, żołądek już wcześniej dawał znaki, zatrzymuję się na jedzonko zaraz za przejściem po lewej wielki parking tirów i restauracja gdzie często się zatrzymuję. W tamtą stronę też tam jedliśmy z Junakiem. Dostałem wielką michę żarcia Przy kawce siedzę i śmieję się sam do siebie z poprzedniej wizyty tutaj.
                          Po skończonym posiłku mówię do Junaka, idę do kibla, a potem do motorów. Czekam chwilkę, nie ma go. Przychodzi, mówi że był w kiblu, ale trzeba zapłacić 1zł. i nie załatwił potrzeby.
                          ??? Pomyślałem że może szkoda mu tej złotówki, to mówię że z boku jest tam kartka że goście z baru za darmo. Idź kurde nie będziemy się zaraz zatrzymywać
                          Potem dopiero sobie uświadomiłem że Junak nie miał tej złotówki, bo ON kurwa tylko z kartą, pieniędzy polskich też nie ma przy sobie. Bał sie sprzątaczki co sprzątała wielkim mopem.
                          Ostatnio edytowany przez Zbyszek KTM 990adv; 2893.

                          Komentarz


                            #88

                            faktycznie, ale tam byłoi inaczej, od wewnątrz można było wejść na luzaku ale od zewnątrz bramka jak na lotnisku, krat brakowało, przejście dla tirowców zrobili pewnie żeby się nie pchali na chama. No to odpuściłem, aż tak mnie nie piliło.
                            Zbigu, to potem zaatakowałem Tira czy to było wcześniej?
                            Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
                            No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
                            sigpic

                            Komentarz


                              #89
                              Wcześniej, atakowałeś tego tira na zakopiance przed górką Naprawa
                              Opowiedz o tym, bo ja opowiem, pewnie miałeś brązowo w gaciach

                              Komentarz


                                #90
                                Zamieszczone przez Zbyszek KTM 990adv Zobacz posta
                                Opowiedz o tym, bo ja opowiem, pewnie miałeś brązowo w gaciach
                                To Ty napisz jak to wyglądało z boku a ja potem napiszę jak wyglądało z pierwszego planu
                                Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
                                No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
                                sigpic

                                Komentarz

                                Pracuję...
                                X