... druga wersja byłaby mocno pożądana z racji tego, że u Junaka w jego opowieściach jest sporo do prostowania różnych zawiłych sytuacji, które najzupełniej w świecie się nie wydarzyły



. Podjeżdżam koło krzaka, niby trochę cienia jest, wołam chłopaków i zaczynam się rozbierać. Grzesiek podjeżdża i mówi że jeszcze coś poszuka innego bo tu jest lipa i nie ma kibla dobrego. No dobra, to to stoję w samych gaciach i czekam, Zbigu koło mnie też juz zdejmuje ciuchy, wiedziałem że już nie może się doczekać zimnego browara w barze
. Znów bawię się w pielęgniarkę bo Zbigu mówi że boli go ręka, no to zmieniamy opatrunek, odwinąlem bandaż ale gaza się przykleiła, mówię że będzie bolało żeby zacisnął zęby, na 3 zrywam opatrunek. Ale nauczony doświadczeniem że i tak będzie bolało raz dwa i poszło. Na to Zbigu - ku..wa miało być na 3
, nie płacz jak baba, zaraz przestanie cię boleć 







. Żeby nie było za dobrze nie mieliśmy stołu żeby usiąść jak biali ludzie do kolacji. Zbigu wyczaił za słomianym płotem mały stolik ale bał się zagadać z gościem żeby nam pożyczył. Przychodzi i mowi do mnie żebym poszedł i załatwił sprawę, mówię że nie idę, nie chce mi się i mam inne zajęcie, muszę rozłożyć namiot, Grzesiek też zaczął marudzić idź i idź, mówię ni hu..ja nie idę nigdzie, dyskusja trwała jakieś dobre pół godziny aż w końcu Grzesiek poszedł
. Stolik spoko, było można postawić graty i szklanki. Ale ta wódka była niedobra, do tego ciepła prawie mi stawała w gardle. Dobrze że chociaż ta cocacola była w miarę chłodna. 
Patrzę na cennik i widzę że Zbigu nie będzie zadowolony, piwo 2E ale nie siadamy do baru, idziemy do wody. 

.










Jedyny raz kiedy nie byłem w stanie przejeść tego co mi dali




. Most też sprawnie przejechaliśmy, obyło się bez stania w korku. 

. Pokazuje coś w oddali, no to mówię siadaj na moto, podjedziemy razem i pokażesz gdzie to jest, nie nie, ona się boi. No trudno. Jedziemy sami. Droga nie była taka trudna trzeba było objechać dwie posesje. 
. Grzesiek mówi że kończą mu się klocki z tyłu ale ma zapasowe więc możemy wymienić, no dobra, ale mu się nie chce. Nie pi..ol, wymieniamy i idziemy na obiad. Chwila moment klocki zmienione, łańcuch nasmarowany, po raz kolejny doceniłem scota 



. Atmosfera konspiracji przednia. Jak dzieci w przedszkolu ablo szkole podstawowej kiedyś kryły się po kontach na wycieczce żeby Pani wychowawczyni nie widziała że piją piwo albo oglądają świerszczyki
. 





Komentarz