Chcę po zimowaniu, przepalić silnik. Zaniepokoiło mnie blokujące się cięgło ssania. Zawsze wysuwało się dość sporo, było widać kilka "ząbków" wysuwających się wraz z cięgłem. Obecnie nie widać nawet jednego "zęba". Odkręciłem przy gaźniku śrubę która trzyma nasadę linki. Znalazłem tam jakiś nalot niewiadomego pochodzenia. W moim mniemaniu po odkręceniu tej śruby przy gaźniku cała zawartość powinna łatwo wyjść, ale niestety tak nie jest. Jest do założenie celowe czy moja błędna interpretacja skojarzona z gaźnikiem wsk, simson ?
Ogłoszenie
Zwiń
No announcement yet.
Zablokowane ssanie
Zwiń
X
-
W gaźniki pod tą "śrubą" do linki powinien być przymocowany tłoczek od ssania - mógł się zaciąć od syfu lub spuchniętego oringu. No i oczywiście powinna być tam sprężyna, która odpowiada za powrót całego tego ustrojstwa - mogła skorodować i wyprodukować sporo syfu.
Najlepiej gaźniki na stół, wyczyścić ile się da i próbować wyciągnąć. Jeśli nie pomoże to WD40 i mieć nadzieję, że oring od tego nie spuchnie.sigpic
-
Rozumiem. Zapoznałem się z cała "procedurą" demontażu gaźnika. Boje się tylko że jak weźmie się za to człowiek, który przez całe życie miał do czynienia tylko z gaźnikiem od wsk (patrz ja) może zgłupieć przy czymś takim. Brat mnie straszy, że jak się zdemontuje gaźniki do czyszczenia, to trzeba ja będzie potem zsynchronizować ze sobą i z silnikiem itd. Czy jeśli szerokim łukiem ominę śruby regulacyjne to uniknę tego. Z drugiej strony chyba nie można wyczyścić gaźników bez demontowania tych śrub, bo pod nimi są pewnie dysze które muszą być bezwzględnie czyste. Jako laik mam opory przed taką robotą.
Komentarz
-
Hej,
w silniku jednocylindrowym (oprócz kilku wyjątków - XTZ nie jest jednym z nich) gaźników nie trzeba ze sobą synchronizować (zazwyczaj zresztą jest jeden i nie ma z czym synchronizować).
Z cytatu wnioskuję, że brat sam nie bardzo wie o co w tym wszystkim chodzi, bo nie ma czegoś takiego jak synchronizacja "gaźników ze sobą i silnikiem" - polega to tylko na ustawieniu równych podciśnień we wszystkich kolektorach dolotowych (akurat w 660 jest to niemożliwe - i to celowo, bo wynika z konstrukcji).
Generalnie sama rozbiórka gaźników to nic trudnego - elementy do regulacji manualne są cztery:
- uchylenie wstępne przepustnicy (duże pokrętło przy mechaniźmie z linkami) - służy do ustawiania wolnych obrotów - tego nie ruszasz, to się ew. ustawia na rozgrzanym silniku
- śruba regulacji składu mieszanki na jałowych obrotach (lewy gaźnik) - przed wykręceniem wkręcasz ją do lekkiego oporu licząc ilość obrotów, po wyczyszczeniu wkręcasz tak samo (do lekkiego oporu) i wykręcasz poprzednią ilość obrotów - nastawy też się zmienia na ciepło (jeśli trzeba). Po wykręceniu uważaj, bo może (nie pamiętam jak jest w 660 -fiszki ew.) być pod tym sprężynka oring i mała blaszka - rób to nad stołem i sprawdź, żeby coś nie poleciało w kąt przy przedmuchiwaniu kompresorem.
- poziom paliwa regulowany przez blaszkę przy pływaku - też nie ruszasz, chyba, że poziom paliwa jest zły (było na forum opisane mierzenie i zakresy wartości), ale tu trzeba mieć niestety "spraktykowane" co da jaki efekt.
- ustawienie wysokości iglicy (tzw. ząbkami) - też raczej nie ruszasz, j.w.
Niestety właśnie praktyka jest potrzebna, żeby w gaźniku określić co jest normalne, co nie, co należy zmienić, a czego nie ma sensu ruszać i jakie efekty dadzą zmiany, lub co zmienić, jeśli występuje dany problem - to przyjdzie z czasem (gaźniki potrafią być na prawdę wredne i czasochłonne), ale od czegoś trzeba zacząć zdobywać doświadczenie - samodzielna rozbiórka i czyszczenie to dobry początek. Generalnie jeśli nie zmienisz nastawów i poskładasz tak jak było to gorzej nie będzie.
Warto robić po kolei zdjęcia co jak było, bo czasem taka głupota jak kolejność podkładek, czy kąt/strona zamontowania kółka sterującego przepustnicą może zabrać trochę czasu jak się nie pamięta (albo n.p. gdzie którędy i dokąd wężyk szedł - widziałem przypadki podłączania benzyny pod odpowietrzniki).
Warto też zawczasu zapoznać się z fiszkami, żeby wiedzieć czego w którym miejscu się spodziewać - pozwoli to też wychwycić ew. braki.
W 660 tak na prawdę najbardziej upierdliwe i czasochłonne jest zdejmowanie i zakładanie gaźników.
Po zastanowieniu: sam tłoczek ssania dobrze by było wyciągnąć jeszcze na zamontowanych gaźnikach. Ich wyjęcie wiele w tym nie pomoże, choć jeśli tłoczek zaklinował się przez syf to warto przeczyścić potem całość. Spr. kompresorem i manualnie wyczyścić ile się da i ciągnąc za linkę wydobyć tłoczek. Benzyny itp chemikaliów raczej na potem, jeśli pierwsza metoda zawiedzie, bo mogą powodować puchnięcie oringu (jeśli jest nieoryginalny) na tłoczku, co tylko utrudni sprawę. Niestety nie ma możliwości wypchnięcia tego "z drugiej strony", więc wyciąganie za linkę to najskuteczniejsza metoda.sigpic
Komentarz
-
Adam dobrze opisał rozbiórkę gaźnika ale może nie będzie trzeba tego robić.
Linka od ssania składa się jak by z dwóch części, nad głowicą są łączone ze sobą i osłonięte takim plastikowym pudełeczkiem, do niego właśnie dostaje się syf i woda i rdzewieje wszystko powodując że linka nie chce sie przesuwać, zdejmij zbiornik i obadaj dokładnie jak leci linka od ssania.
Przy samym gaźniku linkę spokojnie możesz odłączyć wyciągając ją razem z tłoczkiem ssania. Jeśli zobaczysz że tłoczek nie jest zasyfiony to już po sprawie, nie musisz nic kombinować i rozbierać bo to ewidentnie będzie wina linki albo samej górnej zapadki z kuleczką, ona niestety zawsze prędzej czy później rdzewieje i wypada razem ze sprężyną.
Podsumowując nie masz się co bać rozbiórki to nie jest takie trudne jak się wydaje ja też tak kiedyś myślałem
w pierwszej kolejności zbadaj linkę i zapadkę przy kierze, jak z tym bedzie wszystko ok zajrzyj do tłoczka w gaźniku, wcale nie musisz go od razu demontować. Daj znać jak postępy.
Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
sigpic
Komentarz
-
Mała teresa ma już taką przypadośc ze po dłuższym postoju zimowym aluminium gaznika i przepustnicy ssania sniedzieje i zakleszcza sie w gazniku. Miałem to samo. Wystarczyło energiczniej pociagnąć za linke i tłoczek wyszedł. Troszke przeczyścić i powinno chodzić. Przy tej operacji trzeba uważać żeby nie urwać linki.
Przerabiałem to już dwa razy.
Najlepiej podczas postoju zimowego co tydzień odwiedzić tereske i pobawić sie ssaniem.
Komentarz
-
Linka tak się zaklinowała, że trudna ją było wyciągnąć. Wyglądało to tak jak pisaliście, całość wyczyściłem i złożyłem, ssanie wygląda w porządku. Spuchł trochę oring, ale nie widzę problemu z jego wymianą. Dusza odkrywcy kazała mi skorzystać ze zdemontowanych gaźników. Korozji nie zauważyłem w żadnym innym miejscu oprócz w/w. Chciałem już dzisiaj odpalić silnik, zakupiłem płyn chłodniczy, wszystko poskładałem, a okazało się że nie mam paliwa XD. Czeka mnie jeszcze montaż plastików od strzykawy, dopiero dzisiaj kupiłem komplet plastikowych śrubek.
Komentarz
-
Kupując oring weź 2, i jeden z nich wrzuć na noc do szklanki benzyny z baku, a rano porównaj z drugim czy nie spuchł - to tak z doświadczenia właśnie ze ssaniem w 660. Byłem dumny z udanej regeneracji, a następnego dnia ssanie nie chciało wracać przez spuchnięty oring - skończyło się tak, że dobrałem oring, który po spuchnięciu miał dobry wymiar :/sigpic
Komentarz
-
Cześć!
Odświeżam nieco wątek - miałem dzisiaj podobny problem. Te info mi nieco pomogło. Załączam fotkę jak to wygląda "na żywo". Przy odkręcaniu mosiężnej śruby (klucz 12) trzeba uważać aby nie próbować zbyt mocno, bo klucz może odbić i wyłamać śrubę regulującą przepustnicę (zaznaczona na fotce kółkiem) - tą ze sprężyną. Warto przy przykręcaniu/odkręcaniu pomóc sobie przekręcając manetkę gazu. Po odkręceniu śruby trzeba się nieco zaprzeć i pociągnąć za metalową zakrzywioną prowadnicę linki - tłoczek powinien wyjść z lekkim oporem i voila! czyścimy i z powrotem na miejsce i cieszymy się ssaniem jak nowym. Ja czyszczę już 3 raz (;
20120715492.jpgTénéré is the way to go!
Komentarz
-
Zamieszczone przez terek_4 Zobacz postaWitam.
Na tym zdjęciu widać gdzie wchodzi linka ssania do gaźnika?
wydaje mi się ze mam urwaną linkę ssania, i nie wiem gdzie ona dokładnie wchodzi w gaźniku...Był Junak M10, WSK125, potem xt600z i xtz750 aż w końcu przyszło nawrócenie, lc4 620 sc, exc 520, a teraz
No i oczywiście WSK 125 73' jest nadal, fajnie powspominać szczeniackie czasy
sigpic
Komentarz
-
Ja akurat śmigam przeciętnie 330-350 dni w roku i z gaznikiem problemów nigdy nie miałem wiec coś w tym jest. Za to od tej cholernej solanki ruda zawsze się przyplącze i co wiosnę malowanko na dole.Jeżeli jest jeden cylinder to pozostaje tylko jeden wybór...
Jeżeli jest wybór to mogą być nawet cztery...
Komentarz
Komentarz