Witaj na XTZclub.pl!
Aby pisać posty musisz być zalogowany, a więc uprzednio należy się zarejestrować. Z obsługą forum możesz zapoznać się w FAQ. No i baw się dobrze
Ogłoszenie
Zwiń
No announcement yet.
Maroko 2011 by EnduroVoyager - relacja prawie na żywca
Właśnie skończyłem rozmawiać z Kowalem. Są na promie do Afryki.
Na kemping pod Malagą dotarli wczoraj o 22:00. Rano składanie motorów i pakowanie wszystkich bambetli zajęło im jakieś 3 godziny. Potem godzina jazdy do portu, kolejna na załatwienie formalności i..... płyną.
Wqrw..em się tylko raz. Po usłyszeniu odpowiedzi na pytanie o temperaturę.
Dzień 5, czwartek, 24 lutego, godz. 11:03
Podobno mam cichego wielbiciela.. Ledwo wjechali do Afryki, a już im chyba słońce za mocno przygrzało
Jeszcze się normalnie nie otrząsnęłam, a tu od razu kolejna wiadomość relacjonująca wydarzenia dnia wczorajszego:
godz. 11:22
Podsumowanie pierwszego dnia w na Czarnym Lądzie
Afryka przywitała nas piękną pogodą, jako jedyni turyści schodzimy z promu w Tangerze, od razu kierują na na posterunek policji, wypełniamy kilka kwitów i czekamy. Obserwujemy nasz pierwszy zachód słońca, mija godzina i w końcu jesteśmy po odprawie.
Droga z portu to ciąg bardzo przyjemnych serpentyn, oswajamy się z miejscowymi zwyczajami drogowymi. Po krótkiej przejażdżce zaczynamy rozglądać się za noclegiem, odbijamy w boczną drogę prowadzącą na szczyt pobliskiej góry. Okazuje się, że to strefa wojskowa, po krótkiej wymianie zdań dostajemy pozwolenie na rozbicie obozu. Jest zimno pijemy herbatę i szybko kładziemy się spać.
Czekamy na dalsze wieści, trzymamy kciuki i zazdraszczamy
Łoś, w przeciwieństwie do jelenia i innych zwierząt, choć lubi czasem pobujać w obłokach, nie ma wygórowanych ambicji...
O świcie budzi nas zaprzyjaźniony oficer. Jest bardzo rześko, szybko zbieramy obóz, zakładamy wszystkie podpinki, kominiarki i ciepłe ciuchy. Żegnamy naszych wojskowych gospodarzy i ruszamy w drogę na południe. Na śniadanie zatrzymujemy się po 2 godzinach w przydrożnym barze, temperatura zdążyła podskoczyć do 20 C. Dostajemy sadzone jajka, oliwki i placek chlebowy, jedzenie jest wyśmienite. Przebieramy się i ruszamy dalej w drogę.
Po 50 km postanawiamy zjechać z głównej ruchliwej trasy na trzeciorzędną górska drogę, mimo że przypuszczalnie opóźni to nasze dotarcie do Sahary. Był to strzał w 10, droga R408 to fantastycznie pokręcona szutrowo-asfaltowa droga biegnąca szczytami gór. Jechaliśmy szybko, ale bardzo ostrożnie droga ma szerokość 3 metrów i gdzieniegdzie wyrwy wielkości samochodu. Widoki zapierały dech, momentami widać było tylko drogę i błękit nieba.
Na jednym z postojów podchodzi do nas miejscowy i usilnie próbował sprzedać nam haszysz, podobno najlepszy na sen. Sytuacja ta powtarza się jeszcze parokrotnie, z tym że sprzedawcy coraz młodsi, przy jednym z boisk hasz próbuje sprzedać nam 8 latek. Góry Rif to zagłębie haszyszu. Godzinę przed zmierzchem rozpoczynamy poszukiwać odpowiedniego miejsca na nocleg, w końcu lądujemy w gaju oliwnym.
Aktualna pozycja
Łoś, w przeciwieństwie do jelenia i innych zwierząt, choć lubi czasem pobujać w obłokach, nie ma wygórowanych ambicji...
Komentarz