Ogłoszenie

Zwiń
No announcement yet.

Panewka i co dalej?

Zwiń
X
 
  • Filtr
  • Czas
  • Pokaż
Wyczyść wszystko
new posts

    #91
    Seba - uważaj przy wykręcaniu zapinacza łańcucha rozrządu, żeby zrobić to w odpowiedniej kolejności. Wiesz o co chodzi z tą sprężyną i zapadką-żeby czepień nie wyjechał przy demontażu i dobrze się to napięło przy montażu.
    O ile to będziesz wyciągał. Było opisane to na forum. Zresztą sprawa jest logiczna ale na wszelki wypadek piszę.

    Komentarz


      #92
      LukaSS, ty nie dajesz rady jeździć bez zatyczek, a chcesz żebym ja ze stetoskopem silnika słuchał?

      Zamówiłem już stetoskop, będę bawił się w doktora z Tereską

      Tomur - dzięki za rady, są bardzo cenne dla mnie! Właśnie jestem w trakcie zgłębiania wiedzy o tajemniczym napinaczu. Namierzyłem jeden urzynany na eBay'u, gdybym musiał mój wymienić.

      Trochę mnie uspokoiliście z tymi hałasami silnika i drganiami, zaczynam widzieć światełko w tunelu (odpukać w nie malowane, żeby nie zapeszyć)...

      Komentarz


        #93
        Same napinacze raczej nie padają - po prostu łańcuszki się wyciągają nieprzyzwoicie i napinacza braknie, żeby je napiąć. Żeby to zdiagnozować wykręć zeń sprężynę (środkowa duża śruba), potem zdejmij sam napinacz i policz ile ząbków/klików zostało mu do pełnego wysunięcia. Potem zwolnij blokadkę, całkowicie wepchnij bolec i złóż w odwrotnej kolejności (tzn. sprężyna na końcu). Nie trzeba nic dodatkowo kombinować, oleju spuszczać, etc. Robota na 10 minut mając ściągnięty bak. Tylko silnikiem nie kręć bez napinacza.

        A co do panewek - jak najbardziej je słychać przy dodawaniu gazu pod sporym obciążeniem (n.p. z niskich obrotów podczas jazdy), częstotliwość zależy od obrotów, a w oleju zaczynają pojawiać się opiłki/płatki miedzi. W przypadku wyciągniętego łańcuszka zwykle szumi w jakimś konkretnym przedziale obrotów lub przy odpuszczeniu gazu. Jeśli moto to świeży nabytek to warto zawory profilaktycznie szybko sprawdzić - często właśnie rozrząd ST jest stosunkowo głośny.
        Rozmazywanie się obrazu w lusterkach w okolicy 4kObr to normalna sprawa. Co do "okropności" samych wibracji to ciężko mi coś powiedzieć, bo po LC4 pewnie mam trochę spaczone postrzeganie tego tematu Może inaczej: najlepiej dorwij jakiegoś LC4kowca w okolicy i spytaj go o opinię - jak powie, że faktycznie coś jakby wibruje to trzeba się jednak raczej martwić

        pzdr, Adam
        sigpic

        Komentarz


          #94
          Dzięki "fxrider", za rady i opis operacji, bardzo się przyda.

          Właśnie skończyłem forumową lekturę o napinaczach, gdy ty odpisałeś. Teraz wiem, że napinacze się nie kasztanią, tylko łańcuchy rozciągają

          Luzy zaworowe, mam książkowe, więc klekotanie klawiatury odpada.

          Z tego co Ty (fixrider) oraz wcześniej Koledzy forumowicze, piszecie o wyjątkowych drganiach i hałasach ST, widzę dokładne zachowanie mojego moto. Z uwagi, iż jestem dziewica motocyklową, nie odróżniam jeszcze naturalnego zachowania się jedno śladów, a zwłaszcza tak specyficznego jakim jest XTZ. Z góry dziękuje za rady i opisy.

          Niestety nie mam żadnego znajomego z moto, a tym bardziej z konkretnym modelem KTM'a. Poza tym w Anglii niespotykane jest zjawisko "wspólnoty motocyklistów", tu "motocyklista, motocykliście wilkiem". Nie mogę się, więc wymienić doświadczeniami wibracyjnymi Czasami się zastanawiam, czy nie zdając lusterek wogóle, bo u mnie gdzieś tak od 3500obr, to tylko się domyślam co za mną jedzie

          W weekend opanuję napinacz, i zobaczymy co dalej.

          Co do płatków miedzi, to było dokładnie to, co znalazłem na sitku ssaka, nie pisałem o tym wcześniej, jako iż nie chciałem sugerować odpowiedzi - taki mały podstęp, przepraszam

          Martwić się nie zamierzam, bo jeśli jednak coś poważnego jest z silnikiem, to z tego co naczytałem się na forum tych silników się nie regeneruje, więc pozostanie mi go tylko dobić w wielkim stylu, poczym ze spuszczoną głową spuszczoną zakończyć tegoroczny i przyszłoroczny sezon

          Komentarz


            #95
            Diagnostyka przeprowadzona.

            Obadałem napinacz, jest na 12 ząbku. Ząbków jest 17, więc na dzień dzisiejszy wymiana łańcucha mnie nie czeka. Jak również raczej można wykluczyć nadmierne hałasowanie łańcucha. Codziennie robię około 50km, narazie moto sprawuje się bez zarzutu, przychylam się do wersji, że narobiłem paniki jako, iż nie wiedziałem jakie jest naturalne zachowanie ST - ten typ porostu tak ma.

            Nie mniej jednak czekanie do weekendu, mi się dłużyło, i między czasie nabyłem tanio, używany napinacz. No i okazało się, co pewnie nie jest zaskoczeniem, że napinacz napinaczowi nie równy. A mianowicie, napinacz wyciągnięty z mojego moto wydawał się bardziej zużyty (zmęczony), od zakupionej używki: nóżka grzybka ma większe luzy w obudowie (na boki), sam grzybek jest o 0,1mm cieńszy, dodatkowo lekko się przycinał (klinował) gdy dociśnięty mocniej. Ale za to napinacz z mojego moto, wysuwa się 17 ząbków, a nabyta używka na 16. Poza tym średni skok jednego ząbka napinacza z mojego moto to 0,94mm, a używka na skok około 1,02mm. Wnioski: zamontowałem nowo nabyty używany napinacz, kierując se jego mniejszym zużyciem - nie wyciszyło to silnika

            Na dzień dzisiejszy temat chyba uważam za zamknięty, nic więcej się nie da już tu uradzić. Musze się oswoić z "mruczeniem" Tereski

            Dziękuje wszystkim za pomoc i rady.

            "Dex" - przepraszam, że się podpoiłem pod Twój temat i odciągnąłem uwagę od Twojego zmartwienia. Obyś szybko wrócił na drogi ze swoją ST.

            Komentarz


              #96
              Zamieszczone przez seba12ab Zobacz posta
              Diagnostyka przeprowadzona.
              "Dex" - przepraszam, że się podpoiłem pod Twój temat i odciągnąłem uwagę od Twojego zmartwienia. Obyś szybko wrócił na drogi ze swoją ST.
              Nie ma najmniejszego problemu. Oby Twoja śmigała do końca świata i o jeden dzień dłużej bez awarii

              Komentarz


                #97
                jak chcesz to moge popatrzec we francji za silniczkem!!! moze cos by sie znalazlo,

                Komentarz


                  #98
                  Sorki za odgrzewanie kotleta, ale nie chciałem tworzyć nowego tematu.

                  Jak już zapewne spora część z Was wie, moja Tenerka w ubiegłym roku przeżyła przeszczep silnika z 3VD.
                  Mimo ogólnie dobrego stanu dawcy, moje problemy się nie skończyły.
                  Sezon 2012 dokończyłem bez większych niespodzianek, poza wyrzucaniem płynu chłodniczego.
                  W obecnym sezonie w końcu znalazłem prawdopodobną przyczynę takiego stanu rzeczy.
                  Zatkał się otworek w termostacie, i nie docierała do niego ciepła woda z silnika, przez co ten się nie otwierał...
                  Finał tego był taki, że nadprogramowo szybko skończyły się uszczelniacze zaworowe i pierścień olejowy.
                  Po majowych wyprawach na obstawę kolegi i zlot na mazurach okazało się, że apetyt na olej silnika wzrósł do 1l na 700km...
                  Ponieważ miałem odłożonych kilka groszy, stwierdziłem w połowie czerwca, że trzeba zrobić remont głowicy i założyć nowe pierścionki.
                  Szybka ustawka z LukaSS-em zaowocowała wydatkami rzędu 500zł plus kolejne 500zł na obróbki w warsztacie Auto-Szlif Olszewski przy Parowcowej we Włochach.
                  Zostały wymienione uszczelniacze, dotarte zawory i gniazda, sprawdzona szczelność głowicy, splanowane przylgnie głowicy i cylindra oraz przechonowane cylindry.
                  Z lekkim portfelem, ale sercem pełnym radości zabrałem się za składanie silnika.
                  Za radami bardziej doświadczonych kolegów i z pomocą sąsiada z garażu, poskładałem silnik na nowych pierścieniach.
                  Niestety tu następuje część bardzo niechlubna.
                  Spaprałem sprawę i przy wkładaniu tłoków, połówka pierścienia olejowego na lewym cylindrze wygięła się i wyrzeźbiła niezłą rysę w cylindrze, mimo tylko 3 krotnego obrócenia wałem przy pomocy klucza.

                  Ewidentnie dałem ciała i pozbawiłem się kolejnego 1000zł z już i tak mocno nadwyrężonego budżetu.

                  Kolega LukaSS znowu staną na wysokości zadania i w połowie sierpnia, do Europy wpłyną statek wprost z Japonii z dwoma tłokami pierwszego szlifu do mojego silniczka.
                  Pierścienie mieli chyba na miejscu i na początku obecnego tygodnia, odebrałem zamówienie od kolegi "L".

                  Trochę mniej uradowany, ale ciągle pełny entuzjazmu i nadziei, w środę udałem się do warsztatu przy Parowcowej z cylindrem i tłokami.
                  Na wstępie padło pytanie o wymiar szlifu:
                  "Zna pan wymiar, czy mamy dobrać?"
                  Na co odparłem, że sprawdzę w serwisówce i następnego dnia zadzwonię.
                  Następnego dnia, będąc na spotkaniu z twórcą projektów budowlanych II linii metra, przypomniałem sobie o obiecanym telefonie.
                  Ponieważ nie miałem przy sobie serwisówki, wykonałem szybki telefon do LukaSSa i już po chwili miałem zapisane na kartce wymiary 0,065mm i 0,085mm.
                  Od razu zadzwoniłem do warsztatu i przekazałem informację o wielkości luzu między tłokiem a cylindrem:
                  "zero przecinek zero sześćdziesiąt pięć do zero przecinek zero osiemdziesiąt pięć"
                  "Ok, proszę zadzwonić jutro około 13"

                  Tak też się stało.
                  Zadzwoniłem i dostałem informację, że gotowe. Miałem akurat sposobność i podjechałem do warsztatu.
                  Zostawiłem 200zł i odwiozłem cylinder z tłokami do domu.

                  Dzisiaj ok 16:00 przyjechał kolega Janas WaWa i rozpoczęliśmy przygotowania do złożenia silnika.
                  Z ciekawości przymierzyłem oryginalne tłoki, spodziewając się sporego luzu.
                  Taki też widok ujrzałem.
                  No to teraz nowe.
                  Pomyślałem, że pierwsze sprawdzę owalizację.
                  Ku mojemu zdziwieniu, tłok obracał się w cylindrze bez oporów. Tak jeden jak i drugi...

                  I teraz kulminacja mojego powyższego eseju.

                  OSOBOM O SŁABSZYCH NERWACH I ZWIĘKSZONEJ CZUŁOŚCI NA NIECENZURALNE WYRAZY, STANOWCZO ODRADZAM CZYTANIE DALSZEJ CZĘŚCI.

                  Ustawiłem tłok w cylindrze w pozycji odpowiadającej GMP i zacząłem nim poruszać na boki.
                  Niestety dał się tak poruszać...

                  Jako oręż wybrałem szczelinomierz listkowy, i załadowałem amunicją kalibru 0,3mm.
                  Wycelowałem idealnie w przestrzeń pomiędzy tłokiem a cylindrem i za pierwszym strzałem "bulls' eye".
                  Lekki wkurw, ponieważ wybrany kaliber już oznaczał dwukrotnie przekroczony wymiar, kwalifikujący cylinder do szlifu...

                  Zaraz zaraz, czy ja właśnie tego nie zrobiłem?!

                  Kaliber 0,4mm i dziesiątka!
                  Kaliber 0,5mm i kur#a mać po raz kolejny 10!
                  Kaliber 0,6mm i szlak mnie trafił, bo znowu trafiony, zatopiony!
                  Mój wkó#w osiągną zenit, gdy kolejny kaliber pod tytułem 0,7mm też nie okazał się pudłem!

                  Pierwsza moja myśl (w końcu duży zakład, z doświadczonymi pracownikami) że źle im wymiar przez telefon podałem.
                  Ale to przecież Fuc#ing imposible, bo czytałem z kartki na której jak byk było 0,065 do 0,085mm i użyłem zestawu słów jak kilka wierszy wyżej!
                  Jak mantra mogę powtarzać w myślach"zero przecinek zero...

                  No przecież kto jak kto, ale oni powinni doskonale wiedzieć, że luz miedzy tłokiem a cylindrem rzędu 0,7mm w żadnym silniku suwowym nie przejdzie.
                  W pale mi się nie mieści, że tak ktoś u nich odje#ał fuszerkę.
                  Do wszystkiego w pudełku po tłoku znalazłem karteczkę spisaną przez ich pracownika na której jak byk było:

                  Dziura (dla nie wtajemniczonych to moje nazwisko a nie pieszczotliwe określenie dla cylindra(chociaż tego pewien być nie mogę))
                  0700... to znaczy mój numer telefonu
                  Wciśnięte, miedzy wcześniej wpisane wiersze, wymiary 0,06 0,08
                  i na końcu "cylinder szlif piątek ok. 14"

                  Przecież kór#a wiedzieli i nawet na karteczce mieli zapisane...

                  Emocje po paru godzinach trochę opadły i przyjąłem zastaną rzeczywistość po raz kolejny na klatę.
                  Wybieram się do nich w poniedziałek, na 8:00.
                  Może nawet będę przed 8, żeby żadnej minuty nie stracić, bo do pracy trzeba będzie później zdążyć.

                  Mam zamiar iść na spokojnie, z cylindrem i tłokami, i pokazać ich kierownikowi ichniejsze dzieło zniszczenia.
                  Celowo ująłem to w ten sposób, ponieważ do Yamahy producent przewidział tylko 2 nadwymiary, ostatni większy od nominału o 1mm.
                  Więc nawet kupno drugiego szlifu nic nie da, bo service limit byłby przekroczony o 0,05mm.
                  Strach pomyśleć, jak mi tą głowicę "wyremontowali"...

                  Idę na spokojnie, z argumentami w ręku.
                  Zobaczymy, co powiedzą.
                  W razie problemów, mam w warszawie dobrego znajomego, byłego prokuratora rejonowego, który obecnie prowadzi kancelarię...

                  Kolejny update, mam nadzieję bardziej cenzuralny, w poniedziałek.
                  Ostatnio edytowany przez dex; 407.

                  Komentarz


                    #99
                    Jak byś się poddał to mam cylindry z tłokami z mojego uszkodzonego silnika ,oddam za małe pieniądze.

                    Komentarz


                      Dzięki, ale 750 mnie nie interesuje.
                      Z resztą mam w ZMC komplet w całkiem dobrym stanie
                      Pewnie będę szukał do 3VD lub 4TX, ale pierwsze zobaczę, co mi w warsztacie powiedzą.

                      Komentarz


                        masz przygody..

                        a myślałem, że tylko ja mam tak zabawnie

                        powodzenia!
                        "ja to ja, więc jako ja chcę być znany"
                        =>
                        Motocyklowy Klub Podróżników STRANGERS.PL

                        Komentarz


                          Niestety ja też mam niezłe przeboje z moją Tereską...
                          Chociaż takiego obrotu spraw z tym warsztatem się nie spodziewałem.

                          Komentarz


                            Przypomniało mi się jak pchałem jako 16 latek cz 350 4 km ale tenere 25???
                            Nie rób tego dzisiaj, co możesz odłożyć na jutro. Czy jakoś tak...

                            Komentarz


                              Co było robić, jak znikąd pomocy?
                              Nie miałem serca zostawić jej pod Wileńskim na warszawskiej Pradze
                              Poza tym szybko poszło, bo jak już się toczy, to całkiem gładko utrzymuje się prędkość.
                              Problemy zaczynają się pod górki...

                              Komentarz


                                ja pchalem ze 3km, w uproszczeniu, od Kamiltee do Omlesia, zajelo mi to 40 minut - naprawde mocny fitnes.
                                Social media: Facebook | @maku_xtz on twiiter
                                Relacje Bośnia 2013 | Bałkany 2012 | Gruzja 2012 | Bałkany 2011

                                Komentarz

                                Pracuję...
                                X